Ćwierćfinał 1: Słupszczanie ogrywają Stelmet
Zespół Energi Czarnych wygrał w Zielonej Górze ze Stelmetem 97:83 w pierwszym meczu ćwierćfinałowym play-off Tauron Basket Ligi. 21 punktów dla słupszczan rzucił Roderick Trice. W sobotnich spotkaniach Anwil pokonał w Gdyni Asseco Prokom 76:66, PGE Turów wygrał z Polpharmą 90:62, a Trefl zwyciężył z AZS 81:72.
Niedziela
Stelmet Zielona Góra – Energa Czarni Słupsk 83:97
Po wyrównanym początku spotkania i sześciu punktach Quintona Hosleya przewagę w spotkaniu zaczęli zdobywać goście. Dwie trójki trafił Oded Brandwein i Energa Czarni wygrywali nawet 19:12. Drugą część spotkania słupszczanie rozpoczęli od serii 5:0 i mieli już przewagę 11 punktów. Największym problemem zielonogórzan były zbiórki – gracze trenera Andreja Urlepa zbierali piłki po swoich nieskutecznych rzutach i mieli szanse na łatwe ponawianie akcji. Po rzucie wolnym Mateusza Kostrzewskiego Energa Czarni prowadzili aż 47:28. Gospodarze nie trafiali w sytuacjach bliżej kosza, co przekładało się na ich niską skuteczność w rzutach za dwa. W całej pierwszej połowie Stelmet nie miał żadnej ofensywnej zbiórki, natomiast ich rywale aż siedem. Zespół z Zielonej Góry starał się korzystać z agresywnej obrony na całym parkiecie, ale ona nie zawsze przynosiła zamierzony efekt. Trzecią kwartę świetnie rozpoczęli goście – od prowadzenia 7:0. Późniejsze trafienie Rodericka Trice’a pozwalało im prowadzić aż 69:46. Energa Czarni mieli jednak problemy z faulami wysokich graczy – większość z nich miała już po cztery faule. Stelmet zaczął odrabiać straty. Dwie trójki z rzędu Łukasza Koszarka w końcówce tej części gry pozwalały zbliżyć się zielonogórzanom do rywali na 10 punktów. Słupszczanie nie pozwolili jednak na wiele więcej. Co prawda gospodarze niwelowali straty do dziewięciu punktów, ale ważne punkty zdobywał Levi Knutson, który dawał bezpieczną przewagę gościom. W samej końcówce Energa Czarni nie mylili się z linii rzutów wolnych i ostatecznie wygrali cały mecz 97:83.
Najlepszym strzelcem Energi Czarnych był Roderick Trice, który zdobył 21 punktów, sześć zbiórek i cztery asysty. Po 21 punktów dla Stelmetu rzucili Quinton Hosley i Łukasz Koszarek.
Sobota
Asseco Prokom Gdynia – Anwil Włocławek 66:76 (0:1)
Po wyrównanym początku spotkania przewagę zdobyli gospodarze. Zaskakująco skuteczny był Tomasz Śnieg, a trafienie Rasida Mahalbasicia dawało Asseco Prokomowi prowadzenie 18:11. Także w pierwszych minutach drugiej kwarty Anwil popełniał proste błędy i straty, co świetnie wykorzystywali gdynianie. Tę część meczu rozpoczęli od serii 6:0 i wygrywali już 28:18. Trójka Krzysztofa Roszyka oznaczała, że gospodarze mieli już przewagę 14 punktów. Wtedy o przerwę poprosił trener Milija Bogicević. Za akcje ofensywne włocławian był od tego momentu odpowiedzialny duet Krzysztof Szubarga – Nikola Jovanović. Dzięki skuteczności tych dwóch zawodników w samej końcówce pierwszej połowy Anwil zbliżył się do rywali na cztery punkty. W trzeciej kwarcie obie drużyny miały problemy ze skutecznością, ale ekipa trenera Andrzeja Adamka nie oddawała przewagi i ciągle utrzymywała kilkupunktowe prowadzenie. Sytuacja zmieniła się dopiero w ostatniej części spotkania. Trójka Przemysława Frasunkiewicza zbliżyła gości do rywali na zaledwie jeden punkt, a kolejne trafienie Jovanovicia pozwalało im wygrywać 60:59. Później skutecznością popisał się Ruben Boykin, a po trafieniu Krzysztofa Szubargi Anwil prowadził już siedmioma punktami. Asseco Prokom nie miał już sił na dogonienie rywali. W całym spotkaniu włocławianie trafili aż 12 trójek i mieli przewagę w zbiórkach. Na parkiecie nie pojawił się Piotr Pamuła, a Robert Witka rozegrał tylko 13 minut.
