Wojciech Kamiński: Zasada “bij mistrza”

- Nasz piękny sen trwa. Nikt przed rozpoczęciem sezonu nie stawiał nas w gronie drużyn, które będą w kolejce po medale. Rywalizacja z mistrzem Polski sprawia, że na zawodników działa to bardzo motywująco. Zasada “bij mistrza” obowiązuje - mówi Wojciech Kamiński, trener PGE Startu Lublin.
Niespodzianka w półfinale ORLEN Basket Ligi. PGE Start Lublin pokonał na wyjeździe Trefla Sopot 100:81 i jest o jeden krok bliżej od gry w wielkim finale. Lublinianie w środowy wieczór w Ergo Arenie byli fenomenalnie dysponowani, trafiając aż 16 rzutów z dystansu na 26 prób (61,5-procentowa skuteczność).
Belg Manu Lecomte miał 26 punktów i 9 asyst. Tevin Brown dorzucił 20 punktów, a Courtney Ramey zakończył mecz z 16 punktami, 6 zbiórkami i 4 asystami.
To był koncertowy występ kapeli pod dowództwem Wojciecha Kamińskiego, który… już po raz trzeci w tym sezonie pokonał Żana Tabaka z Trefla Sopot.
“Czy ma pan sposób na Trefla?” - pytamy polskiego szkoleniowca.
- Nie, nie mam sposobu na ogranie Trefla Sopot. Nie zmieniamy nic w przygotowaniach. Po prostu sama gra z mistrzem Polski sprawia, że na zawodników działa to bardzo motywująco. Zasada “bij mistrza” obowiązuje. Bardzo dużo nam wychodziło. Trafialiśmy trudne rzuty i nie daliśmy się nakręcić ekipie z Sopotu - odpowiada Wojciech Kamiński.
- Trefl Sopot gra bardzo fizycznie. W serii z Kingiem sopocianie okazali się lepsi właśnie poprzez tą fizyczność. Niektórzy gracze mieli problem z dopasowaniem się do takich warunków. Jestem bardzo zadowolony, że moi zawodnicy w tym pierwszym spotkaniu umieli na to odpowiedzieć. Prowadzimy 1:0, ale to tylko jeden mecz - zaznacza trener PGE Startu.
Lublinianie rozgrywają fantastyczny sezon. Awans do strefy medalowej jest ogromnym, ale też niespodziewanym sukcesem. Nikt przed startem rozgrywek nie stawiał na to, że PGE Start znajdzie się w TOP4. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego mieli bić się o play-off. Dobre transfery i ciężka praca w trakcie rozgrywek zaprowadziła PGE Start do walki o medale (bilans 19:11 po rundzie zasadniczej).
- Nasz piękny sen trwa. Nikt przed rozpoczęciem sezonu nie stawiał nas w gronie drużyn, które będą w kolejce po medale. Było mało wiary w nas, gdy ludzie patrzyli na skład. Optyka zmieniła się nieco w trakcie rozgrywek, gdy zaszły pewne zmiany w drużynie - podkreśla Wojciech Kamiński.
- Niedawno rozmawiałem z Darkiem Wyką, z którym pracowałem w Legii Warszawa. W pierwszym sezonie niespodziewanie awansowaliśmy do czwórki, pokonując Kinga Szczecin z Maciejem Lampe w składzie. Pojawił się taki mem "jaki oni się tam znaleźli?", gdzie można było zauważyć zwierzątka na drzewach, samochody na dachach i Legię w TOP4. Myślę, że to by dobrze pasowało do sukcesu odniesionego ze Startem Lublin. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty - nie ukrywa.
Spotkanie nr 2 już w piątek o godz. 20:00. Transmisja w Polsat Sport 3.