Polpharma – PBG Basket: Zabójczy start
Drużyna trenera Karola od początku narzuciła swoje tempo i dzięki temu wygrała z PBG Baseket 88:84.\r
Kibice przecierali oczy ze zdumienia, kiedy po nieco ponad trzech minutach spotkania Polpharma wygrywała aż 15:0. „Farmaceuci” byli zdeterminowani i skupieni dokładnie tak, jak na początku sezonu. Skutecznie grał Michael Hicks, który zaczął spotkanie od dwóch trójek i dwóch celnych wolnych. Scott i Eldridge wywierali niesamowitą presję na Kitzingerze, Szawarskim i Brownie. Dwóch pierwszych udawało się początkowo powstrzymać, za to Gerald Brown nie miał problemów ze znalezieniem sobie odpowiednich pozycji do rzutu i w zasadzie w pojedynkę próbował ratować wynik (10 punktów tej kwarcie). Najwyższe prowadzenie 22:2 Polpharma zdobyła po akcji 2+1 Scott’a w szóstej minucie spotkania. Od tego momentu do końca tej części meczu udało im się zdobyć tylko sześć punktów, na co goście odpowiedzieli aż czternastoma. Przebudzeni poznaniacy sprawili, że mecz stał się bardziej zacięty.
Do walki od drugiej kwarty dołączył Alex McLean, z którym gospodarze mieli ogromne problemy. Często znajdował się w bardzo dobrych sytuacjach strzeleckich, a jego akcje wysocy Polpharmy musieli powstrzymywać faulami. Gdyby był bardziej skuteczny z linii rzutów wolnych (zaledwie jeden trafiony rzut na sześć prób), z pewnością gospodarzom trudniej byłoby wygrać. Mariusz Karol już w drugiej części spotkania brał czas – to pewne zaskoczenie, bo zwykle był bardziej powściągliwy w ich wykorzystywaniu. Nie tylko on mobilizował swoich zawodników, u nich samych była widoczna wielka chęć zwycięstwa, więc motywowali się także nawzajem. Świetne zawody, przede wszystkim w obronie, rozegrał Wojciech Żurawski. Jego zbiórki (w sumie 10) i pomaganie w podwajaniu rywali pozwalały na odpoczynek Coleman’owi, który bardzo szybko łapał w tym meczu faule. Mujo Tuljković często był szybszy od Adama Wójcika, ale z McLeanem sobie nie radził. Stąd też 14 zbiórek Amerykanina.
Trzecia i czwarta kwarta to bój punkt za punkt obydwu drużyn. Ekipa z Poznania mogła mieć serię sześciu, siedmiu punktów, ale na nic to się zdawało, bo taką samą za chwilę odpowiadali starogardzianie. Adam Wójcik, w swoim sześćsetnym występie w Polskiej Lidze Koszykówki pierwsze punkty zdobył dopiero po przerwie. Ostatecznie zdobył ich 13, ale raczej nie zaliczy tych meczów do specjalnie udanych. Na 4 minuty do końca spotkania piąty faul złapał zupełnie bezbarwny w tym meczy Brannen. Na boisko wrócił McLean, ale po niecałych trzech minutach także musiał zejść z parkietu z powodu pięciu przewinień. - Początek spotkania był tragiczny w naszym wykonaniu. Później musieliśmy gonić wynik. Był moment, w którym mieliśmy szansę na wygranie tego meczu, ale nie udało się – powiedział po meczu Eugeniusz Kijewski, trener PBG Basket Poznań. Ten moment zaistniał w końcówce spotkania. Zawodnicy PBG Poznań próbowali szybko faulować i rzucać zza linii 6,25 m. Po trafieniach Kitzingera i Davisa było tylko 82:79 dla gospodarzy. Rzuty wolne po kolejnym faulu wykorzystał Tuljković, następnie zupełnie niecelnie próbował rzucać znowu Kitzinger. Dwie kontry Hicks’a i Tuljkovicia na kilkadziesiąt sekund do końca spotkania i wynik 88:79 uspokoiły Polpharmę. Rzut za trzy Wójcika i punkty Browna nie miały już większego znaczenia.
- Cały mecz próbowaliśmy utrzymać naszą przewagę z pierwszej kwarty. To był nasz pierwszy mecz od dłuższego czasu, gdzie zawodnicy wyszli naprawdę skoncentrowani i było widać ich chęć do walki. Mam nadzieję, że to my pierwsi będziemy mieli dwa zwycięstwa w tej rywalizacji – podsumował spotkanie Mariusz Karol, trener Polpharmy Starogard Gdański.