17. kolejka: Pewne zwycięstwo BM Slam Stali w Sopocie
W jedynym czwartkowym spotkaniu BM Slam Stal Ostrów Wlkp. pokonała na wyjeździe Trefl Sopot 87:71. Asseco znowu wygrywa po rzucie w ostatniej akcji! Tym razem bohaterem gdynian był Przemysław Żołnierewicz, który zapewnił im zwycięstwo 80:79 nad Miastem Szkła Krosno. W derbowym spotkaniu pomiędzy Energą Czarnymi a AZS wygrywają słupszczanie - 72:70. W jeszcze innym starciu Rosa Radom okazała się lepsza na wyjeździe od Polskiego Cukru Toruń - 89:84.
Trefl Sopot - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 71:87
Ostrowianie rozpoczęli od bardzo dobrych podań do Shawna Kinga i dzięki temu prowadzili 7:4. Anthony Ireland świetnie jednak na to odpowiadał i dzięki temu Trefl mógł być ciągle blisko rywali. Dopiero późniejsze trafienia Artura Mielczarka i Filipa Dylewicza dały sopocianom przewagę. Sytuacja dość szybko się zmieniała i m.in. dzięki trójce Tomasza Ochońki to goście wygrywali po 10 minutach 22:21. Druga kwarta bardzo długo była niezwykle wyrównana. Trzeba jednak też podkreślić, że obie drużyny nie były zbyt skuteczne, a sporo punktów zdobywały z linii rzutów wolnych. Dopiero po późniejszej indywidualnej akcji Marca Cartera BM Slam Stal wyszła na prowadzenie 33:28. Sopocianie dość szybko niwelowali tę stratę, a ważną trójkę trafił Piotr Śmigielski. Od tego momentu serią 7:0 popisali się jednak zawodnicy trenera Emila Rajkovicia i po rzucie Shawna Kinga mieli osiem punktów przewagi. Ostatecznie po trójce Christo Nikołowa pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 45:34 dla ostrowian.
Trzecią kwartę BM Slam Stal rozpoczęła od pięciu punktów z rzędu Aarona Johnsona i powiększała tym samym swoją przewagę. Po późniejszych rzutach wolnych tego samego zawodnika było już nawet 58:40, a Trefl miał spore problemy w defensywie. Później trochę lepiej grali Anthony Ireland i Piotr Śmigielski, ale nie zmieniało to za bardzo sytuacji w tym spotkaniu. Dopiero pod koniec tej części meczu po akcjach Irelanda i Dylewicza gospodarze zbliżyli się na 10 punktów. Ostatecznie po 30 minutach gry i kontrze wykończonej przez Portera Troupe’a było 68:56. Czwartą kwartę ostrowianie rozpoczęli od trójek Johnsona i Szewczyka, a dzięki temu kontrolowali wydarzenia na parkiecie. W ataku uaktywnił się Tyler Laser, ale to nie wystarczało, aby gonić gości. BM Slam Stal zwyciężyła aż 87:71.
Najlepszym zawodnikiem gości był Christo Nikołow, który rzucił 19 punktów. 16 punktów i 16 zbiórek dołożył Shawn King. W ekipie gospodarzy po 15 punktów rzucili Anthony Ireland i Piotr Śmigielski.
Energa Czarni Słupsk – AZS Koszalin 72:70
Mimo wyrównanego początku, to gospodarze dość szybko zaczęli zdobywać przewagę. Po serii 9:0 i trafieniu Grzegorza Surmacza prowadzili już 14:5. AZS miał spore problemy ze swoją ofensywą, a w tym elemencie świetnie radził sobie Anthony Goods. Ostatecznie dzięki jego akcji to Energa Czarni prowadziła po 10 minutach 19:10. Druga kwarta wydawała się bardziej wyrównana, a był to efekt dobrej gry m.in. Daniela Walla. Po rzucie Piotra Stelmacha koszalinianie zbliżyli się nawet na siedem punktów, ale zespół trenera Robertsa Stelmahersa udowadniał, że całkowicie kontroluje sytuację na boisku. Ostatecznie dzięki Chavaughnowi Lewisowi i Marcusowi Ginyardowi słupszczanie wygrywali po pierwszej połowie 41:28.
