Kwiatkowski: Ciężki rok
- Ten rok był bardzo ciężki, ale jestem z niego niezwykle zadowolony - powiedział po meczu z Siarką Tarnobrzeg Michał Kwiatkowski, który w tym spotkaniu rzucając 19 punktów ustanowił swój nowy rekord kariery w Tauron Basket Lidze.
Rafał Juć: Chciałem najpierw prosić o Pańską opinię na temat tego spotkania. Można powiedzieć, że już po pierwszej połowie mogliście być pewni zwycięstwa. Kontrowaliście przebieg spotkania przez cały mecz.
Michał Kwiatkowski: Szybko wyszliśmy na prawie 20 punktów przewagi, przez co mecz dalej układał się po naszej myśli. Później jednak nastąpiło lekkie rozluźnienie w obronie, która nie była już tak szczelna jak na początku spotkania. Z kolei Siarka się rozegrała. Mimo to utrzymywaliśmy dwucyfrową zaliczkę. W czwartej kwarcie zaczęło się jednak robić niebezpiecznie, bo rywale doszli nas na 6 punktów. Na szczęście utrzymaliśmy korzystny wynik i wygraliśmy.
Spędził Pan dziś na parkiecie 23 minuty grając w większości kluczowych momentów. Od początku można było zaobserwować u Pana determinację i wolę walki. Wiedział Pan wcześniej, że dostanie dziś tyle czasu gry? Przygotowywał się Pan na to jakoś szczególnie?
- Nie wiedziałem wcześniej ile będę grał. Tak wyszło z przebiegu meczu. W poprzednim meczu u nas Kamil Łączyński doznał drobnego urazu kolana. Do tego nie ma z nami Darnella Hinsona. Dlatego dostałem więcej minut i mam nadzieję, że zagrałem nieźle. Bardzo cieszę się z mojej postawy w tym spotkaniu.
Czy zespół Siarki jest dla Pana wymarzonym rywalem? Pytam, bo poprzedni najlepszy mecz w ekstraklasie rozegrał Pan właśnie w Tarnobrzegu.
- Naprawdę ciężko powiedzieć. Nie szukałbym tutaj żadnych podtekstów. Tak się złożyło.
Dla Pana sezon 2010/11 jest pierwszym w ekstraklasie. Rozgrywki powoli się kończą. Jakie wrażenia?
- Tylko same pozytywne. Dzięki grze w Tauron Basket Lidze zebrałem wiele doświadczenia. Mogłem uczyć się od Marcina Nowakowskiego czy Kamila Łączyńskiego, którzy byli w tym zespole już wcześniej. Od początku rozgrywek był z nami też Darnell Hinson. To bardzo silny i dobry obrońca przeciwko któremu na treningach grał mi się naprawdę ciężko. Dzięki temu bardzo dużo się nauczyłem i liczę, że w następnym sezonie zaprocentuje to lepszą grą.
Zapamiętał Pan może jakiegoś rywala przeciwko któremu grało się Panu najtrudniej?
- Ciężko powiedzieć. W każdym zespole grali sami bardzo dobrzy zawodnicy. Wyróżniłbym jednak Torey’a Thomasa z PGE Turowa Zgorzelec i Stanley’a Pringle z Siarki, który jest niezwykle szybki. Trudno grało mi się też kryjąc Daniela Ewinga. Muszę jednak przyznać, że w polskiej ekstraklasie każdy zespół ma dobrych rozgrywających, a gra przeciwko nim była dla mnie zawsze cenną lekcją.
Sezon 2010/11 jest dla Pana z pewnością niezwykle ciężki. Do gry w ekstraklasie doszły także regularne występy w II lidze, a także rozgrywki młodzieżowe w kategorii do lat 20.
- Muszę przyznać, że ten sezon był bardzo męczący. Mecze miałem praktycznie co 3 dni. Sporo grałem w II lidze, dostawałem swoje minuty w ekstraklasie, a w juniorach starszych graliśmy do samego końca i zdobyliśmy srebrny medal. Ten rok był bardzo ciężki, ale jestem z niego niezwykle zadowolony.
Ma Pan już jakieś plany na przerwę wakacyjną od ligowych rozgrywek?
- Skupiam się przede wszystkim na koszykówce. Jeśli tylko dostanę powołanie do reprezentacji Polski, to pojadę na kadrę i będę dawał z siebie wszystko.