Energa Czarni - Kotwica: Przepiękna koszykówka
Fantastyczne widowisko obejrzeli kibice w Słupsku, gdzie Energa Czarni po dogrywce wygrali z Kotwicą 107:96.
Zwycięstwo w tym spotkaniu, kończące czteromeczową serię na korzyść słupszczan, pozwoliło im po raz drugi w historii klubu awansować do półfinału Polskiej Ligi Koszykówki. Faworyzowani Energa Czarni, dla których starcie z Kotwicą Kołobrzeg miało być krótką i bezbolesną serią, musieli sporo się namęczyć, by pokonać niesamowicie ambitnych rywali. Goście po raz kolejny zagrali bez swojego lidera, Kevina Hamiltona, ale dzięki niesamowitemu sercu do gry całego zespołu, udało im się prowadzić ze słupszczanami wyrównany bój, o którego rozstrzygnięciu musiała zadecydować dogrywka. Jednak w niej Kotwica nie miała już wiele do powiedzenia.
Od początku meczu obie drużyny były niezwykle skuteczne, dzięki czemu wspólnie stworzyły niesamowite widowisko. Po raz kolejny w pierwszej piątce kołobrzeżan musiał pojawić się Dawid Bręk, który ośmielony dobrym występem dzień wcześniej, do kolejnej rywalizacji z obrońcami Czarnych przystąpił bez żadnych kompleksów. Wystarczy wspomnieć, że młody rozgrywający Kotwicy zdobył 12 punktów, czyli więcej niż przez wszystkie mecze wcześniej, a jako ewenement można traktować fakt, iż dwudziestolatek spędził na parkiecie ponad 41 minut!
Mimo wszystko Brękowi brakuje jeszcze nieco siły fizycznej i doświadczenia, co starał się wykorzystywać Antonio Burks. Amerykaninowi skutecznie, choć tylko z gry, odpowiadał Sefton Barrett, jednak to słupszczanie wydawali się być absolutnym faworytem, już po czterech minutach wygrywając 13:6. Gospodarze nie byli w stanie utrzymać jednak swojej przewagi i na początku drugiej kwarty znów pojawił się remis. Dobrą zmianę w słupskiej drużynie dał Omar Barlett, który zdobył cztery punkty z rzędu i asystował przy rzucie z dystansu Pawła Malesy, co w efekcie dało Czarnym ponowne prowadzenie. Skrzydłowy gospodarzy dał sygnał do niesamowitej wymiany ciosów, w której dwukrotnie za trzy trafiali Bojan Bakic dla Czarnych i Dawid Bręk dla Kotwicy, a po jednej trójce dorzucili wspomniany Malesa oraz Piotr Stelmach. By jednak goście zdołali ponownie dogonić słupszczan, niezbędne było jeszcze trzecie trafienie z dystansu Bręka oraz skuteczny kontratak Pawła Kikowskiego. Trzypunktowe prowadzenie do przerwy Czarni zawdzięczali jedynie Demetricowi Bennettowi, który w ostatniej sekundzie popisał się oczywiście celną trójką.
Jednak już na początku drugiej połowy Tomasz Cielebąk dwukrotnie okazał się być skuteczny na dystansie, dzięki czemu to jego zespół ponownie wygrywał. Solidna gra Kotwicy nieco podcięła skrzydła Czarnym, a goście zaczęli przejmować inicjatywę w tym spotkaniu. Słupszczanie z minuty na minutę grali bardziej nerwowo, nie potrafiąc nawet korzystać z błędów przeciwników, tracąc piłki w kontratakach. Mimo wszystko udało im się zniwelować pięciopunktową przewagę kołobrzeżan, ale można się było spodziewać, że o zwycięstwie zadecydują ostatnie sekundy. Dwie minuty przed końcem czwartej kwarty Marcin Sroka trafił z dystansu, a jego zespół wygrywał już 83:79. Czarni wydawali się być spokojni o wynik, jednak karty się odwróciły, goście rozegrali skuteczną akcję, a chwilę później wspomniany Sroka popełnił swój piąty faul, który rewelacyjny tego dnia Kikowski zamienił na dwa celne rzuty wolne. Na zegarze pozostała już niecała minuta, a Antonio Burks niecelnie rzucił z dystansu, jednak jego rzut dobił Chris Booker. W odpowiedzi kołobrzeżanie zaprezentowali niemal identyczną akcję, z tym że nieskutecznym snajperem był Cielebąk, a zbierającym i punktującym Kikowski, który doprowadził do kolejnego remisu. Ostatnia akcja należała do Czarnych, jednak Bennett nie potrafił zdobyć punktów, podobnie jak dobijający jego rzut Leończyk.
Dogrywka okazała się być jednak jedynie formalnością, ponieważ zawodnikom Kotwicy wystarczyło sił jedynie na czterdzieści minut wyrównanej walki. Słupszczanie dodatkową część meczu rozpoczęli od zdobycia siedmiu punktów z rzędu i nawet skuteczna gra Barretta, ani piąty faul Cesnauskisa, nie były w stanie pokrzyżować im planów. Na półtorej minuty przed końcem z dystansu trafił Burks, a pod drugim koszem Leończyk blokował rzuty Przybyszewskiego i Barretta. Kołobrzeżanie mogli już tylko faulować, a skuteczni gospodarze pozbawili ich nadziei na zwycięstwo. Po wielkim boju i niesamowicie atrakcyjnym widowisku, Energa Czarni znaleźli się w półfinale.