1
Anwil Włocławek
14pkt
2
Trefl Sopot
13pkt
3
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
12pkt
4
Legia Warszawa
12pkt
5
King Szczecin
11pkt
6
Dziki Warszawa
11pkt
7
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
10pkt
8
Start Lublin
10pkt
9
MKS Dąbrowa Górnicza
10pkt
10
WKS Śląsk Wrocław
10pkt
11
PGE Spójnia Stargard
10pkt
12
Arriva Polski Cukier Toruń
10pkt
13
Tauron GTK Gliwice
10pkt
14
Zastal Zielona Góra
9pkt
15
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
8pkt
16
AMW Arka Gdynia
8pkt

Wojciech Bychawski: Wolę mieć w zespole Plutę niż Zagarsa

Autor:
Wojciech Bychawski: Wolę mieć w zespole Plutę niż Zagarsa
Przeczytasz w 9 minut

- Często słyszę takie stwierdzenie: "u nas w Polsce nie rozwijamy zawodników". Wychodzi na to, że chcemy mieć graczy, ale nie chcemy im dać szansy. Ktoś musi to zrobić. My to zrobimy, ale nie jest tak, że zawodnicy będą mieli zielone światło na wszystko, bo są młodzi. Na pewno będą trudne momenty, będziemy się potykać o własne słabości, ale mogę zapewnić, że nie zabraknie walki i zaangażowania. To ma być charakterna drużyna - mówi Wojciech Bychawski, trener Suzuki Arki Gdynia. 

Karol Wasiek: Czy jest temat Michała Michalaka w Suzuki Arce Gdynia?

Wojciech Bychawski, nowy trener Suzuki Arki Gdynia, debiutant w ORLEN Basket Lidze: (chwila zastanowienia) Widzę, że zaczynamy od mocnego uderzenia. Powiem tak: w kontekście Suzuki Arki Gdynia mówi się o różnych zawodnikach. Słyszałem o wielu nazwiskach, nawet o Geoffreyu Groselle'u w pewnym momencie. Michał Michalak to wolny gracz na rynku. Polak, reprezentant kraju, który pod każdym względem pasuje do koncepcji naszego klubu. Wiem, że o tym temacie dużo się mówi, ale pamiętajmy, że duże transfery lubią ciszę. Na tę chwilę tyle mogę powiedzieć. Jedną rzecz mogę zdradzić.

Proszę bardzo.

- Jeśli coś miałoby się wydarzyć w kontekście nowych zawodników, to musi się to stać w ciągu kilku najbliższych dni. Bo później mamy już zaplanowany dwutygodniowy mikrocykl treningowy, który jest bezpośrednim przygotowaniem do meczu z Tauron GTK Gliwice. Tam już nie będzie zbytnio czasu na to, by szaleć z transferami i kolejnymi zmianami. Zależy mi na tym, by na start sezonu skład zespołu był w miarę stabilny, by każdy gracz - na samym finiszu przygotowań - wiedział, po co jest w drużynie i co ma robić na parkiecie. Nie chcę tej niepotrzebnej niepewności u zawodników.

Skład Suzuki Arki Gdynia na ten moment jest zamknięty?

- Na ten moment tak, ale sport to płynna materia. Nigdy nie mów nigdy. Trzeba być przygotowanym na różne warianty. Przecież jeszcze dwa miesiące temu posiadanie w składzie Przemysława Żołnierewicza traktowałbym w kategorii science-fiction.

Choć pamiętam taką scenkę, gdy spotkaliśmy się pierwszy raz i na tym spotkaniu - przypadkowo - obecny był Przemysław Żołnierewicz. Żartował pan wtedy: "Karol, rób zdjęcie, to nasz nowy zawodnik".

- Ha, ha. Faktycznie takie spotkanie miało miejsce. Żartowałem wtedy: "Przemo, dawaj do nas. Będzie fajnie". Pośmialiśmy się, a życie napisało swój scenariusz i Przemek biega w żółto-niebieskiej koszulce Suzuki Arki Gdynia. Wiem, że ludzie dyskutują na temat formuły jego kontraktu. Ale czy ma to sens? Uważam, że nie. Bez sensu jest wybiegać tak daleko do przodu. Nie wiemy, co będzie za 2-3 miesiące. Nie zastanawiajmy się nad tym. Dzisiaj Przemek jest z nami, trenuje, szykuje się do kolejnych meczów. Gdy go nie będzie, to zaczniemy się martwić i zastanawiać, co zrobić, by załatać tę dziurę.

Will Yoakum. Jaka jest przyszłość tego gracza, który debiutuje na zawodowych parkietach? Można usłyszeć, że ma problemy z adaptacją do warunków panujących w europejskiej koszykówce. To prawda?

