Mecz Gwiazd oczami debiutanta
Jak zeszłoroczny Mecz Gwiazd Tauron Basket Ligi w Kaliszu wyglądał z punktu widzenia osoby, która pierwszy raz na żywo oglądała tego typu wydarzenie? O swoich wrażeniach opowiada Kosma Zatorski, na co dzień korespondent PLK.pl z Zielonej Góry.
Gdy szukano korespondentów, którzy chcą pracować przy Meczu Gwiazd, nie trzeba mnie było długo namawiać. W Kaliszu zameldowałem się już dzień przed meczem i od razu ruszyłem do jednej ze szkół na eliminacje do konkursu wsadów oraz trójek wśród amatorów. Już na miejscu spotkałem dobrze mi znanych zawodników Zastalu oraz Darnella Hinsona i Tony’ego Easley’a - wtedy zawodników Polonii Warszawa.
Razem obejrzeliśmy konkurs trójek, w którym bezbłędny okazał się Piotr Satanowski. Niewysoki zawodnik jednego z klubów amatorskich w Kaliszu trafił aż 16 trójek! Razem z koszykarzami przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Równie efektowny był konkurs wsadów, w którym wystąpiła cała czołówka streetballowych wyjadaczy. - Jest tutaj Slash? Muszę mu przybić piątkę - zapewniał Jakub Dłoniak.
Wrażenia z pierwszego dnia? Jest świetnie! Jutro będzie jeszcze lepiej! Kolejnym zadaniem była relacja z treningu gwiazd. Atmosfera była tak luźna, że buty same pchały mnie na parkiet. Bardzo wesoły był także Cameron Bennerman. Gdzie tu jakiekolwiek gwiazdorstwo? Zwykły skromny i całkiem sympatyczny facet. Zresztą jak cała reszta.
Niezłe zdziwienie na mojej twarzy wywołał trener Południa Jacek Winnicki, który dał się nakłonić do konkursu rzutów z połowy boiska. Nie wygrał. Jego i innych dwunastu zawodników pokonał wiecznie uśmiechnięty Harding Nana. - Show me the money! - krzyczał na pół hali po pierwszej próbie.
Sam mecz? Największe wrażenie bez wątpienia wywarł na mnie konkurs wsadów, który niespodziewanie wygrał amator Łukasz Biedny. Choć do tej pory mam wątpliwości, czy wsad Camerona Bennermana z linii rzutów wolnych nie był lepszy! Już nie mogę się doczekać tegorocznej edycji. Mocno kibicowałem także Piotrkowi Satanowskiemu, którego w starciu z profesjonalistami wcale nie zjadła trema.
Cheerleaderki z Trójmiasta i Wrocławia zafundowały kibicom osobne show, tworząc podczas czasów mały pojedynek. Męska część publiczności, łącznie z dziennikarzami, tylko wzdychała z zachwytu. Sam mecz? Najbardziej zapamiętam grę Daniela Ewinga, którego miałem okazję oglądać po raz pierwszy. Gracz z europejskiej czołówki. Bez wątpienia. Świetnie wyglądali także Harding Nana, Walter Hodge i Cameron Bennerman. Szkoda, że tylko jeden z nich zdecydował się na pozostanie w Tauron Basket Lidze…
Gdy na koniec dodam, że kolacja pomeczowa upłynęła mi towarzystwie koszykarskich ekspertów, to już nie mogę się doczekać meczu w Katowicach. Czeka mnie znowu kilkadziesiąt godzin wypełnionych koszykówką. Czy będzie lepiej niż w Kaliszu? Będzie, jestem pewien!