Przed Anwil - Trefl: Komu podróże niestraszne?
Anwil Włocławek i Trefl Sopot już w piątek zainaugurują w Hali Mistrzów 9. kolejkę Tauron Basket Ligi. Początek meczu o godzinie 18.
W tygodniu poprzedzającym mecz Anwilu Włocławek z Treflem Sopot obie drużyny spędziły mnóstwo godzin w podróżach. Wicemistrzowie Polski grali na wyjeździe z Krasnyje Krylia Samara w ramach EuroPucharu, a problemy z powrotem drużyny z Kujaw sprawiły, że cała ekipa powróciła do Włocławka 12 godzin później, aniżeli planowano. - Noc ze środy na czwartek była dopiero pierwszą, w której można było się normalnie wyspać. Z Rosji mieliśmy wrócić w środę na godzinę 11, a byliśmy na miejscu dopiero o 23 - mówi skrzydłowy gospodarzy Łukasz Majewski.
Trefl Sopot z kolei grał w Krośnie z II-ligowym MOSiR w Pucharze Polski. Po 19-godzinnej podróży sopocianie wygrali, jednak w składzie drużyny z TBL brakowało niemal całej pierwszej piątki, która nie była zmuszona podróżować przez całą Polskę. Mowa o Giedriusie Gustasie, Filipie Dylewiczu, Marcinie Stefańskim i Draganie Ceraniciu, którzy indywidualnie trenowali w Sopocie, a do drużyny dołączyli bezpośrednio we Włocławku. To sprawia, że sopocianie mogą być bardziej wypoczęci przed piątkowym meczem.
Gracze Anwilu pierwsze zajęcia bezpośrednio nakierowane na rywalizację z Treflem odbędą dopiero 24 godziny przed samym spotkaniem. - Mam nadzieję, że mimo takich przeciwności losu damy radę fizycznie - komentuje Majewski. - Część zawodników może być nieco bardziej zmęczona podróżą na mecz Pucharu Polski. Myślę jednak, że każdy da z siebie wszystko, wiemy o co gramy i będziemy starać się wygrać to spotkanie - mówi Marcin Stefański, skrzydłowy Trefla.
Obie drużyny miały okazję zmierzyć się podczas okresu przygotowawczego, kiedy to w Toruniu podczas Memoriału im. Wojciecha Michniewicza Trefl Sopot pokonał włocławian 72:67. Najlepszym strzelcem sopocian był wtedy Jermaine Beal, którego w drużyny znad morza nie majuż od kilku tygodni. Duże znaczenie dla wyniku miała jednak dobra gra w obronie Adama Waczyńskiego i Pawła Kikowskiego przeciwko Andrzejowi Plucie. Obaj biegali za snajperem Anwilu jak cień, co poskutkowało tylko pięcioma punktami zawodnika wicemistrza Polski i jednym celnym na sześć oddanych rzutów za trzy.
- Andrzej Pluta, którego nazwisko mówi samo za siebie, i ograniczenie jego poczynań to duże wyzwanie dla mnie i Pawła Kikowskiego. W meczu w Toruniu graliśmy dobrą obronę przeciwko temu zawodnikowi, ale to był tylko sparing. Teraz Andrzej Pluta pokazał, że nawet z zagranicznymi drużynami w EuroPucharze potrafi zdobywać po kilkanaście punktów - mówi Adam Waczyński.
Nawet jeśli Trefl spełni swoje założenia i zatrzyma Plutę to największe zagrożenie ze strony Anwilu w tym meczu powinno iść spod kosza. Właśnie na pozycji środkowego gospodarze będą mieć największą przewagę. Paul Miller i będący w wysokiej formie Eric Hicks stanowią uzupełniający się duet. Miller jest bardziej wszechstronny, ale mniej skory do walki. Hicks natomiast pod koszem nie boi się nikogo i nawet w meczu pucharowym przeciwko drużynie z Samary, w której gra m.in. wyższy o 18 cm od Amerykanina Primoz Brezec Hicks zdobył 15 punktów.