- Will na pewno nie spełnia naszych oczekiwań. Nie jest typem gracza, który był reklamowany przez agentów. Choć to akurat nie jest wielką niespodzianką. Pod względem indywidualnym jest bardzo fajnie wyszkolony, ma niezły atletyzm, dobrze trafia do kosza. Problem jest w zrozumieniu podstaw koszykarskich. To elementarna wiedza, którą u nas w Polsce uczy się na poziomie 13-14 lat. W USA - w tych gorszych uczelniach - w ogóle nie zwraca się na to uwagi. Will nie ma zbytnio pojęcia o systemowej defensywie, obronie pick&rolla, zespołowej grze w ataku. Wszystko chciałby rozwiązywać grą 1 na 1. Gubi się w taktyce, choć z tygodnia na tydzień coraz więcej łapie. Tylko pytanie jest takie: czy mamy czas by go uczyć koszykówki? Nie można powiedzieć, że całkowicie się nie nadaje i z jego gry nie ma żadnego pożytku. Myślę, że jego przyszłość rozwiąże się w ciągu kilku najbliższych dni. Na dzisiaj trudno mi powiedzieć, jaką decyzję podejmiemy.

Miał pan pomysł, by w tej drużynie było dwunastu Polaków?

- Tak, ale na polskim rynku trudno było znaleźć zawodnika na pozycję "cztery", który pasowałby do mojej koncepcji grania. Chciałem gracza typu stretch-four z bardzo dobrym rzutem, techniką użytkową i dobrymi zachowaniami w defensywie. Stefan Kenić to mi wszystko daje, na dodatek on się cały czas rozwija. To świetny człowiek w szatni. Bardzo go lubię. Coraz więcej zaczyna mówić po polsku, ma bardzo dobry kontakt z innymi zawodnikami, którzy go szybko zaakceptowali. Mam to szczęście, że na tę chwilę pracuję z ludźmi, których bardzo lubię. Nie ukrywam, że mam straszny problem z pracą z ludźmi, których nie lubię. Pewnie kiedyś przyjdzie taki moment, że będę musiał przeskoczyć tę barierę, ale tu w Gdyni tego nie ma. Tu są fajni, pozytywni ludzie. Cieszę się, jak do nich przychodzę na trening.

James Florence i Bartłomiej Wołoszyn. Czy to prawda, że postawił pan warunek: "podejmę się pracy w Arce, jeśli tych zawodników nie będzie w składzie"?

- To nie jest fortunne sformułowanie, że ja tych zawodników nie chciałem. Ja chciałem po prostu innych zawodników. To jest bardzo uczciwe i szczere podejście do tematu. I w związku z tym - nie miałem miejsca dla tych graczy. I chciałbym też dodać: nie mam nic do Florence'a i Wołoszyna. Obaj są dobrymi i sprawdzonymi koszykarzami. Jeśli miałbym w składzie Wołoszyna, to nie miałbym miejsca dla Kamińskiego czy Szumerta. A inny jest cel tego projektu.

Jaki jest w takim razie cel projektu?

- Chcemy rozwijać polskich, także młodych, zawodników w boju, rywalizacji i w duchu zwyciężania. U nas - w Suzuki Arce Gdynia - dostaną realną szansę pokazania swoich umiejętności. Często słyszę takie stwierdzenie: "u nas w Polsce nie rozwijamy zawodników". Wychodzi na to, że chcemy mieć graczy, ale nie chcemy im dać szansy. Ktoś musi to zrobić. My to zrobimy, ale nie jest tak, że zawodnicy będą mieli zielone światło na wszystko, bo są młodzi. Nikt tutaj za darmo niczego nie dostanie. Na pewno będą trudne momenty, będziemy się potykać o własne słabości, ale mogę zapewnić, że nie zabraknie walki i zaangażowania. To ma być charakterna drużyna.

Cieszę, że uznano, iż ja pasuję do takiego projektu jako - nieskromnie mówiąc - człowiek z sukcesami w koszykówce młodzieżowej, który nie boi się odważnie stawiać na młodych zawodników. Nie boję się tego robić. Nie chodzę na skróty. Na pewno - przy pierwszej przeszkodzie - nie pójdę bokiem przez tory, mówiąc: "weźmy dwóch-trzech obcokrajowców". Tak na pewno nie będzie. Poza tym jest jeszcze jedna ważna sprawa.

Jaka?

- W tym projekcie to nie Wojciech Bychawski jest najważniejszą postacią. Nie chcę, by ludzie za dużo o mnie mówili. Projekt jest wart rozwijania i pielęgnowania, bez znaczenia, czy ja będę u steru czy ktoś inny. Wierzę, że w Gdyni będzie rozwijany kapitał młodych, polskich zawodników, którzy w przyszłości sporo dadzą polskiej koszykówce. Zależy nam na tym, by Suzuki Arka nie była typowym przystankiem dla obcokrajowców, którzy przyjeżdżają, grają i wyjeżdżają, a my nic z tego nie mamy.

Trzecim obcokrajowcem w zespole jest Tomas Pacesas. Jaką on ma pełnić rolę w tym zespole?

