9. kolejka: Śląsk nie dał szans Polpharmie
W ostatnim spotkaniu 9. kolejki Tauron Basket Ligi Śląsk Wrocław bez żadnych problemów pokonał Polpharmę Starogard Gdański aż 91:48. W niedzielę MKS bardzo długo dotrzymywał kroku mistrzom Polski, ale ostatecznie to PGE Turów wygrał w Dąbrowie Górniczej 92:86. Zgorzelczanie nadal są niepokonani w TBL. W jednym z najciekawszych meczów tej kolejki AZS Koszalin w ostatniej kwarcie mógł liczyć na swoich strzelców i dlatego pokonał Rosę Radom aż 87:69. Jezioro Tarnobrzeg w piątek wygrało w Sopocie z Treflem 81:79. To trzecie zwycięstwo z rzędu tej ekipy.
Śląsk Wrocław – Polpharma Starogard Gdański 91:48
Spotkanie we Wrocławiu tylko w trakcie pierwszych pięciu minut było wyrównane. Po rzucie wolnym Jessiego Sappa starogardzki zespół przegrywał tylko 9:11. Od tego momentu nastąpiła dominacja Śląska. Wrocławianie zaliczyli serię 13:2 i po trójce Lawrence’a Kinnarda prowadzili 24:11. W drugiej kwarcie gospodarze ponownie zatrzymali rywali na zaledwie 11 zdobytych punktach. Dzięki temu już w tej części meczu przewaga zespołu trenera Emila Rajkovicia wyniosła ponad 30 punktów.
W drugiej połowie spotkania nic się tak naprawdę nie zmieniło. Polpharma miała ogromne problemy z defensywą gospodarzy, co przekładało się na bardzo słabą skuteczność w rzutach z gry tej drużyny. W Śląsku za to dobrze radzili sobie Mladenović i Skibniewski, co pozwalało Śląskowi powiększać przewagę. Ostatecznie drużyna z Wrocławia pokonała gości aż 91:48.
W ekipie gospodarzy punkty zdobywało 11 zawodników, a najskuteczniejszy był Aleksandar Mladenović z 17 punktami i pięcioma zbiórkami. Roderick Trice dołożył do tego double-double z 13 punktami i 10 zbiórkami. W ekipie gości 16 punktów rzucił Bartosz Bochno.
MKS Dąbrowa Górnicza – PGE Turów Zgorzelec 86:92
Pierwsze minuty spotkania zdecydowanie należały do gości – po rzucie Nemanji Jaramaza wygrywali 8:2. Później jednak to MKS przejął inicjatywę i wyszedł nawet na prowadzenie dzięki trafieniu Mylesa McKaya. Od tego momentu PGE Turów zaliczył serię 9:0 i po rzucie Michała Chylińskiego prowadził nawet 19:11. Ostatecznie pierwszą część meczu mistrzowie wygrali 32:26. Sytuacja zaczęła zmieniać się w drugiej kwarcie. Gospodarze odzyskali prowadzenie, a świetnie radził sobie debiutujący w Tauron Basket Lidze Ken Brown. Po jego trójce MKS wygrywał 49:44, a Amerykanin miał na koncie aż 18 punktów. Po pierwszej połowie to dąbrowianie niespodziewanie mieli trzy punkty przewagi.
W trzeciej kwarcie PGE Turów starał się odrobić straty i zbliżał się na dwa punkty po trójkach Vlada Moldoveanu. W pewnym momencie zgorzelczanie doprowadzili do remisu, ale późniejsze akcje Zmarlaka i Metelskiego dały ponownie przewagę gospodarzom. W ostatniej części meczu zawodnicy trenera Miodraga Rajkovicia wrócili na prowadzenie – nawet 82:76 po akcji Damiana Kuliga. To nie przestraszyło jednak ekipy MKS, która potrafiła jeszcze zdobyć minimalną przewagę. Końcówka należała jednak do gości. Ważne rzuty trafili Jaramaz oraz Kulig, a skuteczny na linii rzutów wolnych był m.in. Moldoveanu. Dlatego ostatecznie to PGE Turów wygrał 92:86.
Najlepszym strzelcem zgorzelczan był Damian Kulig, który zdobył 18 punktów i siedem zbiórek. Michał Chyliński dodał do tego 16 punktów. W ekipie gospodarzy wyróżniał się debiutujący w Tauron Basket Lidze Ken Brown – rzucił 26 punktów.
Asseco Gdynia – Polski Cukier Toruń 65:57
Gracze trenera Miliji Bogicevicia doskonale rozpoczęli to spotkanie. Dzięki czterem punktom z rzędu zdobytym przez Krzysztofa Sulimę goście prowadzili 9:0! Pierwsze punkty z gry Asseco zdobyło dopiero po sześciu minutach gry. Później jednak to gdynianie grali lepiej w ataku od rywali – sytuację polepszyło też wejście Przemysława Frasunkiewicza. Po rzucie wolnym Sebastiana Kowalczyka był remis po 12. W drugiej części meczu torunianie po trójce Jarosława Zyskowskiego potrafili wygrywać nawet 24:18, ale zespół trenera Davida Dedka walczył o odrobienie tych strat. Dlatego po kolejnych trafieniach A.J. Waltona udało im się prowadzić 27:24. To Polski Cukier był jednak stroną przeważającą – dzięki akcji 2+1 Krzysztofa Sulimy wygrywał 34:28.
Trzecia kwarta zmieniła losy tego meczu. Asseco najpierw wyrównało stan rywalizacji, a następnie objęło prowadzenie. Bardzo dobrze radził sobie Sebastian Kowalczyk, który wymuszał faule gości i dzięki temu mógł stawać na linii rzutów wolnych. To po jego czterech punktach z rzędu gdynianie wygrywali 49:41. Ostatnia część meczu była bardzo wyrównana, ale Polski Cukier nie odrabiał swoich strat. Dzięki kolejnej trójce Przemysława Frasunkiewicza Asseco miało przewagę 12 punktów. W samej końcówce torunianom udało się ją zmniejszyć do sześciu punktów, ale na więcej nie pozwolili gospodarze. Ostatecznie zespół trenera Davida Dedka wygrywał 65:57.
To był bardzo dobry mecz w wykonaniu A.J. Waltona, który tym razem uzyskał 19 punktów, siedem zbiórek, trzy asysty i aż osiem przechwytów. Przemysław Frasunkiewicz dołożył do tego 16 punktów. W zespole z Torunia wyróżniał się Jamar Diggs, zdobywca 12 punktów i trzech asyst.
Stelmet Zielona Góra – Energa Czarni Słupsk 79:70
Gospodarze weszli w mecz bardzo dobrze i dlatego po kolejnych punktach zdobytych przez Adama Hrycaniuka prowadzili 6:2. Energa Czarni szybko odrobili straty i zdobyli przewagę po czterech punktach z rzędu zdobytych przez Tomasza Śniega. Dzięki trafieniu Karola Gruszeckiego goście wygrali pierwszą kwartę 14:11. W drugiej części meczu gracze trenera Dejana Mijatovicia w pewnym momencie grali jeszcze lepiej. Po trójce Bojana Trajkovskiego prowadzili najpierw 22:13, a później dzięki rzutowi z dystansu Kacpra Borowskiego nawet 32:19. Od tego momentu Stelmet grał zdecydowanie skuteczniej w ataku. Zielonogórzanie zaliczyli serię 16:2 i po dwóch z rzędu trójkach Przemysława Zamojskiego zdobyli jednopunktową przewagę na koniec pierwszej połowy.
Trzecia kwarta była bardzo wyrównana i długo żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć większego prowadzenia. Ostatecznie po rzutach Borowskiego i Eziukwu to Energa Czarni prowadzili 59:55. W połowie ostatniej części meczu kontrolę nad meczem objęli gospodarze. Najpierw po trójce Quintona Hosleya Stelmet prowadził 65:63. Później świetnie spisywał się też Łukasz Koszarek, a po kolejnym trafieniu Hosleya wicemistrzowie Polski wygrywali nawet 77:68. Goście nie byli już w stanie odrobić takiej straty.
