Adomaitis: Zupełnie inny Zastal
- Bryan Davis, Chris Oakes i Paweł Leończyk nie są gorsi od podkoszowych Zastalu i muszą to udowodnić w niedzielę - mówi przed meczem z Zastalem Zielona Góra trener Energi Czarnych Słupsk Dainius Adomaitis.
Mateusz Bilski: Oglądał Pan spotkanie „nowego” Zastalu w Sopocie?
Dainius Adomaitis: Na żywo meczu nie oglądałem, ponieważ mieliśmy w tym czasie trening, ale dzień później przeanalizowaliśmy to spotkanie już dokładnie z całą drużyną. Zastal jest teraz zupełnie innym zespołem niż w pierwszej rundzie. Zielonogórzanie mają można powiedzieć trzech nowych zawodników, ponieważ oprócz Davida Burgessa i Jamesa Maye’a po kontuzji wrócił do gry Tomasz Kęsicki. To całkowicie odmieniło oblicze tej drużyny, która w chwili obecnej jest kompletna. Nasi najbliżsi rywale pokazali to już w pierwszym meczu po otwarciu okienka transferowego, osiągając znakomity wynik i imponując swoją grą. To solidny zespół i o wygraną nie będzie łatwo.
Patrząc na składy obu drużyn widać, że Zastal ma nad Energą Czarnymi przewagę podkoszową.
- Zobaczymy, czy faktycznie tak będzie. Bryan Davis, Chris Oakes i Paweł Leończyk nie są gorsi od wysokich graczy Zastalu i muszą to udowodnić w niedzielę. Ale z pewnością gra podkoszowych, walka o zbiórki będzie jednym z decydujących elementów w tym spotkaniu.
Czy już Pan wie, co się stało z Pana drużyną w nowym roku?
- Po pierwsze - nikt nie chce przegrywać i nikogo brak zwycięstw nie satysfakcjonuje. Uważam, że wszystko idzie w dobrym kierunku, choć bardzo nam szkoda tych przegranych spotkań. Jednak moi zawodnicy ciężko trenują i jestem zadowolony z ich pracy. Wierzę, że przełoży się to na ich postawę podczas ligowych spotkań.
Po meczu z Polpharmą mówił Pan o problemach zawodników Energi Czarnych z formą fizyczną. Czy w spotkaniu przeciwko Zastalowi będzie już lepiej?
- Mam nadzieję, że tak. Jeszcze podtrzymujemy silniejszy cykl treningowy, który powinien potrwać przez jeszcze około dwa tygodnie. Później przyjdzie czas na lżejsze zajęcia, ale to zaprocentuje. Nasi gracze już powinni być w lepszej formie.
Pojawiło się wiele głosów, że rywale rozpracowali Pańską taktykę, dlatego Energa Czarni nie potrafią już zwyciężać. Czy wdraża Pan jakieś nowe rozwiązania?
- Jeśli chce się wprowadzić jakieś nowe pomysły, najpierw trzeba naprawdę dobrze robić to, co dotychczas i dobrze czytać obronę przeciwnika. Największym naszym problemem jest właśnie to, że nie wykonujemy naszych zadań w taki sposób, w jaki potrafiliśmy robić to wcześniej. Oczywiście na bieżąco wprowadzam drobne korekty, a na nowe zagrywki przyjdzie czas - już niedługo skończymy pracę nad naszą fizycznością i zdecydowanie bardziej skupimy się na taktycznych aspektach naszej gry.
Kiedy można spodziewać się wzmocnień w słupskiej drużynie?
- Nie jest to taka prosta sprawa, tym bardziej, że nie zależy to tylko ode mnie. Nie jest tak, że wybiorę sobie zawodnika i na drugi dzień pojawi się on w Słupsku. Procedury są dużo bardziej skomplikowane i dopiero jeśli będzie podpisany kontrakt, będę mógł więcej na ten temat powiedzieć. Kilka razy było już bardzo blisko zawarcia umowy z graczem, wszystko pozornie było w porządku, a następnie się okazywało, że nie mamy tego zawodnika. Jednak wzmocnień naszego zespołu należy się spodziewać w każdym momencie.
W pierwszej rundzie jednak bez dodatkowych graczy udało się osiągnąć bilans 10-1.
- Każdy musie mieć swoje ambicje oraz honor. Jeśli masz te dwie rzeczy, to możesz osiągnąć to, co wydaje się nieosiągalne. Teraz trochę tego straciliśmy, a dodatkowo, brakuje nam pewności siebie. Jakby chociaż jedno z ostatnich czterech spotkań było wygrane, to z pewnością wszystko poszłoby w innym kierunku. Jednak nie myślimy już o tym i patrzymy w przyszłość, musimy się przełamać.
Czy przełamanie nadejdzie właśnie w niedzielę w Zielonej Górze?
- Liczę na to. Jedziemy na mecz z Zastalem dobrze przygotowani i w naszych głowach jest tylko jedno - zwycięstwo. Musimy oddać za nie wszystko. Można powiedzieć, że w ostatnich spotkaniach nie walczyliśmy do końca. Były takie momenty, w których mogliśmy przełamać mecz, ale to się nie udawało, a później już nam czegoś brakowało. W pierwszej połowie sezonu tego nie było. Zawsze walczyliśmy przez pełne 40. minut, ani na chwilę nie wątpiąc w naszą wygraną. Nawet gdy wysoko przegrywaliśmy, potrafiliśmy wrócić do gry i zwyciężyć w końcówce spotkania. Czeka nas naprawdę trudny mecz i mam nadzieję, że okaże się on dla nas przełomowy.