Siarka - Polpharma: Wall bohaterem
Inauguracja Tauron Basket Ligi w Tarnobrzegu dostarczyła licznie zgromadzonej publiczności wielkich emocji. Pod koniec trzeciej kwarty Siarka Tarnobrzeg przegrywała z Polpharmą Starogard ponad 20 punktami. Mimo to gospodarze wygrali 90:88.
Trener Siarki Zbigniew Pyszniak przed dzisiejszym meczem był dość pozytywnie nastawiony. Mówił o spotkaniu z Polpharmą, jako o jednym z tych meczy, który Siarka powinna wygrać, jeśli liczy na spokojnie utrzymanie w lidze. Natomiast trener gości Paweł Turkiewicz dość ostrożnie wypowiadał się na temat szans jego drużyny w starciu z beniaminkiem. Liczył się z tym, że jego zespół czeka ciężka walka. Na pewno nie liczył na to, że zwycięstwo, które pod koniec trzeciej kwarty wydawało się pewne, wymknie się jego drużynie w ciągu ostatnich 90 sekund.
Tuż przed rozpoczęciem meczu kibice wyróżnili prezentami i upominkami dwóch – ich zdaniem – najlepszych zawodników Siarki z poprzedniego sezonu, czyli Michała Barana i Bartosza Krupę.
Pierwsze punkty dla Siarki w Tauron Basket Lidze zdobył wspomniany wyżej Baran. Po drugiej stronie skutecznie spotkanie rozpoczęli podkoszowi zawodnicy Polpharmy: Tomasz Cielebąk i Kirk Archibeque. Po ich punktach goście w trzeciej minucie prowadzili 4:6. Kolejne minuty to skuteczna gra amerykańskich zawodników Siarki. Punktowali Pringle i Truscott, następnie trójkę trafił Miszczuk i w połowie pierwszej kwarty to Siarka prowadziła 11:8. Końcówka pierwszej odsłony spotkania to tym razem celne trójki gości. Trafiają kolejno Dutkiewicz, Vaughn i Chanas, dzięki czemu po pierwszej kwarcie na tablicy wyników widniał rezultat 24:21 dla Polpharmy.
Początek drugiej kwarty był chaotyczny w wykonaniu gospodarzy. Tylko Stanley Pringle znajdował sposób na zdobywanie punktów. Widząc to trener gospodarzy poprosił o czas. Przerwa na żądanie poskutkowała. Chwile później trójka Miszczuka, pozwoliła zmniejszyć straty Siarki tylko do czterech punktów. Końcówka tej kwarty tak samo jak pierwszej należała do gości. Duża w tym zasługa byłego zawodnika Siarki – Karola Szpyrki. To po jego trójce z faulem, było 35:43 dla gości. Pierwszą połowę zakończył rzut za trzy Daniela Walla. Jak się później okazało miał to być dopiero przedsmak tego co się będzie działo z udziałem tego zawodnika w samej końcówce meczu... .
Na drugą połowę trener Pyszniak desygnował do gry niską piątkę, bez klasycznego centra. Poskutkowało to tym, że goście po 2-3 razy zbierali piłkę po swoich niecelnych rzutach. Po 90 sekundach coach Siarki zdecydował się ponownie wprowadzić wysokiego gracza. W Polpharmie dalej skuteczni byli podkoszowi. Po czterech punktach z rzędu Cielebąka, prowadzili oni 57:42. W połowie trzeciej kwarty nastąpiło lekkie ożywienie w szeregach tarnobrzeżan. Za 3 i za 2 punkty trafił Pringle i przewaga stopniała do 12 punktów. Ostatnia część trzeciej kwarty to dramat jeśli chodzi o grę gospodarzy. Po niecelnych rzutach praktycznie nie było powrotu do obrony i szybkimi kontrami łatwe punkty zdobywali wspomniani wcześniej Cielebąk i Archibeque. Na minutę przed końcem przedostatniej kwarty goście osiągnęli najwyższe w meczu prowadzenie 54:76. Kwarta ta po celnym rzucie Truscotta, zakończyła się wynikiem 62:78 dla Polpharmy.
