PBG - Turów (2:2): Nokaut zamiast horroru
Czwarte spotkanie ćwierćfinału play-off pomiędzy PBG Basketem Poznań a PGE Turowem Zgorzelec było zupełnie innym meczem od tych, które obie drużyny rozegrały ze sobą dotychczas w tym sezonie. Poznaniacy znokautowali PGE Turów (68:47) i o awansie do półfinału zadecyduje piąty mecz w sobotę w Zgorzelcu.
Po wtorkowym spotkaniu w hali AWF silny skrzydłowy PGE Turowa Michał Gabiński twierdził, że jego zespół jest nadal w lepszym położeniu od gospodarzy. Już po kilku minutach czwartego spotkania zawodnik i jego koledzy musiał zmienić zdanie. PBG Basket grał niesamowicie w obronie. Goście przez pięć minut gry byli w stanie zdobyć zaledwie jeden punkt. - O to właśnie chodziło. Taka obrona jest kluczem do mistrzostwa. To powtarza nam trener Bogicević. Przy takiej defensywnie można wygrać każde spotkanie - powiedział po tym meczu rzucający PBG Basketu Poznań Eddie Miller.
PGE Turów nie przebudził się po słabym początku. Wręcz przeciwnie, zgorzelczanie grali z minuty na minutę coraz gorzej. PBG Basket znakomicie bronił, a zgorzelczanie razili nieskutecznością. Najlepiej przebieg pierwszej połowy obrazuje skuteczność zgorzelczan w rzutach za dwa i trzy punkty. Koszykarze Jacka Winnickiego na 31 oddanych rzutów z gry trafili tylko trzy razy. Drogi do kosza nie znalazł ani jeden z 11 rzutów trzypunktowych. W rezultacie PBG Basket prowadził po 20 minutach aż 41:16!
Gospodarze schodzili więc na przerwę w znakomitych humorach. Po przerwie PGE Turów ruszył do odrabiania strat, ale poznaniacy szybko odpowiedzieli i wszystko wróciło do normy. - Doskonale pamiętałem spotkanie, które rozegraliśmy w tym sezonie z Turowem w naszej hali. Wtedy również wysoko prowadziliśmy, ale w trzeciej kwarcie pozwoliliśmy im wrócić do gry. Dziś nie chciałem do tego dopuścić. Turów w trzeciej kwarcie rzucił nam tylko 14 punktów. Później dobrze wykończyliśmy ten mecz - skomentował trener poznaniaków Milija Bogicević.
W grze PGE Turowa poza skutecznością brakowało także agresji. Gospodarze bardzo swobodnie rozgrywali swoje akcje i w pierwszej połowie szybko powiększali przewagę. Znakomicie zagrało kilku koszykarzy. Świetnie rozgrywał Sasa Ocokoljić. W końcu bardzo skuteczny był Eddie Miller. Do jego poziomu dostosowali się także Piotr Stelmach czy Damian Kulig. - Gratuluję gospodarzom. Po dzisiejszym meczu nie mam nic do powiedzenia. PBG Basket zniszczył nas w każdym elemencie. Jest 2:2. Na szczęście nie liczy się różnica punktowa w meczu, tylko to, kto wygra pierwszy trzy spotkania - powiedział trener gości Jacek Winnicki.
W czwartej kwarcie obaj trenerzy dali pograć zawodnikom, którzy wcześniej nie spędzili zbyt wielu minut na parkiecie. Trener Winnicki oszczędzał Toreya Thomasa, a Milija Bogicević wpuścił na boisko Tomasza Ochońkę i Patryka Bajtusa. - Najwyraźniej wspólnie z trenerem Winnickim postanowiliśmy, że zostawimy na ławce zawodników, którzy w pierwszych trzech meczach grali więcej, żeby mogli odpocząć i zebrać siły na piąte spotkanie - wyjaśnił Milija Bogicević.
- Wcale nie odpuściliśmy. Walczyliśmy, ale wynik był wysoki i nie było sensu forsować gry zawodników z pierwszej piątki. Zaryzykowaliśmy, zmieniliśmy piątkę i chcieliśmy wrócić do meczu w trzeciej kwarcie. Nie udało się. Musieliśmy dograć to spotkanie. Takie są prawidła w play-off. Mecz jest za trzy dni. Nie ma znaczenia, czy przegrywa się 17 czy 35 punktami - powiedział z kolei Jacek Winnicki.
Zgorzelczanie po meczach we własnej hali znajdowali się w zdecydowanie lepszym położeniu. Teraz wydaje się, że przewaga psychologiczna leży po stronie poznaniaków, którzy zapowiadają awans do półfinału. - Zespół jest bardzo podbudowany. Mam nadzieję, że wygramy. Zapewniam, że żaden z moich zawodników nie zabukował biletów na powrót do domu. Jak zaczną to robić, to możemy uznać, że jest po herbacie. Poza tym, bardzo podoba mi się w Poznaniu. Słyszałem, że w maju jest tutaj bardzo ładnie i mam nadzieję, że ten maj będzie dla nas długi - mówił po meczu będący w bardzo dobrym humorze trener Milija Bogicević. - Postaramy się udowodnić w Zgorzelcu, że PBG Basket jest warty półfinału - dodał.
- W piątym meczu to, co działo się dziś, nie będzie miało żadnego znaczenia. Z jego początkiem będzie znowu zero do zera. W sobotę, podobnie jak poznaniacy, postawimy wszystko na jedną kartę i postaramy się wywalczyć awans do półfinału - powiedział z kolei trener gości Jacek Winnicki.
Mecz 5 odbędzie się w sobotę o godzinie 18 w Zgorzelcu. Transmisja w TVP Sport.