W trzeciej kwarcie gospodarze nadal kontrolowali wydarzenia na boisku, a po rzucie Grzegorza Surmacza ich przewaga wynosiła nawet do 18 punktów. Dopiero w samej końcówce tej części meczu AZS zaczął powoli odrabiać straty. Swoje pierwsze punkty zanotował też Darrell Harris, ale koszalinianie ciągle przegrywali aż 12 punktami. Wszystko zaczęło się zmieniać w ostatniej kwarcie. Po serii 8:0 i trójce Jakuba Zalewskiego zespół trenera Piotra Ignatowicza zbliżył się do rywali na pięć punktów. Półtorej minuty przed końcem kolejny rzut z dystansu Remona Nelsona oznaczał wynik tylko 69:67. Goście nie potrafili jednak doprowadzić chociażby do remisu, mimo że rzuty wolne ze zmiennym szczęściem wykonywali Chavaughn Lewis i Anthony Goods. Ostatecznie Energa Czarni zwyciężyła 72:70.
Najlepszym graczem gospodarzy był Chavaughn Lewis, który zanotował 16 punktów, osiem zbiórek i trzy asysty. Mantas Cesnauskis dodał do tego 13 punktów. W ekipie gości 14 punktów i sześć zbiórek zanotował Piotr Stelmach.
Miasto Szkła Krosno – Asseco Gdynia 79:80
Po wyrównanym początku spotkania lekką przewagę zaczęła zdobywać drużyna z Krosna. Dzięki trafieniom Dino Pity i Chrisa Czerapowicza było już 15:8. Dość szybko gdynianie potrafili zbliżyć się na zaledwie punkt m.in. po trójce Filipa Puta, ale później gospodarze ponownie odskakiwali. Głównie dzięki Royce’owi Woolridge’owi Miasto Szkła wygrywało po pierwszej kwarcie 24:18. W kolejnej części meczu przewaga zespołu trenera Michała Barana wzrosła nawet do 12 punktów dzięki rzutom Seida Hajricia i Kareema Maddoxa. Straty zmniejszał nie kto inny jak Krzysztof Szubarga, ale jego wyczyny nie wystarczały na rozkręcającego się Dariusza Oczkowicza. Po późniejszych akcjach Hajricia i Maddoxa było nawet 43:28. W końcówce pierwszej połowy kilka rzutów trafili jeszcze Marcel Ponitka i Filip Matczak, ale to krośnianie wygrywali 10 punktami.
Mimo rzutów Krzysztofa Szubargi i Piotra Szczotki na początku trzeciej kwarty to Miasto Szkła pozostawało na wysokim prowadzeniu. Po trójce Dariusza Wyki było 58:46 dla gospodarzy. Krośnianie kontrolowali wynik, choć dzięki rzutom wolnym Szubargi po 30 minutach rywalizacji wygrywali już tylko ośmioma punktami. Trójki Marcela Ponitki, Przemysława Żołnierewicza i Szubargi zbliżyły Asseco do stanu 64:63 na początku ostatniej kwarty. Później na trafienie Czerapowicza odpowiedział jeszcze raz Ponitka i mieliśmy remis! Asseco potrafiło wychodzić nawet na prowadzenie, a sytuację Miasta Szkła musiał ratować Czerapowicz. Jeszcze na minutę przed końcem gospodarze prowadzili trzema punktami, ale później dwa rzuty wolne wykorzystał faulowany Szubarga. W kolejnej akcji krośnianie zanotowali stratę, a Przemysław Żołnierewicz dobił niecelny rzut Szubargi i tym samym został bohaterem spotkania. Asseco wygrało 80:79!
Krzysztof Szubarga był najlepszym zawodnikiem gości – zdobył 24 punkty i dziewięć asyst. 16 punktów dołożył do tego Marcel Ponitka. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Chris Czerapowicz z 15 punktami i sześcioma zbiórkami.
