AZS - SPEC Polonia: Lider znów w formie
DJ Thompson wrócił do formy strzeleckiej po ostatnim nieudanym spotkaniu i AZS rozgromił SPEC Polonię 95:74.
Obie drużyny spotkały się ze sobą cztery dni temu w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego, kiedy Polonia wywalczyła sobie utrzymanie. Tym razem jednak AZS odczuwał większą presję.
Koszykarze z Koszalina od początku spotkania narzucili swój styl gry. Już po chwili na tablicy było 7:0. Podrażniona tym faktem drużyna gości wzięła się wówczas ostro do roboty. Ciężar gry na swoje barki wzięli Norman Richardson oraz Tyron Riley. Co prawda warszawski duet odrobił cześć strat z początku spotkania, ale chwile później po raz kolejny przypomnieli o sobie zawodnicy AZS. Znakomicie spisywał się George Reese, który w pierwszej kwarcie zdobył 10 punktów dla swojego zespołu. Dobrą zmianę dał również Denis Korszuk, a znakomicie asystował środkowy koszalińskiego zespołu Mariusz Bacik. Pod koniec drugiej kwarty Polak z powodu urazu barku zmuszony był opuścić parkiet, co jednak nie wpłynęło źle na grę koszalinian, którzy po pierwszej kwarcie prowadzili już różnicą osiemnastu punktów. – Bardzo duże znaczenie dla losów całego meczu miały pierwsze minuty. AZS objął wyraźnie prowadzenie a my byliśmy jedynie tłem dla świetnie grającej drużyny Dariusza Szczubiała – powiedział po meczu wyraźnie niezadowolony Wojciech Kamiński, trener SPEC Polonii Warszawa.
Koszalinianie kontrolowali spotkanie i z każdą minutą powiększali swoją przewagę. W pewnym momencie trzeciej kwarty przewaga AZS wynosiła już 30 punktów. Wszystko za sprawą DJ Thompsona, który udowodnił wszystkim, że słabsza postawa w ostatnim meczu była jedynie wypadkiem przy pracy. AZS tego dnia był wyraźnie lepszą drużyną w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła, a Polonia momentami nie trafiała nawet spod samego kosza. – Podeszliśmy do tego spotkania bardzo skupieni i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że o zwycięstwo łatwo nie będzie. Na początku spotkania osiągnęliśmy jednak wyraźną przewagę, którą utrzymaliśmy do samego końca – mówił po meczu wyraźnie zadowolony ze zwycięstwa George Reese. Koszykarz AZS po nieco słabszym okresie gry coraz bardziej przypomina zawodnika sprzed kilku lat, kiedy to był jednym z najlepszych strzelców ligi.
Małe rozluźnienie wkradło się w grę AZS pod koniec trzeciej kwarty i przewaga zmalała do 15 punktów. Wielu kibicom przypomniał się wówczas mecz z Górnikiem Wałbrzych, w którym AZS po trzydziestu minutach gry prowadził różnicą 26 punktów, aby potem stracić swoją przewagę i wygrać zaledwie pięcioma punktami. Tym razem jednak koszalinianie nie zaserwowali swoim sympatykom nerwowej końcówki. Przypomniał o sobie Grzegorz Arabas, który celnym rzutem za trzy poderwał do gry całą drużynę. Od tego momentu na parkiecie panował tylko AZS. – W ostatnim meczu z Polonią mimo że wygrywaliśmy w pewnym momencie 16 punkami, to jednak odnieśliśmy porażkę. Tym razem starałem się nie popełnić tego samego błędu i robiłem wszystko, aby przerwać tą radosną koszykówkę, jaką momentami prezentowali moi zawodnicy – powiedział po meczu Dariusz Szczubiał, trener AZS.
Na cztery minuty przed końcem spotkania przy wyraźnym prowadzeniu AZS trener Szczubiał postanowił wpuścić na plac gry Rafała Stolarka, który do tej pory rozegrał zaledwie kilka minut na parkietach DBE. Chwile później po raz kolejny z powodu urazu boisko opuścić musiał Mariusz Bacik. Tym razem jednak powodem zejścia 36-letniego Polaka z parkietu było stłuczenie uda. – To był dla mnie pechowy dzień, ale mimo wszystko cieszę się bardzo ze zwycięstwa drużyny – powiedział po meczu środkowy AZS. Na pytanie czy planuje po obecnym sezonie zakończyć karierę odpowiada z uśmiechem – Gra w koszykówkę sprawia mi nadal ogromną przyjemność. Nie planuje więc w najbliższym czasie zakończenia kariery, a jedyne co mogłoby mnie do tego zmusić to jakaś poważna kontuzja – dodał Bacik.