Euroliga Top 16: Lekcja koszykówki
Olympiakos Pireus wygrał 93:68 w Sopocie z Asseco Prokomem, w meczu 3. kolejki Top 16 Euroligi.
Mistrzowie Polski z Olimpiakosem grali nie raz w ciągu pięciu lat występów w Eurolidze i nigdy nie były to spotkania łatwe. Nawet w depiutanckim sezonie sopocian, gdy wygrali w Atenach z mocno osłabionymi Grekami musieli odrobić piętnaście punktów straty, aby wygrać mecz. Nie zawsze było tak szczęśliwie.
Do czwartkowego meczu, kibice podchodzili z obawami, ale i z optymizmem. Naszpikowany gwiazdami takimi jak Vujcić, Papalauskas, czy Greer Olimpiakos był zdecydowanym faworytem meczu. Zespółowi z Aten zdarzają się jednak wpadki, jak chociażby dwa tygodnie wcześniej w Mediolanie. Kibice, którzy licznie przybyli do hali w Gdynii liczyli na sensację i przedłużenie szans swojej drużyny na awans do najlepszej ósemki Euroligi.
Początek dla gospodarzy był bardzo obiecujący. Na parkiecie szalał Ronnie Burrell. Amerykanin trafiał za trzy punkty, z pół dystansu i spod kosza, zdobył 9 punktów, a sopocianie szybko objęli prowadzenie. Z każdą minutą Grecy grali jednak coraz lepiej, a świetny mecz rozgrywał Nikola Vujcić, który w samej pierwszej kwarcie zdobył 11 punktów. Goście tą część meczu wygrali 23:19.
W drugiej kwarcie Grecy grali jeszcze lepiej. Konsekwentna gra pod kosz przynosiła wiele punktów , a akcje Greków były nie tylko skuteczne, ale i piękne. Niesamowitym podaniem za plecami popisał się chociażby Papaloukas, po którym faulowany Bourousis bez problemów zdobył punkty. Sopocianie byli bezradni, tym bardziej, że przy rzutach brakowało im trochę szczęśćia. Po niektórych rzutach piłka wykręcała się z kosza. Do przerwy Olimpiakos prowadził 50:32.
Po zmianie stron sytuacja niewiele się zmieniła. Co prawda sopocianie częściej zdobywali punkty, ale pozwoliło to jedynie zatrzymać powiększanie się przewagi Olimpiakosu. Grecy grali bowiem wciąż jak w transie. Dwójkowe akcje Papaloukasa i Vujcica co chwili powodowały okrzyki zachwytu z trybun. Grecy mimo wysokiego prowadzenia, nie tracili koncentracji ani na chwilę. Wręcz przeciwnie. W połowie trzeciej kwarty Olimpiakos próbował nawet agresywnej obrony na całym parkiecie. Na chwilę pozwoliło to przyjezdnym zwiększyć przewagę do ponad 20 punktów, ale końcówka należała do Asseco Prokomu, który po trzech kwartach przegrywał 54:71.
W ostatniej kwarcie niewiele się już zmieniło. David Logan zdołał poprawić swoje statystyki indywidualnymi zagraniami, ale nie przyniosło to poprawy wyniku meczu. W końcówce spotkania trener gości dał nawet pograć swoim głębokim rezerwowym. Ostatecznie sopocianie przegrali 68:95.
Olimpiakos wygrał więc w Gdynii bez większych problemów, pomimo aż 19 strat. Gdy trafia się jednak ze skutecznością 81% i ma się o 19 zbiórek więcej, można sobie pozwolić na nieco niedokładności. Najlepszy na parkiecie był Nikola Vujcić, który zdobył 21 punktów, a także miał 7 zbiórek i 4 asysty. Co ciekawy chorwacki gracz nie trafił zaledwie dwóch rzutów za 2 punkty i z takim wynikiem był najgorszym graczem pod tym względem w swojej drużynie. Po 12 punktów dodali Borousis i Printezis.
W zespole sopockim najskuteczniejszym graczem był David Logan z 18 punktami. Dobre spotkanie rozegrał także Qyntel Woods, który zdobył w tym spotkaniu 12 punktów. Ronnie Burrell zakończył mecz z 10 punktami.
Asseco Prokom Sopot - Olympiakos Pireus 68:93 (19:23, 13:27, 22:21, 14:22)
Asseco Prokom: Logan 18, Woods 12, Burrell 10, Zamojski 7, Dylewicz 6, Brazelton 5, Ewing 4, Archibong 4, Burke 2, Hrycaniuk 0.
Olympiakos: Vujcic 21, Printezis 12, Bourousis 12, Greer 10, Halperin 7, Papaloukas 7, Pargo 7, Schortsanitis 7, Erceg 4, Pelekanos 3, Vasilopoulos 3, Milosević 0.