AZS - Górnik: Obronili przewagę
Górnik mimo niesamowitej pogoni nie zdołał wygrać w Koszalinie. AZS zwyciężył z beniaminkiem 81:76.
Od początku spotkania przeważała drużyna gospodarzy, która już po niespełna dwóch minutach meczu prowadziła 8:2. Ze strony Górnika opór stawiała praktycznie tylko dwójka zawodników – Wichniarz i Zabłocki. – Trenerowi Dariuszowi Szczubiałowi udało się stworzyć w Koszalinie znakomity zespół, który może jeszcze w tym sezonie wiele namieszać – komplementował po meczu drużynę rywala szkoleniowiec Górnika Wałbrzych, Radosław Czerniak.
AZS dominował, ale w grze koszalińskiego zespołu wyróżniał się szczególnie nie jak to bywa zazwyczaj DJ Thompson czy też Phil Goss, lecz dość mocno krytykowany w ostatnim czasie Denis Korszuk. Białorusin na parkiecie robił niemal wszystko. W samej drugiej kwarcie zapisał na swoim koncie 10 punktów (w całym meczu – 17), a poza tym zebrał także 9 piłek. Korszuk ku radości koszalińskiej publiczności przypominał zawodnika z końcówki ubiegłego sezonu, kiedy to był jednym z najlepszych graczy AZS. - Każdy kryzys kiedyś się musi skończyć – z uśmiechem o swojej słabszej grze we wcześniejszych spotkaniach wypowiada się Korszuk.
Dla Górnika zabójcze okazały się jednak zespołowe i szybkie kontry gospodarzy. W pewnym momencie drugiej połowy przewaga AZS sięgała już 26 punktów. Wszystko za sprawą niezawodnego DJ Thompsona, który tuż po wznowieniu gry trafił dwukrotnie za trzy. Później na parkiecie szalał Grzegorz Arabas, a znakomicie asystował Mariusz Bacik. AZS prowadził różnicą ponad 20 punktów i nikt nie spodziewał się, że końcówka może przynieść takie emocje.
Mimo wysokiej przewagi AZS trener Szczubiał przypominał co chwilę swoim zawodnikom, aby ci byli skoncentrowani do ostatniego gwizdka. Trener wiedział co mówi, bo już chyba wszyscy w polskiej lidze wiedzą na co stać Górnik w ostatnich minutach. Wałbrzyszanie nie zawiedli także tym razem i zafundowali dramatyczną końcówkę kibicom w Koszalinie.
Po serii ośmiu punktów koszykarzy Górnika AZS prowadził już tylko 72:61. Strzelecki festiwal gości tylko na moment przerwał Bacik, trafiając pierwsze punkty dla koszalinian w ostatniej kwarcie. Wówczas znakomitą zmianę dał Bartłomiej Józefowicz, który zdobył pięć punktów z rzędu, a po wspaniałym wejściu pod kosz Montgomery’ego było już tylko 75:72 i zrobiło się nerwowo. Zimną krew zachował jednak George Reese, który najpierw zdobył dwa punkty, a chwile później zablokował rzut rywala i to właśnie dzięki niemu w dużej mierze koszalinianie nie przegrali tego spotkania. - Mecz miał dwa oblicza. Pierwsze, to znakomita gra AZS w pierwszych trzech kwartach. Drugie, to fantastyczna pogoń naszego zespołu, jednak nie starczyło nam czasu na dogonienie rywala – mówił po meczu Bartłomiej Józefowicz, zawodnik Górnika.
Wałbrzyszanie mieli jeszcze jedną szansę na odrobienie strat, ale na 20 sekund przed zakończeniem spotkania przy stanie 79:76 błąd kroków popełnił Tezele Archie. Faulowany Mariusz Bacik nie pomylił się z linii rzutów wolnych i ustalił wynik spotkania na 81:76. – Pierwsze trzy kwarty zupełnie nam nie wyszły. Po tym jak zapewniliśmy sobie utrzymanie w lidze z moich zawodników zeszło powietrze, czego nie mam im za złe, ponieważ nasz przedsezonowy cel, czyli pozostanie w Dominet Bank Ekstralidze został osiągnięty – skomentował porażkę Radosław Czerniak.
Dla AZS jest to piąte z rzędu zwycięstwo w rozgrywkach ligowych. Koszalinianie nadal mają realną szansę na zajęcie miejsca w pierwszej piątce na zakończenie rundy zasadniczej. – Wierzymy, że się uda – z nadzieją mówi Szczubiał.