Strasburg – Anwil: Bez szans na awans?
Z iluzorycznymi szansami na awans pojechał do Strasburga Anwil Włocławek. Zagadką jest kogo David Dedek desygnuje do gry.
Zwycięstwo z BK Ventspils dawało sympatykom Anwilu nadzieję, że włocławianie osiągną coś w tegorocznym ULEB Cup. Jednak spotkanie z liderem grupy FMP Żeleznik rozwiało wątpliwości i wyjście z grupy Anwilu jest już właściwie niemożliwe. Trener wicemistrzów Polski mówił po tym spotkaniu, że nie zamierza odpuszczać rozgrywek pucharowych i będzie walczył do końca. Jednak jak sam zauważył po meczu ligowym z Gipsarem Stalą, problemy ze składem oraz duże eksploatowanie podstawowych zawodników zaczynają być odczuwalne.
- Prawdopodobnie znów nie zagra z nami Otis Hill, musi wyleczyć uraz, który ma, lecz jest duża szansa, że będzie sprawny już na kolejne spotkanie ligowe. Nie ma sensu brać go ze sobą, jeżeli wiadomo, że i tak nie zagra – mówił David Dedek. – Mamy dwie możliwości – albo zagramy ten mecz zawodnikami, którzy do tej pory grali mniej lub ponownie po 35 minut podstawowymi graczami i do końca ich zamęczyć – dodał trener Anwilu.
Wynik więc wydaje się być przesądzony, tym bardziej, że zespół Strasburga znajduje się na drugiej pozycji w tabeli grupy B i wyprzedza o zaledwie punkt włoskie Snaidero oraz BK Ventspils. Żaden z tych zespołów nie może pozwolić sobie na porażkę, gdyż trącący jeden punkt Besiktas z chęcią wskoczy na jedno z premiowanych awansem miejsc. Poza zasięgiem wydaje się być FMP Żeleznik, który na pewno nie pozwoli żadnej drużynie na zajęcie pierwszego miejsca.
Strasburg prowadzony przez Erica Girarda, od początku rozgrywek spisuje się bardzo dobrze. Francuzi doznali zaledwie dwóch porażek, a we własnej hali nie znaleźli pogromcy. Niekwestionowanym liderem, co potwierdza obecny sezon, jest Chuck Eidson. Amerykanin zdobywa średnio 18.4 punktu, 8 zbiórek i 3.4 asysty na mecz. Miał zaledwie jeden słabszy mecz i to właśnie przeciwko Anwilowi we Włocławku.
Poza Amerykaninem, ważne role w drużynie odgrywają: Claude Marquis, który mimo 204 centymetrów wzrostu, świetnie spisuje się pod koszem i pełni role środkowego. Notuje dziewięć punktów i 5.3 zbiórek na mecz. Aerick Sanders zaliczający prawie dziewięć punktów i osiem zbiórek w każdym meczu oraz Mike Smith, który rzuca rywalom w każdym meczu prawie dwanaście punktów.
W drużynie gospodarzy warte zauważenia jest to, że grają z zaledwie jednym rasowym środkowym, który nie odgrywa w zespole znaczącej roli. Mowa o Dirku Maedrichu, który mierzy 210 centymetrów wzrostu. Pod koszem walczą natomiast bardzo skoczni i atletyczni zawodnicy, jak Sanders, czy Marquis. Żaden z nich nie ma więcej niż 204 centymetrów, a mimo tego radzą sobie wyśmienicie.
W pierwszym meczu obu drużyn, dwóm wspomnianym zawodnikom rady nie mogli dać Wiktor Grudziński i Brandon Kurtz. W tej chwili tego drugiemu już nie ma, a Otis Hill, który miał wypełnić lukę po Kurtzu, leczy uraz. Nie trudno zatem wyrokować, że Grudzińskiemu wespół z Hajriciem, będzie niesamowicie ciężko powstrzymać Sandersa i Marquisa.
Mecz odbędzie się we wtorek w Strasburgu o godzinie 20:30. Bezpośrednią transmisję z meczu przeprowadzi Eurosport 2.