Przed PGE Turów - Trefl (3): Obronią atut parkietu?
PGE Turów Zgorzelec po wywalczeniu jednego zwycięstwa w Sopocie wyrwał Treflowi atut parkietu. Czy podobnie jak w ćwierćfinale play-off gracze trenera Jacka Winnickiego skorzystają z faktu, że kolejne dwa spotkania rozegrają w domu? Pasjonująco zapowiadający się mecz numer trzy już w sobotę.
Koszykarze PGE Turowa do fazy play-off przystępowali z odległego szóstego miejsca po sezonie zasadniczym. Ten fakt już nie ma żadnego znaczenia. Zespół ze Zgorzelca najpierw uporał się w ćwierćfinale z Anwilem Włocławek w stosunku 3:1, a teraz po dwóch półfinałowych meczach w Sopocie remisuje z Treflem 1:1.
Cel minimum, jakim było wygranie na Pomorzu choćby jednego spotkania, zgorzelczanom udało zrealizować się już za pierwszym podejściem. Dzięki świetnej pierwszej połowie, twardej obronie i gry w ataku na wysokiej skuteczności (w pierwszej połowie goście trafili aż dziewięć razy z dystansu) koszykarze z Dolnego Śląska prowadzili nawet różnicą 18 punktów. Świetny mecz w barwach gości rozgrywał zwłaszcza Giedrius Gustas, który nie tak dawno bronił jeszcze barw Trefla. Litewski rozgrywający był prawdziwym mózgiem swojej drużyny, umiejętnie kreował akcje, a w kluczowych momentach sam zdobywał punkty. Doświadczony zawodnik na swoim koncie zapisał ich łącznie 20. Swoje zrobili także Aaron Cel, Konrad Wysocki, David Jackson oraz Daniel Kickert. Wymienieni koszykarze łącznie zdobyli 52 punkty.
Obraz gry zmienił się po zmianie stron. Trefl zaczął odrabiać straty głównie dzięki świetnej grze Johna Turka, Łukasza Koszarka i Filipa Dylewicza (łącznie 61 punktów). Sopocianie kilka razy doprowadzali do remisu, ale ostatecznie ulegli 94:98.
W rewanżu górą byli gospodarze (wygrali 77:71), choć mogli mówić o dużym szczęściu. Zespół ze Zgorzelca długo był w grze, bardzo dobrze bronił, ale w ciągu całego meczu nie trafił wielu rzutów, wydawało się oddawanych z otwartych pozycji. Dobrego dnia w barwach PGE Turowa nie miał zwłaszcza Daniel Kickert (trafił tylko jeden rzut z gry). W zespole z Sopotu o spotkaniu numer dwa z kolei jak najszybciej chciał zapomnieć Łukasz Koszarek (tylko pięć punktów).
Oba mecze są już historią. Teraz rywalizacja przenosi się do Zgorzelca, gdzie gospodarzy będzie dopingował komplet publiczności. Trefl w sezonie zasadniczym pokazał jednak w Zgorzelcu, że potrafi radzić sobie z presją i będzie chciał zrobić wszystko, aby chociaż zabrać swoich rywali na ostatni mecz serii do Ergo Areny. - Nie lekceważymy przeciwnika i zrobimy wszystko by wygrać dwa razy w Zgorzelcu - powiedział trener PGE Turowa Jacek Winnicki.
- Wyjdziemy na parkiet w pełni skoncentrowani i zmobilizowani. Musimy przez pełne 40 minut grać na maksa w obronie. Dobra defensywa powinna nakręcać szybki atak. Szanujemy rywala, ale obecnie skupiamy się tylko na swojej grze - powiedział skrzydłowy PGE Turowa Daniel Kickert, który jako jeden z kilku koszykarzy pamięta półfinałową serię, jaką oba zespoły stoczyły w poprzednim sezonie (PGE Turów wówczas triumfował 4:3).
Spotkanie pomiędzy PGE Turowem Zgorzelec, a Treflem Sopot zostanie rozegrane w sobotę 12 maja o godz. 18.00. Transmisja w TVP Sport (od 17.45), Radiu Wrocław i Muzycznym Radiu.
Powiedział przed meczem:
Łukasz Koszarek, rozgrywający Trefla: Nie ma co mówić o zmęczeniu, każdy jest zmęczony i nikt o tym nie myśli. W Zgorzelcu na pewno czekają nas dwa ciężkie spotkania. Niemniej my już byliśmy w takiej sytuacji i wiemy co to znaczy mecz numer trzy i cztery, więc jesteśmy na to gotowi.