Kent Washington po 40 latach wrócił do Polski!
Kent Washington, legendarny zawodnik klubu z Lublina, wrócił do Polski po 40 latach i miał okazję do zobaczenia się z kolegami z zespołu, a także kibicami.
Kent Washington to pierwszy czarnoskóry gracz w Polskiej Lidze Koszykówki. W latach 1978-1981 występował w zespole z Lublina (dwa brązowe medale), a dwa kolejne sezony spędził w ekipie z Sosnowca. Po grze w Polsce przeniósł się do Szwecji.
Na zaproszenie Polskiego Cukru Startu Lublin Washington po 40 latach wrócił do naszego kraju. Kibice mieli okazję spotkać go podczas Memoriału Zdzisława Niedzieli, a także w Centrum Historii Sportu.
- Naprawdę czuję jakbym wrócił do domu. Zostałem tutaj niesamowicie przyjęty. Uwielbiałem grać tutaj w koszykówkę - dla kibiców, uwielbiałem moich kolegów z zespołu. To dla mnie emocjonalny moment. Lublin bardzo się zmienił. Polska to teraz bardzo nowoczesny kraj. Zawsze byli tutaj wspaniali ludzie i nadal tak jest - powiedział Amerykanin.
Podczas spotkania zaprezentowana została także polska wersja książki “Kentomania”, która wcześniej została wydana w języku angielskim.
- Napisałem tę książkę po to, aby ludzie - również w Polsce - wiedzieli co myślałem o ludziach w tym kraju. Książka to historia tego, jak z mojej rodzinnej miejscowości dostałem się tutaj, do Lublina. To też opowieść o mojej ciężkiej pracy, treningach, aby coś osiągnąć. Opowiada również o ważnych ludziach, których tutaj poznałem, również o kolegach z drużyny - tłumaczy Kent Washington.
Dlaczego Amerykanin wracał do Polski, która tak bardzo w tamtym czasie różniła się od jego rodzinnych Stanów Zjednoczonych?
- Kiedy wróciłem do domu po pierwszym sezonie spędzonym w Polsce, od razu powiedziałem rodzinie, że tam wrócę. Nie do końca rozumieli dlaczego. Różnicą nie było to, że jeden z krajów był bardziej nowoczesny. Chodziło to, że ludziom w Polsce bardziej na mnie zależało, dbali o mnie. Czułem się tutaj świetnie. Kapitalizm czasami doprowadza do egoizmu. Sposób, w który ludzie w Polsce wtedy żyli, sprawił, że powstała tutaj społeczność, która sobie nawzajem pomagała - zaznacza Washington.
fot. Malwina Sidor/Polski Cukier Start
Jak sam podkreśla, po zakończeniu kariery zawodniczej w Szwecji, nie próbował już gry w koszykówkę. Był za to trenerem.
- Kiedy skończyłem grać w koszykówkę w Szwecji, to w ogóle przestałem grać. Poświęciłem temu dużo czasu, być może za dużo. Po zakończeniu kariery nie chciałem już grać. Zawsze to kochałem, ale przychodzi w życiu moment w którym mówi się “koniec”. Później byłem trenerem, ale okropnym. Zawsze trenowałem bardzo mocno i myślałem, że inni też powinni. A to nie jest do końca prawda. Ścieżka koszykarska, którą podążałem, nie jest dla każdego. Miałem obsesję na punkcie trenowania koszykówki - mówi Amerykanin.
Kent Washington w Polsce grał nie tylko w koszykówkę. Znany jest przecież z krótkiego epizodu w kultowym filmie “Miś” Stanisława Barei.
- Stanisław Bareja skontaktował się z dyrektorem Andrzejem Frączkowskim i zapytał, czy można wykorzystać mnie w filmie. Pomyślałem wtedy: “Dlaczego ja? Nie jestem przecież aktorem”. Ostatecznie pojechaliśmy jednak tam i wziąłem udział w tej scenie z kozłowaniem piłki. Do 2019 roku nie miałem pojęcia, że to jedna z najbardziej kultowych komedii. Jestem bardzo wdzięczny, że to jednak się udało. Nie rozumiem za bardzo tego filmu, ale widziałem go. Domyślam się, że jest bardzo śmieszny - podkreśla.
Były zawodnik Startu miał okazję zobaczyć obecną drużynę w akcji podczas Memoriału Zdzisława Niedzieli. Co myśli o poziomie zespołu?
- Ciężko oceniać. Podoba mi się, że grają zespołowo. Koszykówka się zmieniła. Kiedyś gra była bardzo, bardzo szybka, teraz trochę wolniejsza. Ten zespół jest świetnie prowadzony i profesjonalny. Myślę, że mogą zajść bardzo daleko - powiedział Kent Washington.