21. kolejka: Stelmet wygrywa, PGE Turów liderem!
Trójka Marcina Sroki w ostatniej sekundzie dała zwycięstwo Stelmetowi Zielona Góra 91:89 w meczu z PGE Turowem. Zgorzelczanie, mimo porażki, są liderem Tauron Basket Ligi po I etapie rozgrywek. W derbach Pomorza Energa Czarni Słupsk pokonali AZS Koszalin 85:77.
Aplikacja mobilna Tauron Basket Ligi na telefon i tablety
W związku ze zmianą pierwotnej daty rozgrywania Polsko-Czeskiego Meczu Gwiazd, 21. kolejka, która miała być rozegrana 24 lutego, została przełożona na 8 marca 2013 r. i to ona będzie ostatnią seria spotkań I Etapu.
Oficjalne terminarze II etapu Tauron Basket Ligi zostaną podane w sobotę
PGE Turów Zgorzelec – Stelmet Zielona Góra 89:91
Drużyna z Zielonej Góry bardzo dobrze zaczęła to spotkanie. Już po sześciu minutach Stelmet prowadził 16:9 dzięki rzutom wolnym Dejana Borovnjaka. W tej części meczu zielonogórzanie prowadzili nawet dziewięcioma punktami, chociaż po trafieniach Aarona Cela PGE Turów potrafił zbliżyć się do rywali na zaledwie dwa punkty. W drugiej kwarcie zgorzelczanie doprowadzili do remisu, ale świetnie grał Walter Hodge – najpierw trafił trójkę, a jego późniejsze rzuty wolne dały im przewagę 33:23. Stelmet bardzo dobrze rzucał z dystansu, a gospodarze właśnie w tym elemencie zawodzili w pierwszej połowie. Przez większą część trzeciej kwarty Stelmet dyktował warunki na parkiecie. Punkty częściej zaczął zdobywać jednak Michał Chyliński i po jego rzutach wolnych zespół trenera Miodraga Rajkovicia doprowadził do remisu. O losach całego meczu miała zadecydować więc czwarta kwarta. W niej PGE Turów prowadził nawet 77:72 po trafieniu Ivana Opacaka, ale Stelmet nie zamierzał się poddawać i szybko doprowadził do wyrównania. Obie drużyny zapewniły kibicom niesamowitą końcówkę. Dzięki rzutom wolnym Quintona Hosley’a goście wygrywali jednym punktem. Po przerwie na żądanie dla trenera gospodarzy punkty zdobył jednak Piotr Stelmach i wydawało się, że to może być już koniec, ponieważ rywalom pozostało zaledwie półtorej sekundy na akcję. O przerwę poprosił jednak trener Mihailo Uvalin. Po chwili odpoczynku piłkę wybijał Mantas Cesnauskis, a podanie świetnie wykorzystał Marcin Sroka, który trafił z dystansu i został bohaterem spotkania.
Najlepszym zawodnikiem Stelmetu w całym meczu był Quinton Hosley, który zdobył 24 punkty, sześć zbiórek i sześć asyst. W ekipie PGE Turowa wyróżniał się Aaron Cel, który rzucił 19 punktów i miał 11 zbiórek.
Energa Czarni Słupsk – AZS Koszalin 85:77
Słupszczanie rewelacyjnie weszli w to spotkanie. Po pierwszych minutach i rzutach wolnych Valdasa Dabkusa wygrywali nawet 10:2. Gracze trenera Zorana Sretenovicia nie potrafili sobie poradzić z tą sytuacją, a Energa Czarni powiększali swoje prowadzenie. Po akcji Roberta Tomaszka gospodarze osiągnęli przewagę 24:7. AZS postanowił pójść drogą słupszczan w drugiej kwarcie i powoli odrabiał straty. Aktywny w tej części meczu był przede wszystkim Sek Henry – po jego rzutach wolnych w końcówce pierwszej połowy koszalinianie przegrywali tylko czterema punktami. Jeszcze lepiej goście spisywali się w trzeciej kwarcie, kiedy dzięki punktom Pawła Leończyka objęli prowadzenie. Mecz w tym fragmencie wyraźnie się wyrównał, chociaż Energa Czarni szybko opanowali sytuację i bezpiecznie wygrywali (nawet 56:47 po akcji Michała Nowakowskiego). Tak naprawdę niewiele się zmieniło w ostatniej kwarcie. Co prawda AZS zbliżył się do gospodarzy na trzy punkty po trzech rzutach z dystansu Roba Jonesa, ale Energa Czarni byli zagrożeni bardzo krótko. W końcówce bardzo ważnym zawodnikiem był Roderick Trice, który zdobywał kluczowe punkty i zaliczył przechwyt, po którym kontratak wykończył Yemi Gadri-Nicholson. Koszalinianie nie potrafili wrócić już do tego meczu.
Najskuteczniejszym graczem Energi Czarnych był Valdas Dabkus, który zdobył 17 punktów i 11 zbiórek. Sek Henry rzucił dla AZS 19 punktów, a kolejnych 18 dołożył Łukasz Wiśniewski.
Jezioro Tarnobrzeg – Trefl Sopot 92:78
Zespół trenera Dariusza Szczubiała po raz kolejny udowodnił, że przed własną publicznością potrafi sprawiać ogromne niespodzianki. Tym razem w Tarnobrzegu nie poradził sobie zespół Trefla. Jezioro rozpoczęła mecz od prowadzenia 6:0, chociaż później sytuacja na parkiecie się wyrównała. Bardzo aktywni w pierwszych minutach byli Jakub Dłoniak i Dawid Przybyszewski. Żadna z drużyn w pierwszej połowie nie potrafiła zapewnić sobie bezpiecznego prowadzenia. W trzeciej kwarcie kolejna trójka Dłoniaka dawało tarnobrzeżanom sześć punktów przewagi. Jak się okazało, sopocianie od tego momentu mieli problemy ze zbliżeniem się do swoich rywali. Na siedem minut przed końcem meczu po rzucie z dystansu Lorinzy Harringtona Trefl przegrywał zaledwie czterema punktami i wydawało się, że ich pogoń może być skuteczna. W tym momencie Jezioro zaliczyło jednak fenomenalną serię 16:0! Sporo punktów zdobywali w tym fragmencie Daniel Wall i Xavier Alexander. Kolejnego zrywu zespołu trenera Mariusza Niedbalskiego już nie było i ze zwycięstwa mogli się cieszyć gracze z Tarnobrzegu. Gospodarze w całym meczu trafili 10 trójek, ale niespodziewanie wygrali także rywalizację o zbiórki, co z pewnością pomogło im w odniesieniu zwycięstwa.
Najlepszym graczem Jeziora był Dawid Przybyszewski, który zdobył aż 24 punkty (jego rekord sezonu) i 10 zbiórek. Jakub Dłoniak dołożył 20 punktów. Kurt Looby rzucił dla Trefla 16 punktów i miał osiem zbiórek.
Rosa Radom – Kotwica Kołobrzeg 95:85
Rosa po raz drugi pokonała w tym sezonie Kotwicę i dlatego po pierwszym etapie rozgrywek zajęła ostatecznie dziesiąte miejsce. Już w pierwszej kwarcie spotkania zespół trenera Wojciecha Kamińskiego potrafił wygrywać nawet 20:11 po trójce Jakuba Zalewskiego. Ostatecznie w tej części meczu Rosa rzuciła aż 35 punktów, co świadczyło o problemach Kotwicy w defensywie. Dzięki punktom Seana Mosley’a Kotwica zniwelowała swoją stratę do 10 punktów, ale po rzutach wolnych JJ Montgomery’ego radomianie po chwili prowadzili już 43:25. Wysoką przewagę udawało się utrzymywać gospodarzom także w trzeciej kwarcie, kiedy to po akcji Piotra Kardasia wygrywali nawet 26 punktami! Rosa już nie raz w tym sezonie pokazywała, że ma problemy z utrzymywaniem tak wysokiego prowadzenia. Kotwica w połowie ostatniej kwarty zbliżyła się siedem punktów. Ostatecznie celne rzuty wolne w końcówce w wykonaniu Nica Wise’a i Mateusza Jarmakowicza uspokoiły sytuację i to Rosa mogła się cieszyć z drugiego z rzędu zwycięstwa w Tauron Basket Lidze.
Wyróżniającym się zawodnikiem Rosy był ponownie Nic Wise, który zdobył 23 punkty i 11 asyst. 19 punktów dołożył JJ Montgomery. 22 punkty dla Kotwicy rzucił Grzegorz Arabas.
Anwil Włocławek – Start Gdynia 87:55
Włocławianie przed tym spotkaniem, bez względu na wynik, byli pewni zajęcia piątego miejsca po pierwszym etapie. Może właśnie z tego powodu zdecydowanie słabiej od rywali rozpoczęli to spotkanie. Pierwszą kwartę zespół trenera Miliji Bogicevicia przegrał 12:20, a w Starcie bardzo dobrze spisywał się Robert Rothbart. Po rzutach wolnych środkowego przewaga gdynian w drugiej kwarcie powiększyła się nawet do 12 punktów. Jeszcze w tej samej części spotkania udało się jednak Anwilowi wyjść na prowadzenie (29:28 dzięki trafieniu Mateusza Bartosza). Od tego momentu to gospodarze objęli kontrolę nad spotkaniem, a Start nie potrafił temu zapobiec. Trafienie z dystansu Marcusa Ginyarda w trzeciej kwarcie dawało przewagę 12 punktów włocławianom. Anwil ostatnią część meczu rozpoczął od serii 17:0 i tym samym przesądził o losach meczu. Szansę na grę dostał nawet 20-letni Dawid Słupiński. W całym spotkaniu gospodarze rzucili 10 trójek (Start zaledwie dwie) i zdobyli aż o 14 punktów więcej z linii rzutów wolnych. W spotkaniu nie zagrał Adam Łapeta.
Marcus Ginyard był najlepszym zawodnikiem Anwilu – zdobył 18 punktów i siedem zbiórek. Tony Weeden dołożył do tego 16 punktów. W ekipie Startu najlepszy był Robert Rothbart, zdobywca 17 punktów i dziewięciu zbiórek.
Asseco Prokom Gdynia – Polpharma Starogard Gdański 88:64
Starogardzianie na to spotkanie przyjechali bez Łukasza Majewskiego i Daniela Szymkiewicza, co mogło utrudnić rotację trenerowi Mindaugasowi Budzinauskasowi. Początek meczu był wyrównany, ale później Polpharma potrafiła wygrywać 23:15 po trafieniu Marcina Nowakowskiego. Asseco Prokom zaczął gonić wynik w drugiej kwarcie i po rzucie Mateusza Ponitki prowadził 28:27. Goście starali się być ciągle blisko rywali, a szansę na debiut na parkietach Tauron Basket Ligi otrzymał Martynas Andriuskevicius. Jeszcze w połowie trzeciej kwarty po rzucie z dystansu Bena McCauley’a Polpharma miała przewagę dwóch punktów. Później jednak serię 11:0 zaliczyli gospodarze. To był kluczowy moment spotkania, ponieważ goście nie potrafili już zagrozić mistrzowi Polski. Gdynianie zatrzymali ofensywę starogardzian w ostatniej kwarcie, a sami byli bardzo skuteczni. Po kolejnej trójce Przemysława Zamojskiego gospodarze prowadzili nawet 16 punktami. Asseco Prokom miał przewagę w zbiórkach, a przede wszystkim grał bardziej zespołowo, zaliczając 19 asyst.
Aż trzech zawodników: Rasid Mahalbasić, Mateusz Ponitka i Przemysław Zamojski zdobyło 18 punktów dla Asseco Prokomu. W ekipie Polpharmy wyróżniał się Ben McCauley, który rzucił 19 punktów.