Dąbrowski: Powinniśmy wygrać
- To na pewno jest dobry kierunek. Zagraliśmy w końcu dobre spotkanie. Teraz przegraliśmy, ale jeśli tak dalej będziemy grać, to zaczniemy wygrywać - mówi Piotr Dąbrowski, skrzydłowy Polpharmy po porażce z Anwilem.
Wojciech Kłos: Dlaczego Polpharma przegrała to spotkanie?
Piotr Dąbrowski: W końcówce zrobiliśmy dwie czy trzy straty. Prowadziliśmy czterema punktami na dwie minuty do końca meczu. Nasza nieuwaga, trochę głupota przyczyniła się do tego, że przegraliśmy ten mecz. Myślę, że powinniśmy go wygrać.
Istotna była chyba też trójka Dardana Berishy na minutę przed końcem meczu.
- Był remis, a on później rzucił za trzy punkty. Rzuty wolne decydowały - oni je trafiali, my pudłowaliśmy. Wyszli na prowadzenie czterema punktami, nie byliśmy w stanie ich dogonić.
Znowu okazało się, że nie do powstrzymania dla Polpharmy był Corsley Edwards. Zagrał dobry mecz i w dodatku trafiał z półdystansu, co was chyba zaskoczyło…
- Mieliśmy leciutko od niego odchodzić gdy wychodził na półdystans i pozwolić mu na ten pierwszy kozioł, a dopiero później pomagać i rotować. Edwards trafiał jednak dzisiaj bardzo dobrze, na dobrej skuteczności i na pewno znacznie pomógł Anwilowi wygrać to spotkanie.
Pan sam dość długo przebywał na parkiecie, ale nie zdobył zbyt wielu punktów.
- W pierwszej połowie dość dobrze się czułem. W trzeciej kwarcie przez 10 minut biegałem, nie dostałem piłki i nie mogłem oddać rzutu. W czwartej części meczu miałem okazje, ale długo nie miałem piłki i dlatego nie trafiałem. Muszę następnym razem bardziej się skoncentrować i może będzie lepiej.
Mimo że Polpharma przegrała, to trzeba przyznać, że zagrała dobre spotkanie. Czy teraz wszystko idzie w dobrym kierunku?
- Tak, to na pewno jest dobry kierunek. Zagraliśmy w końcu dobre spotkanie. Teraz przegraliśmy, ale jeśli tak dalej będziemy grać, to zaczniemy wygrywać. Przyzwyczaimy się do tych wygranych i następne takie mecze zakończą się dla nas pozytywnym wynikiem.
Czy odejście Briana Gilmore’a i Patricka Okafora ma wpływ na waszą lepszą grę?
- Na pewno ma to jakiś wpływ. Jest mniej zawodników, każdy gra trochę więcej i czuje się przez to bardziej pewny. Dzięki temu lepiej się rozumiemy i jesteśmy bardziej zgrani. Gdy każdy gra dłużej, to czuje się pewniej.
Waszym kolejnym przeciwnikiem będzie Trefl Sopot. Jakie będą założenia na ten mecz?
- Myślę, że będzie to podobne spotkanie do tego z Anwilem. Trefl to nie jest przeciwnik z którym spokojnie wygramy dwudziestoma punktami. Nawet gdy grają słabo, to i tak są bardzo silni. Musimy zagrać na najwyższym naszym poziomie, co pozwoli nam powalczyć i w końcu wygrać. Jak zaczniemy trafiać za trzy to nikt nas nie pokona we własnej hali. Ważna będzie też twarda obrona i bieganie do kontr.