Asco Śląsk - Anwil: Klasyk w blasku brązu
Drużyny Śląska i Anwilu kiedyś walczyły o złoto, a teraz zagrają o brązowy medal. I nie zamierzają odpuszczać.
W finale pocieszenia niby stawka jest mniejsza, ale nie oznacza to, że zespoły z Wrocławia i Włocławka miałyby go sobie odpuścić. Szczególnie, że jedni i drudzy bez wątpienia czują spory niedosyt po odpadnięciu w półfinałach. I na pewno chcieliby to sobie zrekompensować w spotkaniach o trzecie miejsce. Teoretycznie za faworyta uważa się Anwil Włocławek, choć z drugiej strony wrocławianie mają przewagę własnego parkietu. I od dłuższego czasu przygotowują się do tych pojedynków, podczas gry Anwil ma prawo być przemęczony po wyczerpującej batalii o finał z Prokomem. Może być jednak tak, że na korzyść włocławian będzie to, że dłużej są w rytmie meczowym, podczas gdy Śląsk ostatnie spotkanie rozegrał 5 maja.
Wrocławscy kibice liczą, że do optymalnej formy wreszcie wróci Dean Oliver. Jego wsparcia niewątpliwie potrzebuje Brandun Hughes. Interesująco zapowiadają się ich pojedynki z Chrisem Thomasem i Nikolą Otasevicem. Tu kluczowa będzie prawdopodobnie lepsza dyspozycja w ataku.
Ciekawie może być też pod koszem, gdzie Oliver Stević i Zendon Hamilton będą rywalizować z Otisem Hillem, Wiktorem Grudzińskim czy Seidem Harjicem. Obaj trenerzy mogą również sięgnąć po weteranów. Andrej Urlep po Ime Oduoka, natomiast Ales Pipan - po Dusana Bocevskiego. Ten drugi błyszczał przede wszystkim w ostatnim meczu z aktualnymi jeszcze Mistrzami Polski więc obrońcy Śląska powinni na niego uważać. - Ich najbardziej niebezpieczny zawodnik to Andrzej Pluta - przestrzega Miha Fon. - Potrafi być świetnym strzelcem. Groźny jest też Seid Hajrić. Nie bez znaczenia pozostaje to, że w ubiegłych latach wielu z nich pracowało z Andrejem Urlepem - dodał słoweński koszykarz Śląska.
W sezonie zasadniczym Anwil i Śląsk spotkali się dwukrotnie. Za każdym razem wygrywali gospodarze. Problem polega na tym, że od rozgrywanego w pierwszej kolejności spotkania we Wrocławiu zmieniło się naprawdę wiele. W Śląsku nie grają Aleksandar Dimitrovski i Tim Kisner. Pierwszy zdobył wówczas 20 punktów, drugi - 11. W Anwilu brylował Mark Dickel, zaś pierwszym trenerem był David Dedek. Obaj zostali zastąpieni odpowiednio przez Thomasa i Pipana. Jak pokazał czas te zmiany były z korzyścią dla Anwilu. Dobitnie widać było to przy okazji rewanżu, wygranego przez włocławską drużynę 76:66. Najlepsi na parkiecie byli wtedy Otis Hill i Goran Jagodnik, ale nie grał jeszcze Thomas. A nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć, jak ważnym jest zawodnikiem.
Dotychczas te dwie drużyny rywalizowały ze sobą w meczach finałowych lub półfinałowych. Teraz zagrają w pojedynkach o trzecią lokatę. Oznacza to tylko jedno - wielką gratkę dla kibiców w całej Polsce. Bo przecież od lat mecze wrocławsko-włocławskie są klasykiem naszej ligi. Nawet gdy stawką jest brązowy medal, a nie ten z najcenniejszego kruszcu.
Spotkanie Asco Śląska z Anwilem Włocławek zostanie rozegrane w czwartek w hali Orbita (Wejherowska 2). Początek meczu o godzinie 19.00, a bilety (w cenie 20, 35 i 60 zł) do nabycia w restauracjach McDonald’s na ulicy Księcia Witolda 6 (w godzinach 8.00 – 24.00) i placu Grunwaldzkim 34 (8:00-24:00). Osoby posiadające karnety, będą mogły wykupić bilety na te same miejsca. Będzie można tego dokonać okazując karnet w siedzibie klubu przy ul. Mieszczańskiej 11 w dniu 15 maja 2007 w godzinach 9.00-17.00.