AZS - Unia: Rozgromieni dzień po dniu
Unia wczoraj doznała dotkliwej porażki z Kotwicą, a dziś została rozgromiona w Koszalinie przez AZS 115:71.
Arkadiusz Koniecki do gry z Unią wystawił mocno zmieniony skład. W meczowej piątce znalazło się aż czterech Polaków (Bogdan, Witos, Seweryn i Konare) oraz posiadający nigeryjski paszport Spann. „Polska opcja” AZS w pierwszej kwarcie toczyła zaskakująco wyrównany bój z najsłabszą ekipą DBL. Pierwsze prowadzenie dał akademikom dopiero celny trzypunktowy rzut Witosa w trzeciej minucie. „Jaskółki” nie rezygnowały z walki i po pięciu minutach - po trafieniu Vuciecevica - wygrywały 12:9. Widząc kłopoty swojego zespołu Koniecki wprowadził na parkiet Gomesa. Koszalinianie nieco uporządkowali grę i zdołali odzyskać prowadzenie, a po pierwszej kwarcie wygrywali 24:22.
- Zagraliśmy bardzo dobrze tylko jedną kwartę – powiedział koszykarz Unii, Dominik Niemczura. – Następnie, gdy przeciwnik zagrał mocniej w obronie, mieliśmy sporo strat – dodał.
Akademicy starali się wypełniać założenia taktyczne nakreślone przez trenera Arkadiusza Konieckiego. Oglądaliśmy zatem dość sporo mniej lub bardziej udanych akcji przede wszystkim ofensywnych. Koniecki eksperymentował też nieco z obroną.
- To był mecz, który z góry postawił nas w roli faworyta, a Unię w roli przegranego – mówi Koniecki. - Nie lubię takich spotkań, bo zawsze trudno w nich u zawodników wyzwolić dużą koncentrację. Mimo że nakreśliłem kilka sposobów gry zarówno w ataku jak i obronie, to gdzieś, po paru minutach to wszystko się rozchodziło… Gdy naszym akcjom brakowało zaangażowania byliśmy karceni. Cieszę się, że obyło się bez kontuzji, bo czeka nas wyjazdowy dwumecz z Unią oraz z Sokołowem Zniczem –dodał Koniecki.
Losy meczu praktycznie rozstrzygnęły się na początku trzeciej kwarty, kiedy to pod rząd trzykrotnie zza linii 6,25 m trafił Łukasz Seweryn. Swoim osiągnięciem wzbudził podziw nie tylko kibiców, ale i przebywających na widowni swoich rodziców, dwukrotnej wicemistrzyni Europy – Grażyny Jaworskiej-Seweryn oraz Janusza Seweryna, byłego reprezentanta kraju. Oczywiście oboje rodziców Łukasza to byli koszykarze. Gdy w 24. minucie przewaga AZ wzrosła do trzydziestu punktów Krzysztof Kocoł poprosił o czas. Przerwa niewiele zmieniła i po pół godzinie gry AZS wygrywał 83:51.
W ostatniej kwarcie oba zespoły grały dość swobodnie. Akademicy najwyższe prowadzenie uzyskali na sto dwadzieścia sekund przed końcem pojedynku, kiedy to po trafieniu wolnego Bogdana prowadzili 114:63. Później tarnowianie popisali się serią 8-0 i zmniejszyli rozmiary porażki. Ostatecznie przegrali 71:115.
- To było nasze jedno z lepszych spotkań –ocenił grę swojego zespołu Krzysztof Kocoł, szkoleniowiec Unii. – Biorąc pod uwagę skład zespołu i fakt, że wystąpiliśmy bez dwójki juniorów, którzy w piątek rozpoczną zdawania egzaminu dojrzałości. W każdym meczu tracilibyśmy znacznie mniej punktów gdyby nie straty. Mamy ich zawsze około trzydziestu i dajemy sobie rzucić po sto punktów, ale gramy już teraz pod kątem naszych występów w pierwszej lidze – stwierdził Kocoł.
Arkadiusz Koniecki po meczu z Unią
Dominik Niemczura po meczu z AZS