PBG Basket - Anwil: Trzy tysiące nie pomogły
PBG Basket Poznań, mimo wsparcia około trzech tysięcy kibiców w hali Arena, musiał uznać wyższość Anwilu Włocławek. Goście zaczęli uciekać w drugiej kwarcie, a później poznaniacy nie byli już w stanie im poważnie zagrozić. Anwil wygrał 78:64.
Do spotkania z Anwilem Włocławek gospodarze przystąpili w mocno okrojonym składzie. Problemy zdrowotne ma nadal Aleksander Lichodzijewski, a z drużyną w ostatnich dniach pożegnał się Jacek Sulowski. Mimo to poznaniacy zamierzali stawić opór faworyzowanemu rywalowi, zwłaszcza że w poznańskiej Arenie pojawiło się około trzech tysięcy fanów koszykówki. - Grało się nam znakomicie. Klimat był naprawdę doskonały. Zupełnie inaczej się gra, kiedy do hali przychodzi tylu kibiców. Chcieliśmy się przed nimi jak najlepiej zaprezentować, wałczyliśmy, ale Anwil był lepszy - mówił po meczu zawodnik PBG Basketu Poznań Damian Kulig.
Problemy poznaniaków zaczęły się wraz z początkiem drugiej kwarty, kiedy seryjnie zaczął trafiać Dardan Berisha. Bardzo szybko w ślad poszli za nim koledzy. Anwil bez trudu radził sobie z obroną gospodarzy i w drugich dziesięciu minutach zdobył aż 29 punktów. Nie bez znaczenia była bardzo solidna obrona włocławian, którzy zanotowali kilka przechwytów (pięć do przerwy). - Na pewno punkty Dardana i te kilka przechwytów były bardzo ważne. Ten zawodnik gra w tym sezonie zresztą bardzo stabilnie i ciągnie nasz atak wtedy, kiedy tego potrzebujemy - komentował po spotkaniu zawodnik Anwilu Łukasz Majewski.
W drugiej połowie goście wyszli na boisko równie zmobilizowani i cały czas kontrowali przebieg meczu. Kiedy przewaga Anwilu sięgnęła 20 punktów, można było spodziewać się, że kibice w hali Arena będą świadkami egzekucji. PBG Basket próbował jednak odwrócić losy meczu i kiedy zbliżył się do włocławian na dziesięć punktów mogło być gorąco. - Jestem trochę niezadowolony z tego, jak zagraliśmy, kiedy Poznań postawił na obronę strefową. Poza tym, mieliśmy w tym meczu 15 strat, a nasza średnia wynosi znacznie mniej. Większość z nich popełniliśmy, kiedy gospodarze zmienili obronę - wyjaśniał po meczu trener Anwilu Emir Mutapcić.
W końcówce Anwil przyśpieszył po raz kolejny i stało się jasne, że w Poznaniu nie będzie niespodzianki. Mimo porażki, trener Milija Bogicević nie miał zastrzeżeń do swoich zawodników. - Musieliśmy mocno gonić Anwil. W końcówce można było wierzyć, że ta różnica nie wyniesie więcej niż dziesięć punktów. Skończyło się nieco inaczej. Trzeba też zauważyć, że nie wpadały nam dziś rzuty trzypunktowe z czystych pozycji. Tak czy inaczej, zespół zostawił serce na parkiecie i nie mogę mieć pretensji do swoich zawodników - podsumował trener Milija Bogicević.
W Anwilu najskuteczniejszy był Krzysztof Szubarga, który zdobył 16 punktów. Bardzo dobry mecz rozegrali także Corsley Edwards, Dardan Berisha, Łukasz Majewski i Nick Lewis. Tak dużego pola manewru w ataku nie mieli gospodarze, którzy grali praktycznie w siódemkę. Najlepszy w ich szeregach był zdobywca 21 punktów Djordje Micić.