15. kolejka: Stelmet lepszy od mistrzów w hicie TBL!
Hit Tauron Basket Ligi dla Stelmetu! Zielonogórzanie pokonali mistrzów Polski – PGE Turów Zgorzelec 78:70. W najbardziej zaciętym sobotnim meczu Energa Czarni ograła Polpharmę 90:85, a aż 35 punktów rzucił Karol Gruszecki. W inauguracyjnym meczu 15. kolejki TBL Trefl Sopot pokonał Wikanę Start Lublin 111:94.
Stelmet Zielona Góra – PGE Turów Zgorzelec 78:70
Pierwsze pięć minut spotkania było wyrównane, ale właśnie wtedy zaczęła się lepsza gra PGE Turowa. Od stanu 10:12 zgorzelczanie zanotowali serię 10:0 i dzięki temu kontrolowali sytuację na parkiecie. Świetnie spisywał się Mardy Collins, który w inaugurującej kwarcie rzucił aż 15 punktów. Po jednej z jego trójek mistrzowie Polski wygrywali 28:14. W drugiej części meczu Stelmet zmniejszył straty do siedmiu punktów po dwóch akcjach z rzędu Daniela Johnsona, ale ekipa trenera Miodraga Rajkovicia nie pozwalała na więcej. Szansę na debiut dostał Aleksander Czyż, a goście utrzymywali przewagę. Po rzucie Damiana Kuliga wygrali pierwszą połowę 49:38.
Już w trzeciej kwarcie zielonogórzanie poprawili defensywę, dzięki czemu krok po kroku odrabiali straty. PGE Turów nie był już tak skuteczny jak w pierwszych 20 minutach. Po rzutach wolnych Przemysława Zamojskiego Stelmet przegrywał przed ostatnią częścią meczu tylko ośmioma punktami. Kluczowym zawodnikiem w czwartej kwarcie był Russell Robinson. To właśnie po jego rzutach gospodarze najpierw zbliżyli się na jeden punkt, a później doprowadzili do remisu. Na pierwsze prowadzenie w meczu trójką wyprowadził ekipę trenera Saso Filipovskiego Łukasz Koszarek. Przez sześć minut ostatniej kwarty PGE Turów rzucił tylko trzy punkty, co świetnie wykorzystali zielonogórzanie. Gospodarze pokonali mistrzów Polski 78:70.
Świetnie w ostatniej kwarcie spisywał się Russell Robinson, który zdobył ostatecznie 14 punktów. Najlepszym strzelcem gospodarzy był jednak Łukasz Koszarek z 19 punktami. W ekipie mistrzów Polski wyróżniał się Mardy Collins - rzucił 22 punkty.
Asseco Gdynia - Śląsk Wrocław 67:60
Asseco dobrze weszło w to spotkanie - po akcji Ovidijusa Galdikasa prowadziło 8:3. Później bardzo dobry fragment meczu zanotował Lazar Radosavljević, a po rzucie wolnym Sebastiana Kowalczyka ich przewaga wzrosła nawet do 13 punktów. W drugiej kwarcie Śląsk odrabiał straty. Rzuty Jakuba Dłoniaka i Lawrence’a Kinnarda doprowadziły do remisu. Później siedem punktów z rzędu zdobyli gdynianie – świetnie spisywał się przede wszystkim A.J. Walton. Po pierwszej połowie zespół trenera Davida Dedka wygrywał 37:31.
Seria 13:0 na początku trzeciej kwarty pozwoliła Asseco prowadzić nawet 50:33. Wrocławianie mieli spore problemy z zatrzymaniem Ovidijusa Galdikasa. Ważnym graczem Śląska był jednak Roderick Trice – to właśnie dzięki jego dwóm akcjom Śląsk zdołał zbliżyć się na siedem punktów. W ostatniej części meczu dzięki trafieniu Michała Gabińskiego goście zmniejszyli straty do zaledwie jednego punktu. Gospodarze nie pozwolili się wyprzedzić. Później siedem punktów z rzędu zdobył Walton i to właśnie on zapewnił zwycięstwo Asseco.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był A.J. Walton z 22 punktami i pięcioma asystami. Ovidijus Galdikas dodał do tego efektowne double-double 20 punktów i 15 zbiórek. W ekipie gości wyróżniał się Vuk Radivojević z 15 punktami.
Energa Czarni Słupsk – Polpharma Starogard Gdański 90:85
Starogardzianie na początku meczu zaskoczyli gospodarzy. Bardzo dobrze grali Mateusz Jarmakowicz i Tony Meier, a po trafieniu tego drugiego było 13:8 dla Polpharmy. Później goście potrafili wygrywać nawet siedmioma punktami. W drugiej kwarcie kolejne trafienie Jarmakowicza dało zespołowi trenera Tomasza Jankowskiego prowadzenie 24:15. Za odrabianie strat w dużej mierze wziął się Karol Gruszecki. Po jego rzutach wolnych Energa Czarni zbliżyła się na zaledwie dwa punkty. Polpharma ciągle utrzymywała się na prowadzeniu – głównie dzięki akcjom Anthony’ego Milesa.