King Szczecin – Anwil Włocławek 80:86
Gospodarze rozpoczęli ten mecz od prowadzenia 6:0 m.in. dzięki akcjom Pawła Kikowskiego. Anwil błyskawicznie to odrabiał, a dzięki trójce Kamila Łączyńskiego wyszedł nawet na prowadzenie. Seria 7:0 Kinga pozwoliła tej drużynie ponownie opanować sytuację. Mimo trójek Michała Chylińskiego, to szczecinianie po rzutach wolnych Marcina Dutkiewicza wygrywała po 10 minutach 25:20. Siedem punktów z rzędu Pawła Leończyka na początku drugiej kwarty zbliżyło gości na zaledwie punkt. Anwil ciągle nie potrafił jednak wyjść na prowadzenie, bo skuteczni byli Paweł Kikowski i Taylor Brown. Nieźle spisywał się Paweł Leończyk, ale ostatecznie to zespół trenera Marka Łukomskiego prowadził po pierwszej połowie 41:38.
Akcja 2+1 Fiodora Dmitriewa zaraz na początku trzeciej kwarty doprowadziła do remisu. Po serii 10:0 i trójkach Michała Chylińskiego oraz Kamila Łączyńskiego Anwil wyszedł na poważne prowadzenie – 51:43. Trener Marek Łukomski poprosił o przerwę i przyniosła ona efekty – po rzutach Marcina Dutkiewicza King zbliżył się na zaledwie punkt. Później aktywni byli jednak Paweł Leończyk i Toney McCray, a to oznaczało, że zespół trenera Igora Milicicia wygrywał po 30 minutach 67:56. Straty na początku ostatniej kwarty właściwie w pojedynkę starał się odrabiać Taylor Brown, dobrze współpracujący z Robertem Skibniewskim. Po trójce Pawła Kikowskiego gospodarze przegrywali już tylko czterema punktami. Goście mieli mały przestój w ataku, a dzięki trójce Michała Nowakowskiego szczecinianie znowu przegrywali tylko punktem. W końcówce spotkania bardzo ważne rzuty trafiali jednak Nemanja Jaramaz oraz Michał Chyliński. O zwycięstwo walczył jeszcze przede wszystkim Paweł Kikowski, ale ostatecznie to Anwil zwyciężył 86:80.
Najlepszym zawodnikiem gości był Paweł Leończyk z 21 punktami i czterema zbiórkami. Po 18 punktów dołożyli Nemanja Jaramaz i Michał Chyliński. W zespole gospodarzy 18 punktów zanotował Paweł Kikowski.
Polpharma Starogard Gdański – PGE Turów Zgorzelec 73:71
Pierwsze minuty spotkania były niezwykle zacięte, chociaż to goście po trójce Tweety’ego Cartera prowadzili trzema punktami. Gospodarze zdobyli później minimalną przewagę, ale nie potrafili jej utrzymywać, mimo niezłej postawy Jakuba Schenka. Ostatecznie dzięki trafieniu Kirka Archibeque’a po 10 minutach był remis po 17. W drugiej kwarcie zaczęli trafiać Anthony Miles i Martynas Sajus – po rzucie tego ostatniego starogardzianie mieli cztery punkty przewagi. Swoje dokładał także Marcin Flieger, ale to nie wystarczało na ekipę trenera Mathiasa Fischera. Po rzutach Michalaka i Archibeque’a znowu był remis – tym razem po 33 – na koniec pierwszej połowy.
W trzeciej kwarcie PGE Turów kilkakrotnie wychodził na prowadzenie – m.in. po rzutach Mateusza Kostrzewskiego i Tweety’ego Cartera. W pewnym momencie Polpharma zanotowała jednak świetną serię 13:0 i głównie dzięki Anthony’emu Milesowi prowadziła już 57:47. O pięć punktów tę różnicę zdążyli zmniejszyć jeszcze Andrew Ryan i Carter. W ostatniej kwarcie goście dość szybko zbliżyli się nawet na dwa punkty po rzucie Michała Michalaka, ale później ważne trafienia notowali Miles i Thomas Davis. Mimo tego na minutę przed końcem po kolejnej trójce Cartera mieliśmy remis po 71. Później pojedyncze rzuty wolne trafiali jeszcze Flieger oraz Davis. PGE Turów miał jeszcze szansę na zwycięstwo, ale Carter nie trafił z połowy.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Anthony Miles, który zanotował 15 punktów i cztery zbiórki. Dwa punkty mniej dodał Łukasz Diduszko. W ekipie gości wyróżniał się Tweedy Carter z 18 punktami i sześcioma asystami.
