Przed Asseco Prokom - PGE Turów: Szlagier pełen gwiazd
Środowe starcie Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec to powtórka z finału trzech ostatnich lat. Nic dziwnego, że taki szlagier jest ozdobą ostatniej kolejki sezonu zasadniczego.
Tego spotkania fanom koszykówki w Polsce nie trzeba specjalnie reklamować. Asseco Prokom i PGE Turów od trzech lat regularnie spotykały się w wielkim finale PLK. Z tych serii zawsze zwycięsko wychodzili koszykarze znad morza - mimo że w pojedynczych meczach nierzadko przegrywali, także w sezonie zasadniczym.
W tym sezonie Asseco Prokom wydaje się drużyną najmocniejszą od paru lat. Gdynianie nie tylko awansowali do ćwierćfinału Euroligi (gdzie ulegli Olympiacosowi Pireus 1:3), ale mają też świetny bilans w PLK (20-2). Zgorzelczanie z kolei nie zaliczą początku tego sezonu do udanych. Wprawdzie tak jak zakładano Michael Wright jest niekwestionowaną gwiazdą ligi, ale już dobrze zapowiadający się trener Sasa Obradović nie spełnił oczekiwań i zastąpił go dobrze znany w Polsce Andrej Urlep.
Koszykarze znad morza po odpadnięciu z Euroligi mogą skupić się na polskiej lidze. Nie mogą pozwolić sobie na odpuszczanie meczów, ze względu na drugie miejsce Anwilu Włocławek, który do mistrzów Polski ma stratę tylko jednego spotkania. Wszystko wskazuje więc na to, że zaległe spotkanie poprzedniej kolejki między Anwilem a Asseco Prokomem będzie decydujące o pierwszym miejscu przed play-off. Jednak ewentualna porażka z PGE Turowem może skomplikować sytuację gdynian. Przy jednoczesnej wygranej Anwilu w Stalowej Woli okazałoby się bowiem, że oba zespoły mają równą liczbę punktów i przewaga 13 punktów z grudniowego meczu Asseco Prokom - Anwil (91:78) straciłaby swoje znaczenie.
Zgorzelczanie z kolei mają jeszcze szanse na zajęcie czwartego miejsca, gwarantującego grę w ćwierćfinale bez konieczności występów w pre-play-off. Na pewno podejdą do tego spotkania niezwykle zmotywowani – nie tylko ze względu na wspólną i bogatą historię meczów między tymi ekipami, ale również ze względu na pojedynek trenerów Tomas Pacesas – Andrej Urlep. Obecny trener Asseco Prokomu zdobywał przecież w drużynie Słoweńca dwukrotnie mistrzostwo Polski (w 2002 roku w Śląsku Wrocław i rok później w Anwilu Włocławek).
Wydaje się, że Asseco Prokom jest poza zasięgiem wszystkich ekip w Polsce. Dwie porażki i minimalne zwycięstwo w Zgorzelcu pokazuje jednak, że z gdynianami można nawiązać walkę. Zgorzelczanie będą chcieli wykorzystać przewagę, jaką daje im osoba Michaela Wrighta. Po przeciwnej stronie nie staną już jednak tylko Adam Hrycaniuk i Adam Łapeta (jak to miało miejsce w grudniowym meczu), ale także silny fizycznie i ograny Ratko Varda. On może okazać się graczem kluczowym do zatrzymania potężnego Amerykanina.
W drużynie Urlepa gra również Jarryd Loyd, który zaaplikował w Gdyni drużynie Asseco aż 34 punkty (grając jeszcze w barwach Stali Stalowa Wola), reprezentant Niemiec Konrad Wysocki, doświadczony Adam Wójcik, ogromny Aleksandar Rindin, Brandon Wallace, Chris Johnson, Michał Chyliński, znany z występów w Prokomie Krzysztof Roszyk czy Justin Gray. Czy będą oni jednak w stanie zatrzymać gwiazdy grające w gdyńskim zespole? W Zgorzelcu nie ukrywano, że Wysocki został sprowadzony m.in. po to, żeby uprzykrzać życie Qyntelowi Woodsowi [obaj na zdjęciu powyżej] – jednak Amerykanin zdobył w Zgorzelcu aż 21 punktów. A nie jest jedyną osobą stanowiącą o sile ćwierćfinalisty Euroligi. David Logan, Daniel Ewing, znający Wysockiego z reprezentacji Niemiec Jan Jagla, Lorinza Harrington, Przemysław Zamojski, Ronnie Burrell (którego trójki uratowały zwycięstwo w Zgorzelcu) czy wymienieni wcześniej centrzy oraz zawodnicy zadaniowi – Piotr Szczotka i Łukasz Seweryn. Praktycznie każdy z nich jest w stanie poprowadzić swój zespół do zwycięstwa.
Mecz rozpocznie się w hali w Gdyni w środę o godzinie 18 i będzie transmitowany przez TVP Sport.
Powiedział przed meczem:
Michał Chyliński, rzucający PGE Turowa: Postaramy się zagrać w Gdyni tak, aby wygrać to spotkanie i zrewanżować się za porażkę we własnej hali z pierwszej części sezonu. Mamy o co grać. Jeśli wygramy, to możemy spowodować sytuację, że Asseco Prokom zakończy sezon zasadniczy na drugim miejscu. Nawet gdyby rywale dalej grali w Eurolidze, to jestem pewny, że byliby gotowi. Mecze zespołów ze Zgorzelca i Gdyni urosły bowiem do miana szlagieru Polskiej Ligi Koszykówki.
Wywiad z Michałem Chylińskim - tutaj.