W trzeciej kwarcie Energa Czarni dość szybko doprowadziła do wyrównania, a po trafieniu Kyle’a Shiloha prowadziła 56:54. Polpharma jednak się nie załamała i jeszcze tej części meczu zdobyła siedmiopunktową przewagę dzięki akcji Tony’ego Meiera. Później skuteczni byli Gruszecki, Nowakowski i Trajkovski, a słupszczanie wygrywali 72:70. Polpharma w ostatniej kwarcie na chwilę odzyskała prowadzenie, ale gospodarze mieli w składzie świetnego Gruszeckiego. Po jego akcji 2+1 Energa Czarni prowadziła 75:74 i już do samego końca nie dała się wyprzedzić, wygrywając ostatecznie 90:85.
Karol Gruszecki był najlepszym strzelcem spotkania – rzucił aż 35 punktów. Callistus Eziukwu dodał do tego 19 punktów i dziewięć zbiórek. Anthony Miles zdobył dla Polpharmy 24 punkty i cztery asysty.
AZS Koszalin – Anwil Włocławek 89:64
AZS rozpoczął ten mecz bardzo dobrze - po akcji 2+1 Qyntela Woodsa koszalinianie prowadzili 11:5. Anwil dość szybko - głównie dzięki trafieniom Andrei Crosariola i Chase’a Simona doprowadził do wyrównania. Później ważne punkty rzucał Deonta Vaughn – po jego akcjach to włocławianie wygrywali 20:15. W drugiej części meczu goście potrafili mieć przewagę sześciu punktów, ale AZS, po punktach Woodsa, szybko ją zniwelował. Od tego momentu to gracze trenera Igora Milicicia kontrolowali sytuację na parkiecie. Po trójce Piotra Dąbrowskiego wygrali pierwszą połowę 38:29.
Trafienia Woodsa i Szewczyka dały 12 punktów przewagi gospodarzom na początku trzeciej kwarty. Anwil potrafił zmniejszyć straty do stany 49:42 po trójce Konrada Wysockiego, ale na więcej AZS już nie pozwalał. W ostatniej części meczu koszalinianie dominowali w ataku. Rzucając aż 32 punkty, stracili tylko 15 i bezpiecznie pokonali rywali. Po akcji Oskara Rybickiego zespół trenera Milicicia prowadził nawet 89:62.
Po 17 punktów dla AZS rzucili Qyntel Woods i Szymon Szewczyk. 11 punktów dodali do tego Artur Mielczarek i Devon Austin. W ekipie Anwilu wyróżniał się Deonta Vaughn z 14 punktami.
Jezioro Tarnobrzeg – Rosa Radom 69:85
Tarnobrzeżanie rozpoczęli spotkanie od świetnej serii 12:0. Pierwsze punkty dla gości po trzech minutach meczu zdobył Łukasz Majewski. Bardzo dobrze w ekipie gospodarzy radził sobie jednak Craig Williams i to po jego kolejnych punktach Jezioro wygrywało 22:13. Rosa w pierwszej kwarcie odrobiła jednak większość strat i po trójce Kamila Łączyńskiego przegrywała tylko punktem. Akcja Kima Adama na początku drugiej części meczu dała radomianom pierwszej prowadzenie. W pewnym momencie zespół trenera Wojciecha Kamińskiego zaliczył serię 9:0 i dzięki temu wygrywał siedmioma punktami. Ostatecznie po pierwszej połowie był wynik 42:41 dla gości.
Na początku trzeciej kwarty prowadzenie utrzymywało Jezioro – po trójce Daniela Walla było 50:44. Ważnymi zawodnikami Rosy byli jednak Michał Sokołowski i John Turek. To po akcjach tego drugiego zawodnika radomianie najpierw doprowadzili do remisu, a później wyszli na prowadzenie 61:57. Ostatnia część meczu była pod kontrolą gości. Rosa czwartą kwartę zaczęła od serii 9:0 i od tego momentu nie dała się już dogonić. Ostatecznie po akcji 2+1 Danny’ego Gibsona zespół trenera Kamińskiego wygrywał 85:69.
John Turek był najlepszym strzelcem Rosy – zdobył 19 punktów i pięć zbiórek. Michał Sokołowski dodał do tego 15 punktów i trzy asysty. W zespole Jeziora najlepszy był Dominique Johnson z 18 punktami i ośmioma punktami.
