6. kolejka (1-6): Wysokie zwycięstwo słupszczan
Energa Czarni Słupsk pokonali Asseco Prokom Gdynia aż 90:53 w ostatnim spotkaniu tej kolejki Tauron Basket Ligi. We wcześniejszych meczach Anwil wygrał ze Stelmetem 85:84, a PGE Turów ograł Trefl (82:74).
Czwartek
Energa Czarni Słupsk – Asseco Prokom Gdynia 90:53
Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście, którzy po trafieniu Tomasza Śniega wygrywali 11:5. Gospodarze bardzo szybko zaczęli gonić wynik. Pod koniec pierwszej kwarty zaliczyli serię 11:0 i dzięki trójkom Todda Abernethy’ego, Rodericka Trice’a i Michała Nowakowskiego słupszczanie wygrywali 30:20. Asseco Prokom potrafił zbliżyć się do Energi Czarnych na sześć punktów w drugiej kwarcie dzięki trafieniu Piotra Szczotki, ale gracze trenera Andreja Urlepa nie pozwolili już na nic więcej. W pierwszej połowie gospodarze przeważali w zbiórkach ofensywnych oraz przechwytach, a dobrze grali Valdas Dabkus i Yemi Gadri-Nicholson. Energa Czarni zapewnili sobie już zwycięstwo tak naprawdę w trzeciej części meczu, którą wygrali aż 26:8. Po akcji 2+1 rozgrywającego pierwszy mecz w tym sezonie Tauron Basket Ligi Bryana Davisa słupszczanie wygrywali aż 77:46. Imponująca była też ostatnia część meczu w wykonaniu gospodarzy, ponieważ pozwolili oni zdobyć Asseco Prokomowi zaledwie pięć punktów w czasie 10 minut gry. Energa Czarni trafili w całym meczu aż 10 trójek i zaliczyli 15 zbiórek ofensywnych. Ponadto słupszczanie mieli zaledwie sześć strat przy 15 gości.
Najlepszym zawodnikiem Energi Czarnych był Yemi Gadri-Nicholson, który zdobył aż 24 punkty i 16 zbiórek. Po 10 punktów dla Asseco Prokomu rzucili Robert Witka i Mateusz Ponitka.
Środa
Anwil Włocławek – Stelmet Zielona Góra 85:84
Po wyrównanym początku to Stelmet zaczął grać zdecydowanie lepiej od gospodarzy. Po trafieniach Łukasza Koszarka i Waltera Hodge’a zielonogórzanie prowadzili już 19:9. Później Anwil odrobił kilka punktów, ale to goście utrzymywali się w korzystnej dla siebie sytuacji. Prawdziwie gonienie rywala przez włocławian rozpoczęło się w drugiej kwarcie. Szczególnie ważnym zawodnikiem w tym momencie był Marcus Ginyard – to po jego akcji zespół trenera Miliji Bogicevicia wygrywał 36:34. Spotkanie wyraźnie się wyrównało i w pierwszej połowie żadnej z drużyn nie było już stać na ofensywny zryw. Przełomowa była końcówka trzeciej kwarty. To właśnie wtedy dzięki akcjom Seida Hajricia i trójce Krzysztofa Szubargi Anwil zdobył przewagę 11 punktów. Stelmet był bezradny i miał spore problemy w defensywie. Ogromne emocje przyniosła końcówka spotkania. Po rzucie Szubargi Anwil wygrywał 84:74. Wtedy jednak wiatr w żagle dostali goście. Gracze trenera Mihailo Uvalina zaliczyli serię 10:0 i doprowadzili do remisu! Następnie faulowany Ruben Boykin trafił tylko jeden rzut wolny. Jak się okazało – był to zwycięski punkt. Najważniejszych akcji nie kończył Walter Hodge i to jego punktów zabrakło zielonogórzanom do zwycięstwa w tym spotkaniu. Anwil popełnił aż 18 strat, miał też mniej asyst od rywali, ale grał lepiej pod koszami i to okazało się najważniejsze dla końcowego rezultatu.
Po 20 punktów dla Anwilu rzucili Seid Hajrić i Marcus Ginyard. W ekipie Stelmetu wyróżniał się Walter Hodge, który zdobył 22 punkty i dziewięć asyst.
Trefl Sopot – PGE Turów Zgorzelec 74:82
Sopocianie zaliczyli imponujący początek spotkania. Po blisko czterech minutach gry gospodarze wygrywali aż 15:0! W tym momencie wyróżniał się przede wszystkim Filip Dylewicz, który miał już na koncie dziewięć zdobytych punktów. Do końca pierwszej kwarty udało się gościom odrobić kilka punktów. Już w połowie drugiej części spotkania PGE Turów wyszedł na prowadzenie, dzięki skutecznym akcjom Ivana Opacaka (35:32). Co ciekawe, już do końca pierwszej połowy udawało się zgorzelczanom utrzymywać kilkupunktową przewagę. Trzecia kwarta była bardzo wyrównana, chociaż to gracze trenera Miodraga Rajkovicia częściej utrzymywali się na prowadzeniu. Ostatnią część meczu PGE Turów zaczął od serii 6:0 i dzięki temu wygrywał już dziewięcioma punktami. Później okazało się, że był to kluczowy moment tego meczu. Trefl, mimo że kilka razy zbliżał się jeszcze do zgorzelczan na cztery punkty, nie potrafił już realnie zagrozić swoim rywalom. PGE Turów był w tym meczu przede wszystkim zespołem bardziej skutecznym, a najważniejsza okazała się postawa gości na linii rzutów wolnych – trafili aż 22 z 24 rzutów. Dzięki temu elementowi zdobyli 15 punktów więcej od gospodarzy. To trzecia z rzędu porażka Trefla przed własną publicznością.
Russel Robinson rzucił najwięcej punktów dla PGE Turowa – 17. Ivan Opacka dołożył 15 punktów. W ekipie Trefla wyróżniał się Filip Dylewicz, który zakończył mecz z 15 zdobytymi punktami.