Najlepszym zawodnikiem Anwilu był Krzysztof Szubarga, który zdobył 25 punktów i osiem asyst. 17 punktów i siedem zbiórek dołożył Ruben Boykin. Mateusz Ponitka rzucił dla Asseco Prokomu 14 punktów. Blisko triple-double był Rasid Mahalbasić (12 punktów, 10 zbiórek, osiem asyst).
TVP Sport: generał Szubarga równo z syreną | TVP Sport: efektowny Ponitka sprytniejszy od Ginyarda | TVP Sport: Rozmowa z Mateuszem Ponitką | TVP Sport: Rozmowa z Przemysławem Frasunkiewiczem | Galeria zdjęć | Wideo z meczu
Trefl Sopot – AZS Koszalin 81:72 (1:0)
Sopocianie rozpoczęli spotkanie od dwóch trójek Ronalda Davisa i Filipa Dylewicza, ale wynik w pierwszej kwarcie był ciągle bliski remisu. Pod koniec tej części gry AZS zaliczył serię 8:0 i po dwóch celnych rzutach wolnych Darrella Harrisa wygrywał 21:17. Trójka Dylewicza z syreną zmniejszyła przewagę gości do jednego punktu. Trefl szybko odzyskał prowadzenie, a później starał się je powiększyć. Trafienie Sime Spralji w 19. minucie meczu dawało zespołowi trenera Mariusza Niedbalskiego przewagę sześciu punktów. W pierwszej połowie koszalinianie niezbyt często korzystali z rzutów z dystansu (skuteczność 1/4 w tym elemencie), ale byli lepsi od gospodarzy w akcjach za dwa punkty. W pewnym momencie trzeciej kwarty Treflowi udało się wyjść nawet na dziewięciopunktowe prowadzenie po trafieniu Adama Waczyńskiego (jego pierwsze punkty w meczu!). Celnymi rzutami odpowiedzieli jednak Bartłomiej Wołoszyn oraz Łukasz Wiśniewski i AZS przegrywał tylko czterema punktami. Także w ostatniej części meczu sopocianie utrzymywali przewagę, ale ekipa z Koszalina ciągle trzymała się blisko rywali. Jeszcze na dwie minuty przed końcem meczu po trafieniu Harrisa Trefl wygrywał tylko czterema punktami. W ostatnich akcjach goście byli jednak nieskuteczni, a sopocianie wykorzystywali rzuty wolne po faulach. Ostatecznie to gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa 81:72. Trefl przegrał rywalizację o zbiórki, ale popełnił mniej strat od AZS i trafił o trzy trójki więcej.
Najlepszym strzelcem Trefla był Sime Spralja, który rzucił 20 punktów. Filip Dylewicz dodał do tego 16 punktów. W ekipie AZS Darrell Harris zdobył 19 punktów i siedem zbiórek.
PGE Turów Zgorzelec – Polpharma Starogard Gdański 90:62 (1:0)
Polpharma rozpoczynała to spotkanie bez Ben McCauleya, który ciągle odczuwa skutki kontuzji. W składzie był za to Aleksander Lichodzijewski. Od samego początku spotkania gospodarze pokazywali swoją wyższość. Po czterech minutach gry i akcji Russella Robinsona PGE Turów prowadził już 14:4. W pierwszej kwarcie nie do powstrzymania był Damian Kulig, który trzykrotnie trafił z dystansu. Po akcji 2+1 tego zawodnika zgorzelczanie wygrywali 25:12. Dzięki trafieniu Michaela Hicksa starogardzianie zbliżyli się do swoich rywali, ale właśnie wtedy gospodarze popisali się serią 10:0 i mieli już przewagę 21 punktów! W pierwszej połowie Polpharma miała ogromne problemy z rzutami za dwa punkty, a PGE Turów trafił już siedem trójek. Tak naprawdę sytuacja nie zmieniła się już do samego końca meczu. W trzeciej kwarcie gracze trenera Miodraga Rajkovicia wygrywali nawet 68:38 po trafieniu z dystansu Aarona Cela. Zgorzelczanie w ostatniej kwarcie utrzymywali wysoką przewagę, a trenerzy obu drużyn wpuszczali na parkiet zawodników, którzy rzadko pojawiali się na parkiecie w tym sezonie. W całym spotkaniu PGE Turów dominował w zbiórkach, a także grał bardziej zespołowo, zaliczając 22 asysty.
Najlepszym zawodnikiem spotkania był Damian Kulig, który zdobył 24 punkty i 11 zbiórek. Po 13 punktów dołożyli Michał Chyliński i Ivan Opacak. Uros Mirković rzucił dla Polpharmy 18 punktów.