1
Anwil Włocławek
2pkt
2
Dziki Warszawa
2pkt
3
King Szczecin
2pkt
4
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
1pkt
5
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
1pkt
6
Zastal Zielona Góra
1pkt
7
Legia Warszawa
0pkt
8
Polski Cukier Start Lublin
0pkt
9
WKS Śląsk Wrocław
0pkt
10
Trefl Sopot
0pkt
11
AMW Arka Gdynia
0pkt
12
MKS Dąbrowa Górnicza
0pkt
13
PGE Spójnia Stargard
0pkt
14
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
0pkt
15
Arriva Polski Cukier Toruń
0pkt
16
GTK Gliwice
0pkt

Energa Czarni po sezonie

Autor:
Energa Czarni po sezonie
Przeczytasz w 5 minut

To był udany sezon - mówią zgodnie zawodnicy, trenerzy, szefowie oraz kibice słupskiego klubu. Energa Czarni Słupsk mimo przejściowych trudności zdołali po raz drugi w historii zdobyć brązowy medal.

Czytaj też: Rozmowa z prezesem Andrzejem Twardowskim | Rozmowa z Pawłem Leończykiem

- Patrząc przez pryzmat wysokości budżetów w naszej lidze, powinniśmy zająć miejsce nie gorsze niż szóste. I tylko po cichu liczymy na kolejny medal - mówił przed rozpoczęciem zakończonego już sezonu prezes Energi Czarnych Andrzej Twardowski. Marzenia słupszczan udało się spełnić dzięki odpowiedniemu doborowi zawodników, ambicji młodego jeszcze szkoleniowca,  a także wspaniałej atmosferze wokół koszykówki w całym mieście.

Skład Energi Czarnych na sezon 2010/2011 został zbudowany w bardzo rozsądny i przemyślany sposób. Drużyna była dobrze zbalansowana – szybkiego Jerela Blassingame’a uzupełniał spokojny William Avery, atletycznego Camerona Bennermana wyważony Mantas Cesnauskis, podkoszowego Pawła Leończyka grający bardziej na obwodzie Zbigniew Białek, a skocznego Bryana Davisa silny Ermin Jazvin. Jedynie na pozycji niskiego skrzydłowego grali bardzo podobni do siebie zawodnicy – doświadczeni i bardzo pożyteczni szczególnie w defensywie Krzysztof Roszyk i Wojciech Szawarski, których zdobyta przez lata gry na ekstraklasowych parkietów wiedza okazała się dla słupszczan bezcenna w fazie play-off.

– Nasz rodzimy skład należał do jednego z najlepszych w lidze i to już wskazywało na to, że możemy liczyć się w walce o najwyższe cele – mówi Leończyk.

Jednak sezon Energa Czarni rozpoczęli jeszcze bez Avery’ego i Jazvina, ale z Chrisem Oakes’em. Pobyt Amerykanina w Słupsku nie był jednak udany, ponieważ młody środkowy więcej czasu spędzał na leczeniu urazów niż na grze. W lutym, wraz z przyjściem wspomnianej dwójki, kontrakt Oakes’a został rozwiązany.

Słupszczanie byli rewelacją pierwszej części rozgrywek, w trakcie której na 11 spotkań przegrali tylko raz, notując serię ośmiu wygranych z rzędu. We własnej hali Energa Czarni pokonali Turów, Kotwicę, Zastal, PBG Basket i Anwil, a na wyjeździe AZS, Polpharmę, Siarkę, Trefla i Polonię. Jedyna przegrana przydarzyła się im po znakomitym spotkaniu w Gdyni, gdzie w samej końcówce mistrzowie Polski wyrwali gościom zwycięstwo. To w tej rundzie słupszczanie m.in. wygrali drugą kwartę meczu z Anwilem 34:10, rozgromili AZS w jego hali, wyraźnie pokonali wicemistrzów ze Zgorzelca, trafili 7 trójek w sześć minut w Sopocie, a także po raz pierwszy w historii wygrali w Starogardzie Gdańskim.

– Dobre wyniki w pierwszych meczach bardzo nas podbudowały i dzięki temu szliśmy jak burza i wygrywaliśmy kolejne spotkania – mówi Leończyk. – Na półmetku sezonu byliśmy najlepsi, a to bardzo ważna rzecz - wiele się o nas mówiło w całej Polsce, to był historyczny sukces – podkreśla prezes Twardowski.