W przerwie pomiędzy trzecią i czwartą kwarta kibice zaczęli się obawiać, że mecz zakończy się kompromitującym wynikiem. Tymczasem gracze Siarki mieli inny pomysł. Sygnał do ataku dał Kevin Goffney. Pierwsza połowa w jego wykonaniu była delikatnie mówiąc nienajlepsza. Widać było, że bardzo chciał i się starał ale piłka po jego rzutach pechowo wykręcała się z kosza. W drugiej połowie im bliżej końca spotkania, tym częściej Goffney trafiał. Grę oprócz niego w swoje ręce wzięło dwóch jego rodaków. Mowa tu o Pringle i niewidocznym wcześniej DeLoachu. Po celnym wsadzie z faulem Truscotta dwie minuty przed końcem meczu było już tylko 88:81 dla gości. Następna minuta to popis gry Stanleya Pringle. Był dosłownie wszędzie. Zbierał piłki w ataku i obronie, przechwytywał i punktował. Po jego kolejnym rzucie 45 sekund przed końcem było już tylko 88:85 dla gości. Ostatnie 45 sekund to popis Daniela Walla. Ulubieniec tarnobrzeskiej publiczności w dwóch kolejnych akcjach trafił dwie trójki (4/5 za 3 w całym meczu) i wyprowadził Siarkę na prowadzenie 91:88. Ostatnie 20 sekund piłkę mają goście ale rzut za 3 Gilmore’a okazał się niecelny. Dwie sekundy przed zakończeniem meczu faulowany jest Truscott i jego celny wolny pieczętuje pierwsze zwycięstwo Siarki w rozgrywkach Tauron Basket Ligi.
Siarka zawdzięcza zwycięstwo w zasadzie głównie czterem zawodnikom: świetnemu strzelcowi, którym jest niewątpliwie Stanley Pringle, walczącym zaciekle pod koszami Truscottowi i Wallowi oraz wszechstronnemu Goffneyowi. Trochę poniżej oczekiwań spisali się Miszczuk i DeLoach. Wspomniany Miszczuk tak po meczu tłumaczył swoją słabszą grę: - Na pewno graliśmy trochę w ciemno na początku bo nie jesteśmy jeszcze zgrani. To było widać. Nie znamy siebie. Przynajmniej mi trochę zdrowia zabrakło w trzeciej kwarcie ale wszystko jest do nadrobienia.
Zawodnicy Polpharmy, szczególnie Kamil Chanas wyraźnie byli podłamani porażką: - Jedyne co mogę powiedzieć za siebie to, że tyle lat już gram, że wiem, że takie rzeczy się zdarzają. Przegraliśmy na własne życzenie.
W Polpharmie widać, że jest to wyrównana drużyna, w której każdy w zasadzie może być liderem zespołu. W Tarnobrzegu byli nim na pewno Hicks, Archibeque, Gilmore i Cielebąk. Zawiódł natomiast Vaughn i mało wykorzystywany Gruner.
- Pokazali charakter i to przyczyniło się do tego, że wygrali mecz. Za bardzo pozwoliliśmy na oddawanie łatwych rzutów. Wpadało, a my za wcześnie uwierzyliśmy, że mecz jest już wygrany. Koszykówka jest tak piękna, że właśnie pokazała to dzisiaj – tak gorąco po meczu mówił szkoleniowiec Polpharmy Paweł Turkiewicz.
Trener Siarki natomiast był pełen podziwu widząc walkę do samego końca swoich zawodników oraz widząc doping kibiców. - Po pierwsze chciałem bardzo podziękować chłopakom, że przy 22 punktach straty nie odpuścili. Chciałem także podziękować publiczności. Cały czas tutaj nam pomagała - podkreślił Pyszniak.