Prokom Trefl - Polpak: Twarde charaktery
Mimo niesamowitej gry w trzeciej kwarcie Prokom przegrał w Sopocie z Polpakiem 81:92 i w rywalizacji jest remis 1:1.
Polpak rozpoczął tą samą piątką, co w poniedziałek, ale na parkiecie był to zupełnie inny zespół. Drużyna ze Świecia grała mądrze i skutecznie w ataku. Sześć punktów na początku spotkania zdobył Lepojević, a Polpak objął prowadzenie 17:8. Trener Pacesas poprosił o czas, ale niewiele to zmieniło jeżeli chodzi o postawę w obronie gospodarzy. W ataku dobrze sobie radzili Slanina i Gurović, ale przy tej stracie potrzebna była dobra defensywa, aby dogonić rywala. Po 10 minutach goście ze Świecia prowadzili 28:17, głównie dzięki pięciu trafieniom za trzy punkty.
Druga kwarta niewiele zmieniła w obrazie gry. Polpak wciąż grał na wysokiem procencie rzutów z dystansu i utrzymywał wysoką przewagę. Lepojević po 12 minutach miał na swoim koncie już 16 punktów. Sopocianie zaczęli lepiej bronić dopiero w momencie, gdy wrócili do zwycięskiego ustawienia z pierwszego meczu, gdy na parkiecie nie było rozgrywającego. O punkty znów dbał Gurović, a pozostała czwórka mogła się skupić na uprzykrzaniu życia strzelcom Polpaku. Po dobrym początku i ta taktyka okazała się bezskuteczna wobec świetnie grającego Lepojevica. Polpak utrzymał do przerwy prowadzenie 46:38, a było one tak niskie za sprawą Slaniny, który w końcówce kwarty trafił kilka ważnych rzutów.
Trzecia kwarta zaczęła się od czwartego przewinienia osobistego Mustafy Shakura oraz Bobby\'ego Dixsona. Obie drużyny zostały więc bez swoich podstawowych rozgrywających. Nie przeszkodziło to jednak Donatasowi Slaninie, który zanotował pięć punktów z rzędu, a po chwili jeszcze piękną asystę. Po rzucie Dylewicza sopocianie objęli pierwsze w meczu prowadzenie 47:46. Na boisku zrobiło się nerwowo. Paweł Kikowski faulował w ataku, ale nie zgodził się z decyzją sędziego i w ostatniej chwili powstrzymał się od napaści na arbitra. I tak został jednak ukarany przewinieniem technicznym. Po czterech rzutach wolnych Slaniny i trójce Serapninasa, gospodarze prowadzili już 54:46. Goście rytm odzyskali dopiero w końcówce kwarty, dzięki czemu odrobili część strat, ale po 30 minutach to sopocianie prowadzili 68:63.
Czwartą kwartę świetnie zacżeli Dixson i Garner, doprowadzając do remisu. Slanina i Masiulis trafili za trzy punkty, ale Dixson i Kikowski po chwili odpowiedzieli tym samym. W tym momencie sopocianie przestali jednak trafiać do kosza, a goście uzyskali sześciopunktowe prowadzenie po zagraniach Hicksa i Brkicia. Dopiero na cztery minuty przed końcem za trzy punkty trafił Serapinas przełamując niemoc strzelecką Prokomu. Po chwili po kolejnej trójce trafili Gurović i Dixson, ale Amerykanin w kolejnej akcji popełnił swoje piąte przewinienie. Losy meczu rozstrzygnął Lepojević, który na minutę przed końcem trafił kolejną trójkę. Odpowiedź Gurovicia była niecelna i przy pięciu punktach straty gospodarze byli już bez szans, tym bardziej, że Donatas Slanina wpierw nie trafił rzutu sam na sam z koszem, a po chwili został jeszcze ukarany przewinieniem technicznym za rzucenie piłki w trybuny.
Litwin nie był jednak winien porażki swojego zespołu. Prokom przez całe spotkanie miał ogromne problemy w obronie, pozwalając przyjezdnym grać ich ulubioną koszykówkę. Drużyna trenera Uvalina zagrała niemal perfekcyjnie, wykorzystując każdą lukę w obronie gospodarzy. Przyjezdni aż trzynaście razy trafili za trzy punkty, z czego sześć było autorstwa Lepojevica, który w całym meczu uzbierał aż 31 punktów.
Trener Pacesas tym razem przekombinował. Przez większość czasu nie korzystał z usług ani środkowego, ani rozgrywających. Co prawda znów kontuzjowany był Pape Sow, który oglądał mecz z trybun, ale Jovo Stanojević zagrał w meczu zaledwie 13 minut. Sopocianie zamiast wykorzystywać swoją przewagę pod tablicami dostosowali się całkowicie do rywala, po raz drugi w tej serii grając obniżonym składem. Nie lepiej jest na pozycji rozgrywającego. Mustafa Shakur grał zaledwie 16 minut, a Tim Kisner tylko 7, choć obaj znów wypadli poniżej oczekiwań.Tym razem Polpak był jednak gotowy na Prokom bez rozgrywającego.
Teraz rywalizacja przenosi się do Świecia. Polpak ma przewagę własnego parkietu i jeśli mistrzowie Polski marzą o obronie tytułu, muszą w Świeciu przynajmniej raz wygrać. Tego można dokonać tylko wtedy, jeśli Prokom zacznie wykorzystywać swoje przewagi, bo jak widać 51 punktów ze strony Gurovica i Slaniny to za mało, żeby wygrać mecz.