King Wilki Morskie Szczecin – MKS Dąbrowa Górnicza 80:86
Początek spotkania był bardzo wyrównany. Co prawda King Wilki Morskie potrafił wygrywać 15:11 po rzucie wolnym Urosa Nikolicia, ale MKS szybko odrobił straty, a po trójce Mateusza Dziemby wygrał pierwszą kwartę 20:19. W drugiej części meczu dąbrowianie prowadzili już pięcioma punktami dzięki trafieniu Przemysława Szymańskiego. Od tego momentu szczecinianie zaliczyli serię 9:0, ale mecz ciągle był zacięty. Akcja Daltona Peppera umożliwiła gościom prowadzenie po pierwszej połowie 41:39.
W trzeciej kwarcie King Wilki Morskie wygrywał sześcioma punktami po trójce Trevora Releforda. MKS nie tylko odrobił straty, ale po rzutach wolnych Mylesa McKaya wyszedł na prowadzenie. Żadna z drużyn nie potrafiła jednak zbudować bezpiecznej przewagi. Jeszcze na minutę przed końcem spotkania dzięki akcji Releforda był remis po 78. W samej końcówce dąbrowianie korzystali z przyznawanych im rzutów wolnych, a w ekipie ze Szczecina nie trafiali Rosario i Kikowski. Ostatecznie MKS wygrał 86:80.
Najlepszym zawodnikiem gości był Ken Brown z 26 punktami, sześcioma zbiórkami i pięcioma asystami. Dalton Pepper dołożył do tego 18 punktów. W zespole gospodarzy wyróżniał się Trevor Releford z 20 punktami i czterema asystami.
Polfarmex Kutno – Polski Cukier Toruń 70:80
Gospodarze rozpoczęli to spotkanie od prowadzenia 6:0 po trójkach Malczyka i Johnsona. Od tego momentu 12 punktów z rzędu zdobyli torunianie, którzy wygrywali po trafieniu LaMarshalla Corbetta 12:6. Pierwszą kwartę goście wygrali ostatecznie 16:13 po akcji Patrika Audy. W drugiej części meczu przewaga gości wzrosła nawet do dziewięciu punktów dzięki trójce Marcina Sroki. Polfarmex potrafił zbliżyć się na cztery punkty, ale Polski Cukier kontrolował sytuację na parkiecie. Po pierwszej połowie zespół trenera Miliji Bogicevicia wygrywał 37:33.
Trzecia kwarta meczu nie przyniosła żadnych większych zmian. Torunianie ciągle radzili sobie bardzo dobrze – po dwóch z rzędu akcjach Corbetta wygrywali nawet 50:36. Straty gospodarzy trójkami starał się zmniejszać Bartłomiej Wołoszyn, a po trafieniu Patrika Audy Polfarmex przegrywał tylko sześcioma punktami. Polski Cukier po tej części meczu prowadził jednak 63:52. W ostatniej kwarcie kutnianie ponownie zbliżyli się na sześć punktów, ale ekipa z Torunia nie pozwoliła już na nic więcej. Skuteczny był Sean Denison, a gospodarzy nie było stać na kolejny zryw. Ostatecznie Polski Cukier wygrał w Toruniu 80:70.
Sean Denison był najlepszym zawodnikiem Polskiego Cukru z 17 punktami i ośmioma punktami. Krzysztof Sulima dołożył do tego 15 punktów i dziewięć zbiórek. W zespole z Kutna wyróżniał się Bartłomiej Wołoszyn z 21 punktami.
Trefl Sopot - Wikana Start Lublin 111:94
Pierwsza połowa inauguracyjnej kwarty spotkania była bardzo wyrównana. Dopiero wtedy po rzutach Michała Michalaka i Eimantasa Bendziusa Trefl prowadził 15:11. Świetnie w ekipie gości radzili sobie jednak Bartosz Diduszko i Bryon Allen. To właśnie dzięki trafieniom tych graczy Wikana Start wygrywała 25:22. W drugiej części meczu sopocianie zbliżali się na jeden punkt, ale to zespół trenera Pawła Turkiewicza był stroną przeważającą. Lublinianie po trójce Łukasza Diduszko mieli nawet dziesięciopunktową przewagę. Ostatecznie rzuty wolne Williego Kempa zmniejszyły straty gospodarzy do stanu 42:49.
Trefl bardzo szybko odrabiał straty w trzeciej kwarcie – głównie dzięki rzutom z dystansu. Po trójkach Bendziusa i Michalaka zdobył przewagę dwóch punktów. Sopocianie trafili w tej części meczu osiem rzutów za trzy punkty i po akcji Kempa prowadzili 76:69. Ekipa trenera Dariusa Maskoliunasa utrzymała wysoką skuteczność także w ostatniej kwarcie i nie pozwoliła się już dogonić. Trójki trafiali Bendzius, Dutkiewicz oraz Kemp i gospodarze wygrali cały mecz aż 111:94.
Najlepszym strzelcem spotkania był Eimantas Bendzius z 29 punktami, a Willie Kemp dołożył do tego 22 punkty. W ekipie gości wyróżniał się Bartosz Diduszko z 24 punktami.
---------------