Zastal przed sezonem: Zagrają w play-off?
Przed Zastalem Zielona Góra drugi z rzędu sezon występów w Tauron Basket Lidze. W Zielonej Górze zbudowano zespoł silniejszy niż przed rokiem, wzrosły więc oczekiwania. - Naszym celem jest walka w play-offach, a nie o nie - zapowiada szkoleniowiec Zastalu Tomasz Jankowski.
Zielonogórzanie nie mieli szczęścia do transferów, jak przed rokiem. Po zeszłorocznych strzałach w dziesiątkę w postaci Waltera Hodge’a i Chrisa Burgessa, tym razem postawiono na duet z uczelni Cornell Big Red. Skrzydłowy Ryan Wittman średnio radził sobie jako strzelec, natomiast zawiódł trenera swoją postawą w obronie. Dlatego postanowiono rozwiązać z nim kontrakt. Razem z nim do Stanów Zjednoczonych wyleciał środkowy Jeff Foote, który nie chciał zostać bez swojego najlepszego przyjaciela w Zielonej Górze. Po prostu użył szantażu: albo my dwaj, albo żaden z nas. - Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją - komentował sprawę trener Tomasz Jankowski. Sytuacja z Amerykanami wyraźnie utrudniła budowę i zgrywanie się zespołu przed sezonem.
Zastal ma jednak także powody do radości. Gani Lawal z Phoenix Suns, to zawodnik o jakim marzy chyba każdy trener. Dynamiczny i dobrze zbudowany skrzydłowy, świetnie zastawia się w walce o zbiórki, a gdy wyskakuje w górę jego głowa niemal sięga obręczy. Amerykanin dobrze gra także tyłem do kosza, jego strzelecki zasięg kończy się jednak na trzecim metrze od kosza. Lawal stara się także efektownie kończyć każdą podkoszową akcję. Jego przedsezonowa współpraca z Walterem Hodgem również daje powody do optymizmu. Ostatnimi transferowymi ruchami było zakontraktowanie Marcina Sroki oraz Urosa Mirkovicia. Pierwszego szkoleniowcy charakteryzują jako boiskowego walczaka, drugiego jako boiskowego inteligenta z dobrym rzutem, nie tylko spod obręczy.
W porównaniu z ubiegłym sezonem Zastal dysponuje mocniejszym krajowym składem. Do zespołu dołączyli Piotr Stelmach i Kamil Chanas, natomiast Rafał Rajewicz po powrocie z Siarki Tarnobrzeg dojrzał koszykarsko. W składzie jest także obiecujący junior Filip Matczak. Trzymamy kciuki, aby znalazło się dla niego miejsce w meczowej rotacji. Po raz kolejny człowiekiem od brudnej podkoszowej roboty będzie kapitan Marcin Chodkiewicz. W zespole nie został testowany Leroy Nobles, który mimo dobrych występów w grach testowych, nie pasował do koncepcji zespołu.
- Na pewno jesteśmy kadrowo silniejsi niż przed rokiem - zapowiada Walter Hodge, lider zielonogórskiego zespołu. Drugi dla niego sezon w Zastalu może być ostatnim. Po rewelacyjnych występach w ubiegłych rozgrywkach, Portorykańczyk trafił do notesów klasowych klubów, nie tylko w polskiej ekstraklasie. W tym roku jego gwiazda może rozbłysnąć jeszcze bardziej. W zespole nie ma już Jamesa Maye’a oraz Chrisa Burgessa, więc to głównie na nim będzie spoczywał ciężar zdobywania punktów.
Trener Jankowski przyznaje, że przygotowania nie przebiegły tak, jakby sobie tego życzył. - W komplecie trenowaliśmy tylko przez kilka dni. Dopiero w ubiegłym tygodniu dołączyli do nas ostatni gracze, niestety nic na to nie poradzimy. Cały czas staramy się poprawiać rzeczy najważniejsze. Pracujemy nad obroną i staramy się posklejać grę w ataku - twierdzi szkoleniowiec. W trybie last minute udało mu się jeszcze zorganizować zamknięty sparing z Turowem Zgorzelec. W najbliższą sobotę zastalowcy zagrają z PGB Basketem Poznań.
Szóstym zawodnikiem zielonogórzan będzie publiczność, która w ubiegłym sezonie była najliczniejszą w Polsce. Przed sezonem udało się sprzedać blisko 900 karnetów. - Naszym celem jest walka w play-offach, a nie o nie - zapowiada Jankowski. Prezes Rafał Czarkowski dodaje, że zespół zostawia sobie otwartą furtkę na ewentualne wzmocnienia w trakcie sezonu. Oprócz AZS Politechniki Warszawskiej i ŁKS Sphinx Łódź Zastalowcy są mają największą liczbę polskich zawodników w meczowej dwunastce.