Żan Tabak: King ma najlepszy skład w Polsce. Czeka nas duże wyzwanie

- Jestem bardzo zadowolony z faktu, że Trefl Sopot po dwunastu latach znów zagra w finale. To wielka sprawa dla klubu. Z drugiej strony wiem, że robota nie została zakończona, bo przed nami wielki finał. Nie mogę się doczekać starcia z Kingiem Szczecin - mówi Żan Tabak, trener Trefla Sopot.
W poniedziałek poznaliśmy drugiego finalistę w ORLEN Basket Lidze. Trefl Sopot pokonał WKS Śląsk Wrocław 81:77 w Hali Orbita, a całą rywalizację półfinałową wygrał 3-1. Sopocian do zwycięstwa w tym ostatnim meczu poprowadził Jakub Schenk, który zdobył 29 punktów, rozgrywając kapitalną partię. Trener Żan Tabak komplementował rywali z Wrocławia, ale też podkreślił, że jego zespół w tym dniu popełnił sporo błędów.
- Śląsk postawił poprzeczkę bardzo wysoko w meczach u siebie. Wrocławianie grali z dużym sercem i zaangażowaniem. Naprawdę zasługują na słowa uznania. Poniedziałkowy mecz był typowym spotkaniem z fazy play-off. Uważam, że w jego trakcie nie byliśmy wystarczająco mądrzy. Popełniliśmy wiele błędów taktycznych i pozwoliliśmy rywalom wrócić do meczu. Zrobili to grą jeden na jeden i poprzez kontratak. To były błędy, których nie powinniśmy popełniać - mówił po meczu Chorwat.
- W końcówce stanęliśmy na wysokości zadania, wykazując się dużą koncentracją na linii rzutów wolnych. Zawodnicy wytrzymali to pod względem mentalnym - zaznaczył.
Szkoleniowiec Trefla - w swoim stylu - nie chciał też odnosić się do indywidualnych występów swoich zawodników. Nie chciał nikogo wyróżniać. Tabak robi tak po każdym meczu. Nawet jak dziennikarze zadają mu konkretne pytania o zawodników, to za każdym razem ucieka od odpowiedzi, podkreślając, że chce rozmawiać tylko o całym zespole.
- Dla mnie najważniejszy jest wysiłek całej drużyny. Nie chcę nikogo wyróżniać. Nigdy tego nie robię. Po serii z MKS nie mówiłem nic o Andym, który zdobył 30 punktów, teraz też nic nie powiem o danym zawodniku w rozmowie z mediami. Wszystko to co miałem powiedzieć, to przekazałem graczom twarzą w twarz - przyznał.
Tabaka zapytaliśmy też o emocje związane z awansem do wielkiego finału. Trefla Sopot nie było tam od… dwunastu lat. Po raz ostatni sopocianie o złoto grali w sezonie 2011/2012, przegrywając batalię z Asseco Prokomem Gdynia 3-4. Ciekawostką jest fakt, że Żan Tabak kilka miesięcy później po raz pierwszy pojawił się w Polsce.
- Jestem bardzo zadowolony z faktu, że Trefl Sopot po dwunastu latach znów zagra w wielkim finale. To wielka sprawa dla klubu. Nie jest też tajemnicą, że jednym z celów, który został przede mną postawiony, był awans z tą drużyną do europejskich pucharów. Jestem z tego powodu zadowolony, ale z drugiej strony wiem, że robota nie została zakończona, bo przed nami wielki finał. Nie mogę się tego doczekać - przyznał Tabak.
W finale sopocianie zagrają z Kingiem Szczecin, aktualnym mistrzem Polski, który w fazie play-off pokonał Legię Warszawa i PGE Spójnię Stargard, przegrywając tylko jeden mecz. Tabak nie ma żadnych wątpliwości, że faworytem finałowej serii będzie King, choć Trefl w tym sezonie dwukrotnie ogrywał już szczeciński zespół.
- King Szczecin ma najsilniejszy skład w Polsce. Nie mam co do tego wątpliwości. Jestem bardzo ciekaw, jak zaprezentujemy się przeciwko takiej drużynie. Czeka nas potężne wyzwanie. Zrobimy wszystko, by wypaść jak najlepiej - zaznaczył Chorwat.