1
Anwil Włocławek
20pkt
2
Legia Warszawa
18pkt
3
Dziki Warszawa
18pkt
4
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
18pkt
5
Trefl Sopot
18pkt
6
King Szczecin
17pkt
7
Start Lublin
17pkt
8
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
16pkt
9
PGE Spójnia Stargard
16pkt
10
WKS Śląsk Wrocław
16pkt
11
Tauron GTK Gliwice
16pkt
12
Zastal Zielona Góra
15pkt
13
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
15pkt
14
Arriva Polski Cukier Toruń
14pkt
15
MKS Dąbrowa Górnicza
14pkt
16
AMW Arka Gdynia
13pkt

Kotwica – Azoty: Czwarty raz

Autor:
Kotwica – Azoty: Czwarty raz
Przeczytasz w 2 minuty

Sidor z Hamiltonem dominowali pod koszami, Wichniarz blokował, a Kikowski uwierzył w siebie i Kotwica pokonała Unię 87:79.


- Zrobiliśmy wszystko, żeby wygrać, ale nam trochę zabrakło. Szczególnie słabo graliśmy w obronie i przegraliśmy – ocenił występ swojego zespołu Wojciech Żurawski, który zdobył w tym meczu najwięcej, bo aż 23 punkty. Na dodatek Azoty przegrały wyraźnie walkę podkoszową (zbiórki 40:28), a ponadto słabiej niż zwykle zagrali Chaz Carr i rewelacja ostatnich pojedynków ligowych – rozgrywający Bojan Malesevic. Co dziwne bohaterem powietrznych pojedynków nie byli z racji wzrostu Marko Djurić z Kotwicy czy Greg Morgan z Unii, a Krzysztof Sidor (na zdjęciu) i Blake Hamilton. Ten pierwszy, który pod nieobecność powracającego do zdrowia Corneillusa Richardsona w ekipie z Kołobrzegu pełnił rolę rozgrywającego, zapisał na swoim koncie aż 12 zbiórek. Jak zwykle dobrze w takich starciach radził sobie Hamilton – 8 zbiórek. Dziwiła słabsza postawa nominalnych środkowych Marko Djurica i Grega Morgana. W trzeciej kwarcie doszło nawet do tego, że oba zespoły grały bez swoich wysokich.

Pierwsza połowa była wyrównana. Kołobrzeżanie tak jak w trzech ostatnich meczach grali bardzo ambitnie. Emocjonujące były pojedynki skrzydłowych Wojciecha Żurawskiego z Tomaszem Mrożkiem. Waleczny był Grzegorz Arabas, a dobrze prowadził grę kołobrzeżan Krzysztof Sidor. Arabas za ambicję zapłacił opuszczeniem boiska - już na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty musiał za pięć fauli usiąść na ławce rezerwowych. Później taki los spotkał jeszcze Blake’a Hamiltona, Tomasza Mrożka, a z Unii Grega Morgana, Trener Ryszard Żmuda widząc słabszą dyspozycję swoich graczy, zdecydował się na zmiany. Dał szansę gry dziesięciu zawodnikom. Jednak nie byli oni w stanie podjąć skutecznej – może za wyjątkiem Żurawskiego – walki. A kołobrzeżanie grając uważnie w defensywie - trzema widowiskowymi blokami popisał się Łukasz Wichniarz - kontrolowali sytuację.

Przez drugą część spotkania prowadzili niemal cały czas ośmioma punktami. Rozwagą imponował zawsze żywiołowy Paweł Kikowski. Nie mógł się za to odnaleźć Marcin Juszczak, który przed tygodniem w Koszalinie przeciwko AZS rozegrał przecież znakomite spotkanie. Tym razem - choć trener Mariusz Karol dał mu aż niemal dziesięć minut gry - nie zdobył ani jednego punktu. Kołobrzeżanie wygrali także rywalizację rzutów zza linii 6,25 m. Trafili aż siedem trójek, a Unia tylko jedną.

Choć w końcówce spotkania emocji na parkiecie już nie było – Kotwica prowadziła i wiadomo było, że zwycięstwa już nie odda – to kibice zgotowali koszykarzom z Kołobrzegu zakończenie, które długo będziemy pamiętać. „Kotwica!, Kotwica!, Mariusz Karol, Mariusz!” – trwały długo po końcowej syrenie na trybunach chóralne śpiewy. To czwarte zwycięstwo kołobrzeżan przed własną widownią.

4f - pzkosz

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

146 zdjęć17.12.2024

MKS Dąbrowa Górnicza - Dziki Warszawa

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych