Stal - Energa Czarni: Nerwy do końca
Kibice w Stalowej Woli przyzwyczajeni są do nerwowych końcówek. Tym razem ich zespół ograł w ostatnich sekundach Czarnych 78:76.
Na ostatnie spotkanie w 2009 roku rozegrane we własnej hali przybyła spora rzesza fanów stalowowolskiego basketu. Spotkanie z Energą stało na wysokim ekstraklasowym poziomie. Podopieczni Bogdana Pamuły praktycznie przez cały mecz kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Jednak w ostatniej kwarcie goście byli blisko odwrócenia losów sobotniego spotkania.
Spotkanie goście rozpoczęli dwoma punktami po rzucie z dystansu Sroki. W kolejnych akcjach 4 oczka zdobył Miszczuk, wyprowadzając tym samym Stal na prowadzenie. W pierwszych fragmentach meczu koszykarze obu ekip wyprowadzali cios za cios. W 5 minucie Loyd celną trójką doprowadził do wyniku 10:8 dla gospodarzy. Od pierwszych sekund spotkania podopieczni Pamuły nie potrafili powstrzymać szalejącego na parkiecie Brazeltona, który doskonałymi podaniami otwierał drogę do kosza parterom z drużyny. Szybką akcję wyprowadzoną przez aktywnego Loyda, trójką zakończył Wołoszyn, wyprowadzając Stal na dwu punktowe prowadzenie. Jednak pierwsza kwarta zakończyła się remisem 18:18.
Drugą kwartę udanie rozpoczęli gospodarze zdobywając 4 punkty z rzędu. W 16 minucie najwyższe Stal objęła najwyższe prowadzenie po punktach Jareckiego 35:24. Następnie grę na własne barki wziął Sroka, który dwoma celnymi rzutami zza linii 6,25 m rozpoczął odrabianie strat. W kolejnych fragmentach niemoc rzutową przełamał Kasiulevicius, a chwilę później Partyka trójką doprowadził do stanu 40:32. Na przerwę beniaminek PLK schodził prowadząc 42:35.
Po długiej przerwie koszykarze nie mogli się wstrzelić w kosza. Niemoc celnymi trójkami przerwali Sroka, a następnie Gabiński. W 29 minucie Loyd doprowadza do wyniku 49:40. W tej odsłonie spotkania przypomnieli o sobie sędziowie, którzy nie dostosowali się do poziomu rozgrywanego meczu. Trójka Miszczuka i akcja 2+1 Loyda spowodowały szał na trybunach. Ostatnie sekundy trzeciej kwarty były bardzo emocjonujące, trójkę w szeregach gości zaliczył Sroka, a tuż przed końcową syreną dwa oczka dorzucił Jarecki. Po 30 minutach na tablicy widniał wynik 65:60 dla Stali.
Mimo nerwowych poczynań koszykarzy w pierwszych fragmentach ostatniej odsłony, gra mogła w dalszym ciągu się podobać, a wynik stał się sprawą otwartą. Skuteczna gra Sroki i Brazeltona doprowadziła Energę do remisu. Na 8 sekund przed zakończeniem spotkania Loyd wykorzystał rzuty osobiste i o czas poprosił opiekun gości Igor Miglinieks. Publiczność zgromadzona w Stalowej Woli poczynania koszykarzy oglądała na stojąco. Po przerwie na żądanie pomylił się Brazelton i dzięki temu gospodarze mogli dopisać kolejne zwycięstwo na swoje konto.