Anwil – Polonia Azbud (1:0): Dominacja
Anwil Włocławek nie dał żadnych szans Polonii Azbud Warszawa w pierwszym meczu ćwierćfinału Tauron Basket Ligi. Wygrał 108:83.
Jedynie pierwsza kwarta wtorkowego meczu we Włocławku była wyrównana. Mimo że Anwil świetnie rozpoczął, to goście z Warszawy ani na moment nie odpuszczali i przez ten czas byli blisko gospodarzy. Zawodnicy trenera Wojciecha Kamińskiego na tyle dobrze pilnowali, aby włocławianie im nie odskoczyli, że jeszcze przed końcem pierwszych dziecięciu minut wyszli na prowadzenie 26:25.
- W pierwszej połowie jeszcze jakoś próbowaliśmy nawiązać walkę z Anwilem, później gospodarze zaczęli odskakiwać – mówił po meczu trener Kamiński. Początek tego odjazdu Anwilu miał miejsce już przed ostatnią syreną kończącą pierwsze dziesięć minut. Wówczas miejscowi dorzucili kilka kolejnych punktów, co dało im aż 34 zdobyte w pierwszej kwarcie, i tak dobrą grę kontynuowali w dalszej części meczu.
Największym problemem Polonii Azbud była gra pod tablicami. Ekipa trenera Igora Griszczuka już do przerwy miała na swoim koncie 20 zebranych piłek, podczas gdy Polonia Azbud tylko 13 (w całym meczu 41:29). Anwil również lepiej rozgrywał pozycyjne ataki. Częściej dzielił się piłką w przeciwieństwie do gości, którzy właściwie tylko indywidualnymi akcjami trzymali się w pierwszej połowie, czego dowodem były zaledwie dwie asysty przez 20 minut pierwszej połowy. – Zagraliśmy bardzo dobry mecz w obronie – krótko tłumaczył trener Anwilu Igor Griszczuk.
Najlepsza w tym elemencie w wykonaniu włocławian była trzecia kwarta. Ta część gry kompletnie zabrała drużynie przyjezdnej jakiekolwiek nadzieje na powalczenie chociaż o honorowy wynik w tym spotkaniu. Dwie minuty po rozpoczęciu drugiej połowy najpierw Szubarga, a później Andrzej Pluta trafili za trzy i gospodarze prowadzili już 70:45. To był dopiero początek całkowitej dominacji Anwilu w drugiej połowie. Całą trzecią kwartę brązowi medaliści poprzedniego sezonu wygrali 28:11.
Ogromna w tym zasługa rezerwowego środkowego Anwilu Rasharda Sullivana. Amerykanin już w trzeciej kwarcie miał na swoim koncie podwójną zdobycz (10 punktów i 11 zbiórek), ciesząc kibiców nie tylko efektowną grą w ataku, ale i skuteczną w obronie. Wyróżnienie samego środkowego byłoby jednak krzywdzące dla pozostałych graczy Anwilu, którzy w tym meczu zagrali, jak już przyzwyczaili do tego, bardzo równo i zespołowo. Niemal wszyscy, którzy pojawili się na parkiecie zdobyli przynajmniej 10 punktów (tylko Dunn i Wołoszyn po 8). – Wszyscy, którzy grali włączyli się do zdobywania punktów. Każdy miał swój wkład w to zwycięstwo – tłumaczył rzucający Anwilu Kamil Chanas.
W ostatnich dziesięciu minutach trener Kamiński wypuścił na parkiet tylko i wyłącznie polski skład, w którym znaleźli się młodzi Alan Czujkowski, Miłosz Ludwin, Michał Kuśnierz i Marcin Nowakowski. Uzupełniał ich Przemysław Frasunkiewicz, który szalonymi rzutami z dystansu zdołał nieco zmniejszyć straty do włocławian. Te w pewnym momencie zbliżały się już nawet do 40 punktów. – W trzeciej i czwartej kwarcie nasza gra się rozpadła. Z 15 punktów starty zrobiło się 25 i zdaliśmy sobie sprawę, że ciężko będzie coś w tym meczu osiągnąć – mówił skrzydłowy Polonii Azbud Aleksander Perka.
Ostatecznie gospodarze zwyciężyli więc pewnie, mimo że grali bez drugiego rozgrywającego Dru Joyce’a. – Joyce z powodu problemów rodzinnych wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Obiecał, że wróci – skomentował absencję koszykarza trener Griszczuk.
Drugi mecz tej pary zostanie rozegrany już w środowy wieczór (godzina 18), również we Włocławku.