Totolotek
Wytypować końcowy wynik meczu z udziałem Stali Ostrów to jak gra w totolotka. Po niespodziewanej wygranej w Sopocie dziś podopieczni Andrzeja Kowalczyka przegrali na własnym parkiecie z Czarnymi Słupsk 66:76 tym samym potwierdzili, że trudniej im się gra przed własną publicznością.
Z sześciu spotkań rozgrywanych w Ostrowie, Stal wygrała w pierwszej rundzie zaledwie dwa mecze, a nie licząc spotkania z Notecią, to tylko raz po emocjonującym meczu zawodnicy Stali schodzili do własnej szatni z tarczą. – Nie wiem co może być przyczyną naszej słabszej gry we własnej hali, nie potrafię znaleźć odpowiedzi na to pytanie, może presja jako stwarzają ostrowscy kibice – bezskutecznie próbował nam tłumaczyć załamany Andrzej Kowalczyk.
W dzisiejszym meczu przeciwko Czarnym Słupsk, ostrowianie znów zagrali bez klasycznego środkowego, gdyż po tym jak Tate Decker na ostatnim treningu skręcił kolano już definitywnie pożegnano się z tym graczem, a na dodatek postanowiono, że do Polski już nie wróci Rolandas Urkis. Mimo to nie gra pod koszem, a na obwodzie zdecydowała o zwycięstwie gości dzisiejszego wieczoru. Od pierwszych minut, oba zespoły grały na wysokim procencie w rzutach za trzy. W samej pierwszej kwarcie obie drużyny miały w protokole 8 celnych rzutów za trzy. Prym wiedli w tym elemencie George Reese, Edmunds Gabrans, a ze strony gości Łukasz Seweryn. Tym samym po małym konkursie rzutów z dystansu po pierwszej kwarcie minimalnie, bo jednym punktem prowadzili ostrowianie 21:20.
Drugą kwartę, także od celnych rzutów za trzy rozpoczął Tarmo Kikerpill, który wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Ostrowianie w tym momencie zdobywali głównie punkty po szczęśliwych zbiórkach w ataku, a goście kontrolowali wydarzenia na parkiecie i dzięki mądrej grze Miah Davis’a udało im się dowieść zwycięstwo do końca pierwszej połowy.
Po zmianie stron przebudził się słabo grający do tej pory Aleksander Kudriawcew i dwa razy kończy akcje swojej drużyny spod samego kosza powiększając przewagę Czarnych. Następnie do głosu dochodzi George Reese i Edmunds Gabrans, którzy ponownie rzutami za trzy dochodzą rywali. Na trzy minuty do końca trzeciej kwarty po kolejnej dobrej akcji George’a Reese’a odzyskuje prowadzenie swojej drużyny, ale za chwilę świetne dwójkowe akcje Davisa iBarletta i Czarni znów prowadzą. Do końca tej części meczu co chwilę któraś z drużyn wychodziła na prowadzenie, a w ostatnich 30 sekundach znów przypomniał o sobie Tarmo Kikerpill, który ponownie trafił za trzy i tym samym utrzymał do końca tej kwarty prowadzenie swojego zespołu. W ostatniej kwarcie obraz gry nie uległ zmianie, gdzie bezradni gospodarze jedynie dzięki rzutom za trzy dotrzymywali kroku rywalom. Na domiar złego na 5 minut przed końcem meczu po piątym przewinieniu parkiet musiał opuścić dobrze grający Gabrans, a w jego miejsce wszedł Lewandowski, który po dobrym meczu w Sopocie w meczu z Czarnymi zawiódł. Jeszcze na trzy minuty przed końcową syreną gospodarzom udało doprowadzić się do remisu, ale w tym momencie niebywałym rzutem równo z syreną kończącą akcję popisał się Miah Davis. Okazało się, że ten rzut amerykańskiego rozgrywającego Czarnych był gwoździem do trumny gospodarzy, którzy już nie potrafili się podnieść i odrobić strat. Beznadziejnie w końcowych fragmentach grał Greg Harrington, który popełnił dwie proste straty, a następnie zdegustowany nie trafił nawet spod samego kosza, co skutecznie wykorzystali rywale i powiększyli przewagę do dziesięciu punktów.
Po meczu powiedzieli:
Igor Griszczuk (Trener Energi Czarnych): Udało nam się odrobić straty jakie ponieśliśmy w ostatnim meczu u siebie z Kotwicą z czego bardzo się cieszę. Zagraliśmy mądrze po przerwie, gdzie w ostatnich meczach mieliśmy z tym drobne problemy. Chciałem w tym miejscu podziękować wszystkim naszym kibicom, którzy w nas nie zwątpili i mimo mocnych opadów śniegu przyjechali za nami do Ostrowa.
Andrzej Kowalczyk (trener Stali): Nie wiem co się z nami dzieje, kiedy gramy we własnej hali. Być może zawodnicy odczuwają presje ze strony naszych kibiców. Nie zmienia to faktu, że to Czarni byli dzisiaj zdecydowanie lepszym zespołem od nas i to im należało się to zwycięstwo. My w przeciwieństwie do zespołu przyjezdnego to co zyskaliśmy w Sopocie straciliśmy dzisiaj.