- To młody zawodnik, który przyszedł się uczyć. Ma dużo pracy przed sobą. Tomas jest graczem, który dużo od nas potrzebuje. Na treningach może nam pomóc, zwiększyć rywalizację, ale co do meczów to zachowałbym jeszcze cierpliwość. Musi zapracować na swoją szansę. Będzie dobry, będzie dawał radę, to będzie grał. Jeśli będzie słaby, to na pewno nie będzie grał za nazwisko, nawet jakby ktoś o to bardzo prosił.

Mówią o panu, że jest pan konkretny i sprawiedliwy.

- Bo tak jest. Jeśli się komuś coś obiecałem, to nie mogę przyjść po 2-3 tygodniach i powiedzieć: "słuchaj, te nasze wcześniejsze ustalenia nie są już aktualne". Gdybym tak zrobił, to nie mógłbym spojrzeć w lustro. Jeśli ja oszukam takiego młodego gracza na takim poziomie, to on już nigdy nikomu nie zaufa.

Choć mogę zdradzić, że ostatnio rozmawiałem z jednym z trenerów ekstraklasowych, który powiedział mi, że w tym fachu i na tym poziomie, bycie sprawiedliwym i lojalnym jest bardzo trudne i z reguły prowadzi do kraksy. Ja na tę kraksę jestem gotowy.

Wynika to z faktu, że jestem człowiekiem, który wie, czego nie umie i nie boi się o tym mówić. Wielu się tego wstydzi. Pytam swoich asystentów - Roszyka, Sarzało i Tymańskiego - o wiele kwestii. Chodzi o taktykę, zagrywki czy wykorzystanie zawodników. Bez nich nie poradziłbym sobie na tym poziomie, na którym jestem nowicjuszem.

Praca w OBL była moim marzeniem. To był chyba ostatni moment na to. Nie ukrywam, że poziom, na którym pracowałem, przestał mi dostarczać wystarczającej ilości satysfakcji i adrenaliny. Powiem w ten sposób: ja do typowej drużyny OBL, złożonej z obcokrajowców, grającej o konkretne cele, nie jestem jeszcze gotowy. Ale do funkcjonowania w oparciu o młodych graczy już tak. Dla mnie to świetna lekcja na przyszłość, każdego dnia wiele się uczę od moich świetnych współpracowników.

Wracając do tematu obcokrajowców. Jak poważny był temat pozyskania Artursa Zagarsa, reprezentanta Łotwy, który robi prawdziwą furorę na mistrzostwach świata?

- Zagarsem interesowaliśmy się na samym początku konstruowania składu, jeszcze w momencie, gdy nie było wcale pewne, że pojedzie na MŚ. Był wtedy jedynie w szerokim składzie kadry Łotwy. Mocno go skautowaliśmy, moi asystenci: Roszyk i Sarzało wykonali kawał dobrej roboty. Dostałem gotowy materiał po obróbce. Byliśmy w pewnym momencie zdecydowani na tego zawodnika, ale trzeba zdawać sobie sprawę z uwarunkowań kontraktowo-finansowych.

Jego agent przedstawił swój draft kontraktu, który był nie do zaakceptowania. Postawił mocno zaporowe warunki. Nie chodzi tylko o wysokie oczekiwania finansowe, ale też o zapisy w umowie i duże dodatki. Finalnie doszliśmy do wniosku, że nie stać nas na to, a po drugie, wzięliśmy pod uwagę to, że do Gdyni przyleciałby dopiero na dziesięć dni przed rozpoczęciem rozgrywek. I trzecia - moim zdaniem - najważniejsza kwestia: pojawiła się możliwość zakontraktowania Andrzeja Pluty. Powiem krótko: wolę mieć w drużynie Plutę niż Zagarsa. Dla tego projektu po prostu lepiej pasuje. A za Zagarsa trzymam oczywiście kciuki, bo to młody, ambitny i perspektywiczny zawodnik.

Dlaczego? Jak pan widzi rolę Andrzeja Pluty w drużynie?

- Andrzej Pluta jest tutaj po to, by mógł realizować takie rzeczy, na które w innych klubach nie miałby do końca przyzwolenia. W Gdyni ma doszlifować pracę w grze na pozycji "rozgrywającego". To jest nasz cel. Po to go pozyskaliśmy. Jest świetnie wychowanym, młodym człowiekiem. Dajemy mu szansę, żeby był playmakerem.

Nie boi się pan tego, że za 2-3 miesiące w drużynie nie będzie już Pluty czy Żołnierewicza?

- Powtórzę: jaki jest sens wybiegać tak daleko do przodu? Nie myślę o tym, co będzie za 2-3 miesiące. Skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ci zawodnicy mają różne zapisy w swoich kontraktach. W Gdyni jest jednak fajna atmosfera, która sprzyja dobrej pracy. Liczę, że uda nam się wspólnie długo popracować. Pewności mieć nie mogę, ale widzę jak to wygląda. Ale jeśli na którymś etapie zabraknie Andrzeja lub Przemka, to tę drużynę będziemy uzupełniać.

 

 

 

ORLEN

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

79 zdjęć18.11.2024

PGE Spójnia Stargard - Górnik Zamek Książ Wałbrzych

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych