Bank BPS Basket - Energa Czarni: Nie odpuścili
Zespół z Kwidzyna wyraźnie wygrał z Czarnymi 89:70 i doprowadził do remisu 1:1 w rywalizacji do dwóch zwycięstw.
Po sobotniej wygranej Czarnych, we wtorkowym spotkaniu presja leżała na obu zespołach. Basket walczył o szansę dalszej gry, słupszczanie byli już o krok od awansu do play offów. - Wiedzieliśmy, że musimy wygrać dwa razy, nie tylko raz. Przyjechaliśmy do Kwidzyna będąc skoncentrowanymi na tym celu – zapewniał po meczu Gasper Okorn, trener gości.
Drużyny od początku spotkania grały na zwiększonych obrotach. Basket stawiał agresywną i dynamiczną obronę od połowie boiska. To jednak nie przeszkadzało gościom w zdobywaniu punktów. Zespoły grały kosz za kosz, przez co wynik oscylował w granicach remisu.
Z emocjami znacznie gorzej radzili sobie zawodnicy Andreja Urlepa, gdyż w ciągu dziesięciu minut, aż dwaj z nich dopuścili się faulu niesportowego. Po niespełna trzech minutach gry gospodarze mieli na swoim koncie już pięć fauli, przy żadnym po stronie rywali. Słupszczanie jednak nie korzystali z tych prezentów, a na dodatek ich taktyka się rozsypała, gdy w Baskecie inicjatywę przejął Tony Weeden. Amerykanin w cztery minuty zdobył dla swojej drużyny 10 punktów. To dzięki niemu gospodarze objęli 10-punktowe prowadzenie, które Czarni zniwelowali dopiero pod koniec kwarty.
- Mecz zaczęliśmy dobrze, ale w drugiej kwarcie straciliśmy zupełnie kontrolę. Nie byliśmy w stanie zapanować nad agresywną grą Basketu – tłumaczył Okorn. – Byliśmy przygotowani na taką sytuację, ale zareagowaliśmy zupełnie źle – dodał słoweński szkoleniowiec Energi Czarnych.
Gdy zawodnicy wrócili na parkiet, gospodarze wyprowadzali szybkie, skuteczne ataki, a słupszczanom brakowało pomysłu nie tylko na przełamanie kwidzyńskiej obrony i zdobywanie punktów, ale także na postawienie szczelnej obrony pod swoim koszem. Dzięki niemocy przeciwnika Basket po czterech i pół minucie prowadził już 14 punktami 57:43. Wtedy o czas porosił Gasper Okorn. Wskazówki jakich udzielił swoim zawodnikom jednak nie przyniosły efektów. Gra Czarnych była coraz mniej poukładana, popełniali proste straty, których w tym meczu mieli aż 23 przy ośmiu Basketu.
- Jeśli tracimy 23 piłki, to takiego meczu nie da się wygrać –trafnie zauważył trener Słupska.
Kwidzynianie konsekwentnie grali swoją koszykówkę nie pozwalając rywalowi na zmniejszenie przewagi, która do końca trzeciej kwarty nie wynosiła mniej niż 15 punktów. - Trener dobrze nas przygotował do tego meczu. Ustawił nas na boisku tak, że każdy zawodnik wiedział, co ma grać i w którym miejscu być – mówił na konferencji pomeczowej Chris Garner, rozgrywający Basketu. – To była nasza gra i dzięki temu dzisiaj wygraliśmy. Czwarta kwarta była już tylko formalnością. Pomimo wysokiego prowadzenia kwidzynianie nie pozwolili sobie na rozluźnienie. Gospodarze dyktowali warunki i utrzymywali przewagę, która po trójce Garnera wyniosła nawet 21 punktów. Po tym rzucie za dwa trafił Paweł Leończyk, ustanawiając wynik wtorkowego spotkania 89:70.
- Przeanalizowaliśmy mecz w Słupsku, zauważyliśmy co zrobiliśmy źle. Staraliśmy się wyeliminować te błędy, dzięki czemu większość elementów zagraliśmy dzisiaj lepiej niż we wtorek – podsumowywał trener Andrej Urlep. – W piątek czeka nas trzeci, decydujący mecz. Niestety któraś z drużyn musi przegrać i odpaść, a szkoda, bo moim zdaniem obie drużyny zasługują na miejsce w pierwszej ósemce – dodał Urlep.