Najlepszym strzelcem zielonogórskiej ekipy był Adam Hrycaniuk, który zdobył 18 punktów i sześć zbiórek. Łukasz Koszarek dołożył do tego 16 punktów i pięć zbiórek. W zespole ze Słupska 16 punktów rzucił Kacper Borowski.
AZS Koszalin – Rosa Radom 87:69
Mecz w pierwszych minutach był niezwykle wyrównany, ale to Rosa szybciej złapała swój rytm. Goście mogli liczyć na Jakuba Zalewskiego – najpierw po jego rzutach wolnych prowadzili 15:10, a później trójka tego gracza pozwoliła im wygrywać nawet sześcioma punktami. AZS starał się szybko zbliżyć do rywali, ale ci ciągle kontrolowali sytuację. Po trafieniu Garricka Shermana koszalinianie zmniejszyli straty do trzech punktów, ale akcje Kamila Łączyńskiego i Damiana Jeszke dały prowadzenie 32:24 ekipie trenera Wojciecha Kamińskiego. Gospodarze w końcówce pierwszej połowy po trójkach Qyntela Woodsa i Devona Austina ponownie zbliżyli się na dwa punkty.
W trzeciej kwarcie AZS szybko wyszedł na prowadzenie po punktach Stelmacha i Swansona, ale Rosa ciągle walczyła i dzięki temu uzyskała ponownie małą przewagę, przede wszystkim dzięki Kamilowi Łączyńskiemu. Trzecia kwarta, m.in. po trójce Artura Mielczarka zakończyła się jednak remisem po 53. Jeszcze na pięć minut przed końcem po trafieniu Damiana Jeszke koszalinianie prowadzili tylko 66:65. Od tego momentu gospodarze zaliczyli efektowną serię 16:0, a trzy trójki rzucił Goran Vrbanc. Goście nie byli w stanie już tego odrobić. AZS wygrał ostatecznie 87:69.
Najwięcej punktów dla gospodarzy rzucił Goran Vrbanc – 22. Świetnie znowu zaprezentował się Qyntel Woods, który zdobył 20 punktów, siedem zbiórek i osiem asyst. Po 12 punktów dla Rosy uzyskali Kamil Łączyński i Damian Jeszke.
Wikana Start Lublin – Anwil Włocławek 77:91
Po bardzo nerwowym początku meczu dla obu stron to Anwil był w stanie zdobyć lekką przewagę. Po akcjach Deonty Vaughna i Kevina Wysockiego włocławianie prowadzili 12:7. Gospodarze trzymali się jednak bardzo blisko rywali. Dlatego dzięki akcjom Bryona Allena i Bartosza Diduszko Wikana Start przegrywała tylko dwoma punktami po pierwszej kwarcie. W drugiej części meczu ekipa trenera Predraga Krunicia wygrywała już nawet 26:18 dzięki trafieniu Chase’a Simona. Później nie do zatrzymania był jednak Allen, który zmniejszył straty ponownie do dwóch punktów. Mimo że Anwil potrafił jeszcze odskoczyć, to pierwszą połowę wygrał tylko 42:40.
W trzeciej kwarcie Wikana Start wreszcie dopięła swego i po dwóch akcjach Roberta Lewandowskiego wyszła na jednopunktowe prowadzenie. Mecz się ponownie bardzo wyrównał, ale po tej części meczu to Anwil wygrywał 64:63. W ostatniej kwarcie kluczowym zawodnikiem był Chase Simon – to głównie po jego akcjach goście prowadzili 78:69. Ekipa z Włocławka od tego momentu całkowicie kontrolowała sytuację na parkiecie i nie pozwoliła się już dogonić. To dopiero drugie zwycięstwo Anwilu w tym sezonie Tauron Basket Ligi.
Najlepszym zawodnikiem gości był Deonta Vaughn, który zdobył 24 punkty i siedem asyst. Chase Simon również zagrał bardzo dobrze i dołożył 20 punktów. W ekipie gospodarzy jak zwykle świetnie spisywał się Bryon Allen – tym razem rzucił 28 punktów.
Polfarmex Kutno – King Wilki Morskie Szczecin 70:65
Początek spotkania był bardzo wyrównany, ale dość wcześnie zaczęła się zarysowywać przewaga gospodarzy. Po trójce Bartłomieja Wołoszyna i rzucie wolnym Kwamaina Mitchella Polfarmex prowadził 17:12. Szczecinianie szybko odrobili te straty i po akcji Mike’a Rosario był ponownie remis. Pierwsza część meczu zakończyła się jednak wynikiem 21:17 dla gospodarzy. Na początku drugiej kwarty po trójkach Mateusza Bartosza i Jacka Jareckiego kutnianie prowadzili nawet 29:18. Już do końca pierwszej połowy King Wilki Morskie nie potrafiły zmniejszyć tej straty, mimo że nieźle radzili sobie Mike Rosario i Paweł Kikowski.
Trzecia kwarta była popisem gry Polfarmexu. Gospodarze byli bardzo skuteczni i grali dobrze w obronie, przez co powiększali swoje prowadzenie. Dzięki trójce Mitchella i rzutom wolnym Johnsona było już 59:41 dla kutnian. Ekipa ze Szczecina ciągle wierzyła jednak w korzystny wynik. W pewnym momencie ostatniej kwarty zanotowała serię 11:0 i po rzutach wolnych Darrella Harrisa zbliżyła się na zaledwie dwa punkty! Później ważne rzuty wolne trafiali jednak Wołoszyn oraz Mitchell i to Polfarmex wygrał ostatecznie 70:65.
Najlepszym zawodnikiem zespołu z Kutna był ponownie Kwamain Mitchell, który do 25 punktów dołożył pięć zbiórek i asyst. Kevin Johnson dodał do tego 13 punktów i dziewięć zbiórek. W zespole ze Szczecina wyróżniał się Mike Rosario z 21 punktami.
Trefl Sopot – Jezioro Tarnobrzeg 79:81
Pierwsze minuty spotkania były bardzo nerwowe dla obu stron. Po blisko czterech minutach Trefl prowadził już 9:4 po akcji Marcina Dutkiewicza, ale Jezioro bardzo szybko doprowadziło do wyrównania – po 11 dzięki trafieniu świetnie dysponowanego Dominique’a Johnsona. Później to właśnie tarnobrzeżanie byli stroną przeważającą. Dzięki kolejnej trójce Johnsona mieli czteropunktową przewagę. W drugiej kwarcie ekipa gości wygrywała już 30:24, ale Trefl nie pozwolił na dużo więcej. Po kolejnych trafieniach Michała Michalaka i rzucie wolnym Eimantasa Bendziusa sopocianie wyszli na prowadzenie. Johnson był jednak nie do zatrzymania i dzięki jego trójce Jezioro po pierwszej połowie wygrywało 41:39.
Początek trzeciej kwarty był lepszy dla zespołu trenera Dariusa Maskoliunasa. Po rzucie z dystansu Sarunasa Vasiliauskasa Trefl prowadził 58:53, ale później osiem punktów z rzędu rzucił Daniło Kozłow i to Jezioro ponownie opanowało sytuację. Dzięki trójce Josha Millera tarnobrzeżanie wygrywali nawet 66:59. W ostatniej części meczu goście ciągle byli na prowadzeniu, chociaż sopocianie starali się odrabiać straty. Na minutę przed końcem trafienie Michała Michalaka dało remis po 78. Późniejszy jeden rzut wolny Bendziusa pozwolił prowadzić ekipie gospodarzy. Kluczową trójkę rzucił jednak Dominique Johnson, a Trefl nie wykorzystał swoich okazji na wygranie tego meczu. To trzecia z rzędu wygrana Jeziora w tym sezonie Tauron Basket Ligi.
Tego zwycięstwa nie byłoby bez fenomenalnego Dominique’a Johnsona, który łącznie uzbierał 30 punktów. Daniło Kozłow dołożył do tego 17 punktów i sześć zbiórek. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Eimantas Bendzius z 20 punktami i ośmioma zbiórkami.
-----