Prokom Trefl - Asco Śląsk: Forma rośnie
Sopocianie już w pierwszej kwarcie nie dali szans zespołowi z Wrocławia i mimo braku Dajuana Wagnera, wygrali 86:51.
Gospodarze przystąpili do spotkania bez Dajuana Wagnera, który pojechał do Stanów Zjednoczonych na badania okresowe. W pierwszej piątce po raz pierwszy w tym sezonie wyszedł Donatas Slanina, który skorzystał z szansy i już po pierwszych 10 minutach miał na swoim koncie 10 punktów. Głównie dzięki niemu sopocianie objęli prowadzenie 26:11. Widząc przewagę swojego zespołu trener Kijewski szybko wprowadził graczy, którzy ostatnio grali mniej, Christosa Harissisa i Krzysztofa Roszyka.
Niewiele zmieniło się w drugich dziesięciu minutach spotkania. Momentami dobra gra Stevica i Tomczyka pozwoliła gościom nieco zmniejszyć straty, ale te wciąż wynosiły ponad 10 punktów. Wrocławianie bardzo dobrze zbierali na atakowanej tablicy, ale nie potrafili tej przewagi wykorzystać i zamienić na punkty. W końcówce na parkiecie znów pojawił się Slanina, który nie tylko rzucał punkty, ale także wyśmienicie podawał do kolegów.
Slanina doskonale grał także po przerwie. Szczególnie ten pierwszy wciąż grał bardzo równo, raz po raz zdobywając punkty z dystansu lub kontrataków. Pod koszami królował Tomas Van Den Spiegel, który dla graczy z Wrocławia często był zaporą nie do przejścia. W drużynie gości Dominik Tomczyk starał się niwelować przewagę, ale na niewiele się to zdało. Kilka punktów z dystansu dorzucił także Fountain jednak wrocławianie na zakończenie trzeciej kwarty przegrywali już 19 punktami.
Przy takim wyniku obaj trenerzy wprowadzili na parkiet młodszych koszykarzy. Po raz pierwszy w tym sezonie kibice w Sopocie mogli zobaczyć głębokich rezerwowych mistrzów Polski. W czwartej kwarcie na parkiet wyszli Łapeta, Zamojski i Waczyński. Ta część także wypadła na korzyść Prokomu. Po kilku minutach tremy młodzi gracze zaczęli zdobywać punkty i powiększyli przewagę gospodarzy. Sopocianie wygrali ostatecznie 86:51.
W przekroju całego spotkania najlepszym graczem był zdecydowanie Donatas Slanina. Litwin nie tylko rzucił 18 punktów, ale zapisał na swoim koncie także 5 asyst. Kolejny przyzwoity występ zaliczył Christos Harisissis. Grek zaliczył 12 punktów i 5 asyst, choć miał także momenty słabszej gry. Po stronie Śląska tylko Stević i Robinson zaliczyli dwucyfrową zdobycz punktową. Pierwszy rzucił 13, drugi 11 punktów. Nie zagrał Radosław Hyży, który przez całe spotkanie sporządzał notatki na ławce rezerwowych.
Dla sopocian ten mecz był przetarciem przed kolejnymi meczami w Eurolidze. W przyszłym tygodniu Prokom jedzie do Kowna na mecz z Żalgirisem i będzie musiał zagrać znacznie lepiej jeśli marzy o przywiezieniu z Litwy dwóch punktów. Mistrzowie Polski wciąż mają sporo problemów w obronie, szczególnie przy zagraniach typu pick\'n\'roll. - Musimy być znacznie bardziej skoncentrowani i zagrać jeszcze bardziej zespołowo – mówił po meczu Donatas Slanina.
Większe problemy ma trener Urlep. - Niektórzy gracze nie zasługują na to, żeby grać w tej drużynie. Szykują się zmiany na pozycji jeden i pięć. Potrzebujemy także zawodnika rzucającego – mówił po spotkaniu Słoweniec, który nie chciał przyznać się czy podjął już decyzję w sprawie reprezentacji Polski.
Andrej Urlep po meczu z Prokomem
Eugeniusz Kijewski po meczu z Asco Śląskiem