PGE Turów - Kotwica: Bez lidera też potrafią
Koszykarze PGE Turowa poradzili sobie bez Davida Logana i wygrali w pierwszym meczu z Kotwicą 79:73.
Wicemistrzowie Polski głównie za sprawą Iwo Kitzingera i Thomasa Kelatiego, ubiegłorocznego lidera zgorzeleckiej drużyny, doskonale wypełnili lukę po Amerykaninie. Gospodarze szybko prowadzili 11:5 i wydawało się, że do samego końca będą kontrolować wynik meczu. Ciężar gry wziął na siebie jednak Chris Daniels, który niemal w pojedynkę walczył z Turowem.
W końcu po punktach Grega Davisa Kotwica wyszła w drugiej kwarcie na prowadzenie, ale natychmiast zostało ono zniwelowane przez wicemistrzów Polski. Po serii punktów znakomitych tego dnia Kelatiego i Kitzingera to wicemistrzowie Polski znów wygrywali różnicą kilku punktów i taki stan utrzymał się do przerwy.
Na początku trzeciej kwarty znów po akcjach Kelatiego i Kitzingera zgorzelczanie prowadzili 11:2, a w całym meczu mieli już 13 punktów przewagi (45:32). Kołobrzeżanie jednak po raz kolejny rzucili się do ataku i po punktach Cielebąka, Davisa i Bigusa znów odrobili większość strat,
- Przez trzy kwarty graliśmy dobrze w obronie, ale w ostatniej nasza defensywa, zarówno jak i koncentracja, stały na bardzo niskim poziomie. Kiedy w końcówce potrzebowaliśmy skupienia i spokojnej gry, to popełniliśmy bardzo głupie straty – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Saso Filipovski, szkoleniowiec PGE Turowa.
Kotwica jednak dużo szkody narobiła sobie sama, ponieważ w czwartej części spotkania przewinieniami technicznymi za dyskusje z sędziami zostali ukarani trener Sebastian Machowski i rzucający Brandon Armstrong. Turów doskonale wykorzystywał te prezenty i odskoczył na kilka punktów, bowiem bardzo dobrze pod koszem spisywali się Harding Nana i Marko Scekić, jednak z powodu naporu gości nie ustrzegł się błędów. Kilka fatalnych strat w ostatnich minutach niepotrzebnie doprowadziło do nerwowej końcówki. Dwukrotnie za trzy trafił Snow i kołobrzeżanie przegrywali tylko dwoma punktami (73:71), a trener Machowski nakazał swoim zawodnikom faulować. Najpierw na linii nie pomylił się Scekić, a kapitalnym przechwytem podpisał się Iwo Kitzinger i zgorzelczanie dowieźli wygraną do końca.
- Do samego końca było blisko, ponieważ nie poddaliśmy się. Jestem bardzo zadowolony z wysiłku, jaki włożyliśmy w to spotkanie, ale nie jestem zadowolony z popełnionych strat, z powodu których musieliśmy gonić – komentował po meczu Sebastian Machowski, trener Kotwicy, który dodał po chwili, że jego zespół wyciągnie wnioski z popełnionych błędów i czwartek postarają się wygrać.
Zbiórki, które miały być atutem Kotwicy, okazały się jednym z elementów zwycięstwa Turowa. Chociaż Daniels zebrał aż 14 piłek, to nie miał łatwego życia ze Scekiciem, a zgorzelczanie mieli aż 11 zbiórek w ataku i zupełnie zdominowali grę na tablicach. - Jutro musimy zagrać dużo lepiej w obronie zwłaszcza pod tablicami i pomóc naszym niskim graczom - komentował Scekić.
W siódmej minucie spotkania źle na parkiet spadł Robert Witka i musiał opuścić parkiet. Zawodnik po chwili jednak wrócił na boisko, ale po popełnionym faulu zszedł z niego i do końca meczu przesiedział na ławce rezerwowych. Występ polskiego skrzydłowego w drugim meczu w Zgorzelcu stoi pod znakiem zapytania.