Ale świetna gra Energi Czarnych nie mogła trwać wiecznie. Już w 2011 roku, w pierwszych ośmiu meczach drugiej rundy wygrali zaledwie dwa, i to jedynie z beniaminkami – Zastalem i Siarką. Szczególnie dotkliwe były przegrane z Kotwicą, PBG Basketem (na wyjazdach) oraz Polpharmą i AZS (u siebie), ale słupszczanie potrafili zagrać jeszcze słabiej. W spotkaniu z Treflem w Gryfi już po dwóch kwartach gospodarze przegrywali aż 23:50! To po tym meczu prezes Twardowski zapowiedział, że jeśli nie wzrośnie zaangażowanie zawodników w grę, może się to skończyć rozwiązywaniem kontraktów. Gracze wzięli sobie te słowa do serc i tydzień później w wielkim stylu pokonali Asseco Prokom.

– Mecz z Treflem to było apogeum naszej słabej gry. Ale na mecz z mistrzem Polski zawsze zespół mobilizuje się dodatkowo. W Gdyni przegraliśmy minimalnie i wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie z nimi powalczyć – wspomina Leończyk. – Wpadliśmy w potężny kryzys i potrafiliśmy sobie z nim poradzić, co świadczy o sile klubu. Daliśmy radę wyjść z bardzo trudnej sytuacji, znaleźliśmy rozwiązanie i przełamaliśmy się pokonując Asseco Prokom – zaznacza Twardowski.

W najlepszym meczu całej drużyny swój najlepszy występ indywidualny zanotował Cameron Bennerman, autor 21 punktów i 7 zbiórek. Niestety, najlepszy „dunker” TBL w pierwszym meczu po pokonaniu mistrzów kraju (we Włocławku) naderwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Kontuzja wykluczyła go z gry do końca sezonu i w play-off słupszczanie musieli radzić sobie już bez swojego lidera. – Każdy musiał wziąć trochę odpowiedzialności na siebie i cała drużyna musiała uzupełnić lukę po Cameronie. Patrząc na nasz wynik, udało się to – mówi trener Energi Czarnych Dainius Adomaitis.

Play-off słupszczanie rozpoczynali na mało wdzięcznym, czwartym miejscu, co w ewentualnym półfinale owocowało niezwykle trudną rywalizacją z Asseco Prokomem. Najpierw udało im się jednak rozegrać cztery równe, dobre mecze przeciwko Polpharmie Starogard. Ćwierćfinał wygrali 3:1, w czym zasługa przede wszystkim biorącego odpowiedzialność Avery’ego, skutecznego na dystansie Blassingame’a, doświadczonego Szawarskiego oraz niemal bezbłędnego pod koszami Leończyka. W drugiej rundzie słupszczanie mocno się postawili faworyzowanym mistrzom Polski i po dwóch meczach w Gdyni było 1:1. Jednak nawet świetna gra Energi Czarnych w kolejnych spotkaniach nie mogła przeważyć w rywalizacji z dysponującymi szerszym składem mistrzami kraju. Słupszczanie przegrali w półfinale 1:4 i pozostała im walka o drugi w historii klubu brązowy medal.

– Gdy dowiedzieliśmy się, że naszym rywalem będzie Trefl, dodatkowo się zmobilizowaliśmy. Chcieliśmy wszystkim pokazać, że sopocianie nie mają wcale lepszego zespołu i nie możemy przegrywać z nimi tak, jak miało to miejsce w Słupsku. A tamten przegrany mecz miał ogromne znaczenie dla rozstawienia drużyn przed play-off. Chcieliśmy rewanżu – wyjaśnia Leończyk.

Okoliczności zdobycia brązowego medalu na długo pozostaną w pamięci słupskich kibiców. Po pierwszym trudnym, ale wygranym wyjazdowym meczu z Treflem, w którym jeszcze w ostatniej sekundzie Paweł Kikowski mógł doprowadzić do dogrywki, przyszedł czas na spotkanie w Gryfi. Było w nim wszystko: świetna gra słupskiego zespołu od pierwszych minut, heroiczna pogoń rywali przez trzy kwarty, wiara w zwycięstwo kilku tysięcy kibiców, ogromne nerwy w końcówce i ponownie w ostatniej sekundzie rzut, tym razem Harringtona, który mógł w jednym momencie zniszczyć całą atmosferę słupskiego, koszykarskiego święta. Był on jednak niecelny, a cała hala eksplodowała z radości. Słupszczanie po pięciu latach przerwy ponownie stanęli na najniższym stopniu podium.

ORLEN

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

16 zdjęć3.10.2024

Zdjęcia "rodzinne" drużyn OBL przed sezonem 2024/25

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych