2. kolejka: Pierwsza wygrana Polpharmy
Polpharma Starogard Gdański pokonała Rosę Radom 87:80 w ostatnim spotkaniu drugiej kolejki Tauron Basket Ligi. Najlepszym strzelcem ekipy gospodarzy był Jawan Carter, który rzucił 26 punktów. W sobotę AZS Koszalin, po zdecydowanie lepszej drugiej połowie meczu, wygrał z drużyną mistrza Polski - Asseco Prokomem Gdynia 96:82.
Niedziela:
Polpharma Starogard Gdański – Rosa Radom 87:80
W pierwszej kwarcie spotkania świetnie w ekipie Polpharmy spisywał się Jawan Carter, którego trójki oraz skutecznie wykonywane rzuty wolne pozwalały zespołowi gospodarzy na spokojne i dość wysokie prowadzenie. Po jednym z rzutów z dystansu Amerykanina starogardzianie wygrywali już 24:10, a on sam miał na koncie 15 punktów. Zupełnie inaczej wyglądała jednak kolejna część meczu – wtedy do głosu doszła drużyna Rosy. Nieźle grali przede wszystkim Nikola Vasojević, Hubert Radke oraz Artur Donigiewicz. Po jednym z rzutów tego ostatniego radomianie prowadzili 35:34 i ostatecznie pierwszą połowę zakończyli właśnie jednopunktowym prowadzeniem. Od tego momentu mecz wyraźnie się wyrównał i w trzeciej kwarcie żadna z drużyn nie potrafiła na długo prowadzić, choć to raczej Polpharma goniła wynik. Zawodnicy trenera Wojciecha Kamińskiego postanowili jednak na początku kolejnej części meczu rozstrzygnąć losy meczu. Dwie trójki Łukasza Majewskiego pozwoliły gospodarzom wygrywać 67:59. Jak się później okazało - zdobytą przewagę udało się starogardzianom utrzymać do końca meczu. Rosa zbliżała się jeszcze do rywali na cztery punkty, ale nie zdołała doprowadzić do remisu.
Najlepszym strzelcem Polpharmy był Jawan Carter, który rzucił 26 punktów. 21 punktów i 7 zbiórek dodał Zbigniew Białek. W ekipie Rosy wyróżniał się Hubert Radke, zdobywając 16 punktów.
Sobota:
AZS Koszalin – Asseco Prokom Gdynia 96:82
Spory sukces odnieśli koszykarze AZS Koszalin, którzy po porażce w pierwszej kolejce z Jeziorem Tarnobrzeg pokonali tym razem drużynę Asseco Prokomu Gdynia. W pierwszej połowie spotkanie było niezwykle wyrównane. Grę Asseco Prokomu pod koniec inaugurującej kwarty ożywił trochę wchodzący z ławki Jerel Blassingame, ale gdynianie nie potrafili wyjść na wyższe prowadzenie. Bardzo szybko szansę na debiut dostał nowy w koszalińskim zespole – Sek Henry, który zmienił Roberta Skibniewskiego, a później grał z nim nawet jednocześnie na parkiecie. Po rzucie wolnym Michaela Kueblera w drugiej części spotkania AZS wygrywał 42:37, ale tylko na chwilę - zawodnicy trenera Kestutisa Kemzury błyskawicznie doprowadzili do kolejnego remisu. Zupełnie inaczej wyglądały kolejne kwarty meczu. AZS po akcji 2+1 Roberta Skibniewskiego wygrywał już 62:51. Później zespół mistrza Polski gonił wynik i udało mu się zbliżyć do rywali na trzy punkty, ale koszalinianie udowodnili, że dla nich liczy się tylko wygrana. Po trójce Skibniewskiego prowadzili już dziewięcioma punktami, a po kilku minutach wygrywali już nawet 90:73 (trójka Kueblera). Asseco Prokom popełnił aż 18 strat, natomiast AZS tylko 10. Aż sześciu graczy gospodarzy zdobyło 11 lub więcej punktów. W zespole mistrzów Polski nie zagrał kontuzjowany Drew Viney. W ekipie AZS na parkiecie nie pojawili się Rafał Bigus i Bartłomiej Wołoszyn.
Najlepszym strzelcem zespołu AZS był Łukasz Wiśniewski, który rzucił 21 punktów. 20 punktów i 8 zbiórek dodał Paweł Leończyk. W ekipie Asseco Prokomu wyróżniał się Łukasz Koszarek, który zakończył mecz z 17 punktami i 5 asystami.
TVP Sport: Blassingame równo z syreną | TVP Sport: Błąd Koszarka bezlitośnie wykorzystany | TVP Sport: Niecodzienna wpadka na parkiecie | TVP Sport: Świetny wsad Robinsona | TVP Sport: Rozmowa z Łukaszem Koszarkiem | Galeria zdjęć | Wideo z meczu
Anwil Włocławek – Stelmet Zielona Góra 65:68
Kibice w Hali Mistrzów we Włocławku mogli zobaczyć bardzo wyrównane spotkanie. Tylko na początku meczu, po wsadzie Adama Łapety, Stelmet wygrywał 14:5 – później bardzo długo żadna z drużyn nie potrafiła prowadzić tak wysoko. To jednak zielonogórzanie starali się kontrolować sytuację na parkiecie, a Anwil częściej był w roli drużyny goniącej wynik. Gracze trenera Mihailo Uvalina mogli oczywiście liczyć na Waltera Hodge’a – po jego trafieniu w ostatniej kwarcie Stelmet wygrywał 57:49 i wydawało się, że może uciec gospodarzom. Tak się jednak nie stało i na dwie minuty przed końcem meczu po rzutach wolnych Seida Hajricia na tablicy wyników widniał remis 61:61. Później trafił jednak Oliver Stević, a Mantas Cesnauskis skutecznie wykonał rzuty wolne i to zielonogórzanie cieszyli się ostatecznie z drugiego zwycięstwa w Tauron Basket Lidze w tym sezonie. Gracze Anwilu w całym spotkaniu mieli spore problemy z rzutami z dystansu – trafili tylko jedną trójkę na 18 prób. Ponadto Stelmet miał więcej asyst i zaliczył aż sześć bloków.
