Krzysztof Sidor: To nie przypadek
Dwanaście zbiórek rozgrywającego nie zdarza się często. W meczu Kotwicy z Unią dokonał tego Krzysztof Sidor.
Wojciech Kukliński: Ile wzrostu ma Krzysztof Sidor?
Krzysztof Sidor: Sto dziewięćdziesiąt jeden centymetrów.
I to wystarczy do tego, by skutecznie walczyć pod koszem?
- Jak widać starczyło. Tych dwanaście zbiórek to nie pierwsze takie moje osiągnięcie. W karierze zapisywałem już po dziesięć zbiórek w jednym meczu.
Gracze podkoszowi są przecież o głowę wyżsi od Pana.
- Nie zawsze jest tak, że sam wzrost decyduje o skuteczności. W pojedynku z Unią wiadomo było, że będziemy mieli kłopoty właśnie w starciach pod koszem. Marko Djurić ostatnio gra trochę słabiej, a Wojtek Pietrzak i nasz świeży nabytek, Janusz Mysłowiecki nie mogli z powodów zdrowotnych w tym spotkaniu wystąpić. Dlatego ciężar tej walki spadł na mnie i na Blake’a Hamiltona. Skoncentrowałem się na tym elemencie gry przede wszystkim w obronie. Moje zbiórki nie były zatem dziełem przypadku, a konsekwencją obranej taktyki.
Umiejętności ustawienia się dokładnie tam, gdzie spadnie odbita piłka, można się nauczyć?
- Nauczyć to chyba nie. Doświadczenie oczywiście bardzo pomaga, bo po tym jak koszykarz ustawia się do rzutu wiadomo, w jaki sposób będzie chciał umieścił piłkę w koszu. A gdy mu się to nie uda, możemy przewidzieć, w którym miejscu musimy znaleźć się, by przejąć spadającą piłkę. Samo doświadczenie to jednak za mało. Trzeba mieć także odrobinę przeczucia, czyli szczęścia.
Przed Panem i Kotwicą w rundzie zasadniczej jeszcze dwa mecze przed własną widownią…
-… wiem do czego Pan zmierza. Prokom i Czarni mają bardzo twardo grających wysokich zawodników. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. O ile z Prokomem, jeśli nas nie zlekceważy, bardzo ciężko będzie nam coś ugrać, o tyle z Czarnymi Energą Słupsk jesteśmy w stanie skutecznie powalczyć. Pokazaliśmy to już w Słupsku, a i teraz w rewanżu mamy spore szansę na powtórzenie tamtego sukcesu.
Rozmawiał Wojciech Kukliński