Tevin Mack: Planowałem grę w Azji

- Zdobycie Superpucharu jest dla mnie ważniejsze niż tytuł MVP. Jestem podekscytowany, bo lubię wygrywać. Kiedy wygrywasz, dzieją się dobre rzeczy. Trener Kamiński mi ufa, wierzy w moje umiejętności. Razem możemy naprawdę sporo osiągnąć - mówi Tevin Mack, gracz PGE Startu Lublin.
Karol Wasiek: Zostałeś wybrany MVP finału Pekao S.A. Superpucharu Polski. Przeciwko Treflowi Sopot zdobyłeś 25 punktów. Co ta nagroda oznacza dla ciebie?
Tevin Mack, zawodnik PGE Startu Lublin: Zdobycie Superpucharu jest dla mnie ważniejsze niż tytuł MVP. Jestem podekscytowany, bo lubię wygrywać. Kiedy wygrywasz, dzieją się dobre rzeczy. To początek długiego sezonu, musimy kontynuować tę drogę, uczyć się siebie nawzajem i miejmy nadzieję, że jako zespół zdobędziemy więcej trofeów i tytułów MVP.
Do Lublina przyjechałeś trzy tygodnie temu, a już zostałeś wybrany MVP turnieju przedsezonowego. Czy to oznacza, że drużyna już cię w pełni zaakceptowała?
- To musisz kolegów zapytać (śmiech). Myślę, że trener Kamiński i zawodnicy mi ufają. To jest dla mnie najważniejsze. O to właśnie chodzi w tym biznesie. Kiedy trener pierwszy raz do mnie zadzwonił, powiedział: “chcę, żebyś tu przyjechał i był liderem. Prowadź tych młodych chłopaków, pokaż im, jak zostać kimś istotnym”.
Mogę też zdradzić, że ten transfer do PGE Startu był dla mnie zaskoczeniem.
Dlaczego?
- Miałem trafić do innego miejsca. Planowałem zagrać w Azji w tym roku, brałem pod uwagę występy w Japonii. Ale ta umowa nie doszła do skutku w ostatniej chwili i dosłownie następnego dnia trener Kamiński zadzwonił do mnie i zaproponował grę w Lublinie.
W Azji zarobiłbym znacznie więcej. Byłem kiedyś w Chinach i wiem, jak to wszystko wyglądało pod względem finansowym, ale jednak styl gry w Europie bardziej mi odpowiada.
Dlaczego?
- Lubię twardą i fizyczną grę. To mi bardzo odpowiada. Koszykówka w Europie jest zdecydowanie bardziej zespołowa niż w Azji.
Czy największym twoim atutem jest zdobywanie punktów?
- Tak, lubię rzucać. To chyba moja ulubiona czynność na boisku (śmiech). Uważam, że jestem w stanie zdobywać punkty na wiele sposobów.
Jestem wszechstronnym zawodnikiem po obu stronach boiska. Mogę grać na wielu pozycjach - od “jedynki” do “czwórki”. Trener Kamiński to wie i umie z tego korzystać.
Jak oceniasz występ PGE Startu na turnieju w Warszawie?
- Myślę, że rozegraliśmy dwa świetne mecze. W spotkaniu z Górnikiem aż sześciu zawodników miało podwójną zdobycz punktową. W starciu z Treflem miałem 25 punktów, a inni gracze - 17, 18 i 10. To była dobra praca zespołowa po obu stronach boiska.
Co wydarzyło się w szatni w trakcie przerwy meczu z Treflem? Pierwszą połowę przegraliście różnicą 14 punktów.
- Nic szczególnego się nie działo. Na pierwszą połowę wyszliśmy trochę ospali i nerwowi. Popełniliśmy sporo błędów, a rywale to wykorzystali. W drugiej połowie poprawiliśmy nasze podejście, zaczęliśmy lepiej “czuć” grę, co miało wpływ na końcowy wynik.