W Treflu na tej pozycji gra doświadczony Dragan Ceranić. 34-letni Serb jest zdecydowanie wolniejszy od swoich piątkowych przeciwników. Bazuje głównie na sile pod koszem, gdzie wykorzystuje swoje 212 cm wzrostu. Zmienia go Slobodan Ljubotina, znany z gry w PGE Turowie. W Sopocie pełni jednak rolę bardzo marginalną spędzając na parkiecie średnio niespełna 10 minut w każdym meczu, ze średnią 1,3 punktu.
Najciekawiej zapowiada się pojedynek rozgrywających i skrzydłowych. Chris Thomas i D.J. Thompson grają nierówno, ale potrafią dać swojej drużynie dużo dobrego. Ich vis-a-vis będą Giedrius Gustas i Lorinza Harrington. Pierwszy to jeden z liderów Trefla. Drugi jest zmiennikiem Litwina, lecz gra poniżej swoich możliwości. Na skrzydle zmierzą się waleczni Łukasz Majewski z Marcinem Stefańskim, a także superefektywny Nikola Jovanović i Filip Dylewicz.
Anwil po zwycięstwie w Poznaniu podniósł swoje morale i pokazał, że wraca do formy. Trefl natomiast przegrał już dwa mecze z rzędu i gdy ulegnie we Włocławku będzie legitymował się ujemnym bilansem zwycięstw i porażek, co w Sopocie będzie można uznać za duże rozczarowanie. - Mamy bilans 4-4. Na szczęście nasi najgroźniejsi przeciwnicy również się potykają i nawet z takim bilansem jaki mamy i tak jesteśmy dość wysoko w ligowej tabeli. Mam nadzieję, że więcej meczów do końca rundy już nie przegramy - mówi Waczyński. - Nie możemy podchodzić do tego meczu jednak z jakąś obawą, tylko wyjść w swojej hali i zagrać dobrą koszykówkę - kończy Majewski.
Mecz Anwil Włocławek - Trefl Sopot zostanie rozegrany w piątek o godzinie 18 w Hali Mistrzów we Włocławku. Bezpośrednią transmisję z meczu przeprowadzi TVP Sport, natomiast przekaz radiowy w Radio Gra Włocławek.
Powiedzieli przed meczem:
Łukasz Majewski, skrzydłowy Anwilu: Noc ze środy na czwartek była dopiero pierwszą, w której można było się normalnie wyspać. Z Rosji mieliśmy wrócić w środę na godzinę 11, a byliśmy na miejscu dopiero o 23. Mam nadzieję, że mimo takich przeciwności losu damy radę fizycznie. Wiemy, jak ważne jest to spotkanie dla układu tabeli. Zważywszy na to, że mecz z Asseco Prokomem jest przełożony to zwycięstwo z Treflem dawałoby nam dobrą pozycję przed spotkaniem z Energą Czarnymi. Na pewno zrobimy wszystko, żeby zwyciężyć. W Sopocie cała sytuacja wygląda na pewno nie tak, jak w tym klubie by sobie życzyli. Raz grają lepiej, raz gorzej. Są jednak ekipą z dużym potencjałem. Nie chciałbym wymieniać poszczególnych graczy Trefla jako tych najmocniejszych, bowiem cały zespół tworzy ciekawy kolektyw. Nie możemy podchodzić do tego meczu jednak z jakąś obawą, tylko wyjść w swojej hali i zagrać dobrą koszykówkę.
Marcin Stefański, skrzydłowy Trefla : Przegraliśmy po walce dwa bardzo ciężkie spotkania we własnej hali. W pierwszym zabrakło nieco szczęścia by wygrać ten mecz. Teraz spotykamy sie z kolejnym bardzo dobrym przeciwnikiem, jakim jest wicemistrz Polski Anwil Włocławek, czeka nas kolejne trudne zadanie. W tym tygodniu razem z Filipem Dylewiczem, Draganem Ceraniciem oraz Giedriusem Gustasem mieliśmy normalny cykl treningowy pod okiem trenera Adama Prabuckiego. Część zawodników może być nieco bardziej zmęczona podróżą na mecz Pucharu Polski. Myślę jednak, że każdy da z siebie wszystko, wiemy o co gramy i będziemy starać się wygrać to spotkanie.