Przed PBG Basket - ŁKS: Głodni zwycięstw
Koszykarze PBG Basket Poznań po porażce z AZS Koszalin ciągle czekają na pierwszą wygraną w drugim etapie rozgrywek Tauron Basket Ligi. Jedno sensacyjne zwycięstwo ma natomiast na swoim koncie ŁKS Łódź. Ostatnie spotkania pokazały jednak, że o kolejne łatwo nie będzie.\r\n \r\n
- Żeby wygrywać, trzeba się najpierw nauczyć przegrywać - mówił przed spotkaniem w Koszalinie trener PBG Basketu Milija Bogicević. Poznańscy koszykarze najwyraźniej wzięli się głęboko do nauki odnosząc w środę już szóstą porażkę z rzędu. - Fragmenty meczu w Koszalinie wyglądały naprawdę dobrze. Szczególnie w pierwszej połowie nasza gra mogła się kibicom podobać. Niestety przewaga własnego parkietu zrobiła swoje. Montgomery trafił z dystansu trzy razy z rzędu, kolejne dwie trójki dołożył McIntosh i przewaga okazała się już nie do odrobienia - mówił po meczu serbski rozgrywający Djordje Micić.
Poznańscy koszykarze udowodnili już jednak wielokrotnie, że na własnym parkiecie potrafią być groźni. Zakończone dogrywką spotkanie z Siarką Jezioro Tarnobrzeg i minimalna porażka z AZS Politechniką Warszawską pokazały, że w poznańskiej drużynie ciągle drzemie niemały potencjał. Po kilku słabszych występach do bardzo dobrej dyspozycji powrócił lider drużyny Damian Kulig, który w meczu z AZS Koszalin zanotował 23 punkty (7/7 za dwa!) oraz 10 zbiórek. - Większosć akcji, które rozgrywamy są kreowane dla Damiana i tak naprawdę to on jest naszym głównym motorem napędowym - przyznaje skrzydłowy PBG Basket Mateusz Bartosz. Dodatkowo poznańskich kibiców cieszy fakt świetnej dyspozycji Aleksandra Lichodzijewskiego. Polak z belgijskim rodowodem w ostatnich trzech meczach był najlepszym strzelcem drużyny zdobywając średnio ponad 16 punktów.
- ŁKS to może nie najmocniejsza, ale wciąż dobra drużyna, która kilka razy już w tym sezonie zaskoczyła. Wszystko zależy jednak od nas - uważa poznański skrzydłowy Mateusz Bartosz. Grająca w polskim składzie drużyna ŁKS Łódź zwycięstwem w Starogardzie Gdańskim udowodniła, że stać ją na sprawienie niespodzianki. Również środowe, bardzo wyrównane spotkanie w Tarnobrzegu pokazało, że łódzkich koszykarzy nie wolno lekceważyć. Szczególną uwagę przykuwa w ostatnim czasie przede wszystkim dwóch zawodników. 19-letni Michał Michalak, który po przeprowadzce z Warszawy stał się liderem ŁKS, zdobywając w każdym spotkaniu prawie 18 punktów, oraz Jakub Dłuski. Ten drugi szczególnie dobrze zaprezentował się w wygranym meczu z Polpharmą. Łódzki środkowy na świetnej skuteczności (10/12 za dwa) zdobył 29 punktów, ustanawiając tym samym rekord kariery.
Obie drużyny grały ze sobą już dwukrotnie. Za każdym razem pewne zwycięstwo odnosił zespół PBG Basketu (78:62 w Poznaniu oraz 83:56 w Łodzi). Spotkania te pokazały, że ŁKS nie potrafi znaleźć odpowiedzi na lidera poznaniaków Damiana Kuliga. Reprezentant Polski w Łodzi rozegrał swój statystycznie najlepszy mecz w Tauron Basket Lidze zdobywając 29 punktów na stuprocentowej skuteczności rzutów z gry. To właśnie opanowanie strefy podkoszowej może okazać się kluczowe dla losów spotkania. A tu - na papierze - wyraźną przewagę ma PBG Basket. Trener Bogicević ma w rotacji czterech graczy na pozycjach 4-5, z których wszyscy są zdecydowanie wyżsi niż Jakub Dłuski czy Krzysztof Sulima. - ŁKS gra siłową koszykówkę na częstym kontakcie. Musimy zagrać w podobny sposób oraz wykorzystać strefę podkoszową - uważa obrońca PBG Basketu Tomasz Smorawiński.
Co ciekawe, w przypadku konfrontacji z ŁKS Łódź ciężko jest mówić o przewadze własnego parkietu. Prowadzeni przez Piotra Zycha koszykarze trzy z czterech zwycięstw w tym sezonie odnieśli właśnie na wyjeździe. PBG Basket nie zamierza jednak dopuścić do kolejnej porażki w Poznaniu. - Jesteśmy faworytem i znamy swoją wartość. Trzeba ich wysoko pokonać. Dla nas i dla kibiców - zapowiada Djordje Mićić.
Spotkanie PBG Basket Poznań - ŁKS Łódź odbędzie się w niedzielę 18 marca o godzinie 17.00 w HGS CityZen przy Drodze Dębińskiej w Poznaniu.