Siarka Tarnobrzeg – Stelmet BC Zielona Góra 65:105
Mistrzowie Polski rozpoczęli to spotkanie od prowadzenia 13:4 m.in. dzięki trafieniom Adama Hrycaniuka. Siarka stawiała jednak opór – po rzutach Jana Grzelińskiego i Travisa Releforda zbliżyła się nawet na dwa punkty. Od samego początku świetnie spisywał się jednak Karol Gruszecki, a po rzutach wolnych Jamesa Florence’a goście wygrywali 23:19 po 10 minutach rywalizacji. W drugiej kwarcie nadal nie do zatrzymania był Gruszecki, a po trójce Przemysława Zamojskiego przewaga Stelmetu wzrosła nawet do 11 punktów. Zespół trenera Artura Gronka bez większych problemów kontrolował wydarzenia na parkiecie. Po pierwszej połowie wygrywał 44:33.
Losy meczu starał się zmieniać Travis Releford, ale jego dokonania to za mało na tak bardzo wymagającego rywala jak zielonogórzanie. Co prawda po jego trafieniach Siarka zbliżyła się na trzy punkty, ale później dominowali już goście. M.in. dzięki serii 12:0 i rzucie wolnym Armaniego Moore’a prowadzili już 67:48. Dzięki trójce Przemysława Zamojskiego Stelmet miał 18 punktów przewagi po 30 minutach gry. Ostatnia kwarta to prawdziwy popis mistrzów Polski. Zdobyli oni w tej części meczu aż 33 punkty, tracąc zaledwie 11. „Setkę” przekroczył Nemanja Djurisić, a jego drużyna zwyciężyła ostatecznie 105:65.
Najlepszym zawodnikiem gości był Karol Gruszecki, który zdobył 20 punktów, osiem zbiórek i trzy asysty. 19 punktów dołożył Przemysław Zamojski. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Travis Releford z 26 punktami i sześcioma zbiórkami.
Polski Cukier Toruń – Rosa Radom 84:89
Goście rozpoczęli ten mecz od mocnego uderzenia - po trafieniu Darnella Jacksona prowadzili 6:0. Siedem kolejnych punktów było jednak autorstwa graczy Polskiego Cukru. Torunianie wygrywali już nawet 14:8 po akcji Jure Skificia, ale później wszystko się zmieniło. Bardzo dobrze prezentowali się Daniel Szymkiewicz i Michał Sokołowski, a po trafieniu z dystansu Filipa Zegzuły to Rosa wygrywała po 10 minutach 31:24. Mimo że radomianie grali bez Jordana Callahana, Gary’ego Bella i kontuzjowanego Tyrone’a Brazeltona to ciągle potrafili kontrolować sytuację. Gospodarze potrafili się zbliżyć na dwa punkty po rzutach Krzysztofa Sulimy, a później doprowadzić nawet do remisu. Ostatecznie jednak dzięki kolejnej trójce Zegzuły ekipa trenera Wojciecha Kamińskiego wygrywała 47:43 po pierwszej połowie.
W trzeciej kwarcie trafienia Darnella Jacksona i Daniela Szymkiewicza dawały Rosie wiele spokoju. Po jednej z akcji Jarosława Zyskowskiego było już nawet 60:49. Polski Cukier starał się odpowiadać trafieniami Bartosz Diduszki i Łukasza Wiśniewskiego, ale to ciągle było za mało. Po 30 minutach wicemistrzowie Polski wygrywali pięcioma punktami dzięki rzutom wolnym Damiana Jeszkego. W ostatniej kwarcie radomianie prowadzili aż 82:70 po trafieniu Zyskowskiego. Polski Cukier jednak walczył do samego końca. M.in. dzięki Diduszce i Wiśniewskiemu zbliżył się jeszcze na cztery punkty, ale po rzutach wolnych Michała Sokołowskiego i trafieniu Darnella Jacksona to Rosa zwyciężyła ostatecznie 89:84.
Darnell Jackson był najlepszym zawodnikiem gości – zanotował 21 punktów i siedem zbiórek. 16 punktów i siedem asyst dodał do tego Michał Sokołowski. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Obie Trotter z 17 punktami i siedmioma asystami.
--------