Walter Hodge był najlepszym zawodnikiem Stelmetu, zdobywając 20 punktów i 8 asyst. Oliver Stević zakończył mecz z double-double – 12 punktów i 12 zbiórek. Po 13 punktów dla Anwilu zdobyli Seid Hajrić, Krzysztof Szubarga i Tony Weeden.
Trefl Sopot – Start Gdynia 104:74
Koszykarze prowadzeni przez trenera Żana Tabaka nie mieli większych problemów z pokonaniem zespołu Startu Gdynia i tym samym wygrali w derbach Trójmiasta. Już pierwsza kwarta zakończona wynikiem 33:22 wskazywała na to, że gospodarze powinni poradzić sobie z drużyną trenera Davida Dedka. Ostatecznie Treflowi udało się wygrać wszystkie kwarty i zdobyć aż 104 punkty. W ostatniej części meczu na parkiecie mogli pojawić się także zawodnicy, którzy dostają mniej szans na grę, czyli David Brembly i Aleksander Lebiedziński. Dla sopocian było to także dobra okazja do sprawdzenia w warunkach meczowych Maurice’a Ackera - Amerykanin zakończył mecz z 16 punktami i 4 asystami (zdobył też setny punkt w meczu). Gospodarze trafili aż 13 razy z dystansu i byli bardzo skuteczni w rzutach bliżej kosza (73 procenty skuteczności za dwa punkty). Trefl przeważał także w liczbie zdobytych asyst, zbiórek i bloków. W ekipie Startu zadebiutował środkowy Robert Rothbart – rzucił 14 punktów.
Najlepszym zawodnikiem Trefla był Frank Turner, który zdobył 18 punktów i 6 asyst. Tyle samo punktów rzucił Przemysław Zamojski. W ekipie Startu najskuteczniejszy był Michał Jankowski, kończąc mecz z 23 zdobytymi punktami.
Jezioro Tarnobrzeg – Kotwica Kołobrzeg 94:90
Zespół Jeziora Tarnobrzeg wygrał swój drugi mecz w tym sezonie Tauron Basket Ligi, natomiast ekipa Kotwicy nadal pozostaje bez zwycięstwa. Zawodnicy trenera Dariusza Szczubiała zagrali świetnie w pierwszej kwarcie, wygrywając ją 29:19, a wyróżniał się przede wszystkim Rahshon Turner. W drugiej części meczu swoje spore możliwości postanowił pokazać Sean Mosley z Kotwicy, zdobywając 12 punktów i zbliżając kołobrzeżan do rywali. Jezioro kontrolowało jednak wydarzenia na parkiecie i później tarnobrzeżanom udało się znowu powiększyć prowadzenie. W samej końcówce spotkania po trafieniu Maurice’a Boldena z dystansu zawodnicy trenera Tomasza Mrożka przegrywali tylko trzema punktami, ale zabrakło już im czasu, aby wyrównać i doprowadzić do dogrywki. To był słabszy moment gry gospodarzy – niewiele brakowało, aby Jezioro zmarnowało dwunastopunktowe prowadzenie. Tarnobrzeżanie byli znacznie bardziej skuteczni w rzutach za trzy punkty, ponadto pokazali bardziej zespołową grę, zaliczając 19 asyst.
Najlepszym strzelcem Jeziora był Rahshon Turner, który zdobył 26 punktów i 8 zbiórek. Dobrze grał znowu Jakub Dłoniak, rzucając 20 punktów. W ekipie Kotwicy wyróżniał się Sean Mosley, kończąc mecz z 27 zdobytymi punktami.
Galeria zdjęć | Wideo z meczu
Piątek:
Energa Czarni Słupsk – PGE Turów Zgorzelec 70:83
Spotkanie lepiej rozpoczął zespół PGE Turowa, który po rzutach wolnych Davida Jacksona wygrywał 16:10 już w pierwszej kwarcie. Zgorzelczanie w drugiej części meczu szybko przekroczyli limit pięciu fauli, ale Energa Czarni nie byli w stanie tego wykorzystać. Po kolejnych trafieniach Ivana Opacaka, Michała Chylińskiego i Ivana Zigeranovicia goście prowadzili nawet 43:29 w drugiej kwarcie. W zespole ze Słupska w pierwszych 20 minutach spotkania wyróżniał się Valdas Dabkus, który zdobył 9 punktów (ostatecznie 11). Kluczowe w tym meczu okazały się rzuty z dystansu. Zgorzelczanie wykonywali je znacznie częściej i to im się opłaciło - w pierwszej połowie mieli skuteczność w tym elemencie 5/13, natomiast słupszczanie trafili zaledwie raz na cztery próby. W kolejnych kwartach PGE Turów nadal utrzymywał przewagę kilkunastu punktów nad gospodarzami. Energa Czarni chcieli odrabiać straty próbując rzutów za trzy punkty, ale to nie był ich dzień - nie trafili aż 14 kolejnych trójek! M. in. z tego powodu przewaga zgorzelczan sięgała momentami 20 punktów.
Najlepszym strzelcem ekipy PGE Turowa był Michał Chyliński, który rzucił 17 punktów. Po 15 punktów dołożyli Aaron Cel i David Jackson. W ekipie Energi Czarnych 13 punktów i 6 zbiórek zdobył Yemi Gadri-Nicholson.