Centra mieć
Co środkowy, to środkowy – Astoria mogła w piątek liczyć na Kristjana Ercegovicia, który zdominował grę pod koszami na tyle, że dał bydgoszczanom zwycięstwo nad zespołem z Ostrowa 82:77. Stali nie pomógł dobry debiut Grega Harringtona.
Ercegovic był piątkowego wieczoru królem gry pod koszem – nie tylko punktował i zbierał, ale też blokował, choć to on dostał pod koniec pierwszej połowy czapę od Grega Harringtona. Potem jednak aż cztery razy to on blokował rywali, w tym trzykrotnie Amerykanina. Stal dotrzymywała kroku gospodarzom dzięki świetnej skuteczności rzutów za trzy. Ale w końcówce trójki przestały wpadać, a bydgoszczanie zdominowali strefę podkoszową, co zapewniło im zwycięstwo.
To spotkanie w zasadzie od początku wyglądało tak samo. Astoria wypracowywała sobie prowadzenie, a goście starali się gonić i co jakiś czas dochodzili gospodarzy. Mecz od 6 punktów zaczął wspomniany Ercegovic i ani przez moment nie spuścił z tonu. Chorwat to taki gracz do którego ciężko się ustosunkować. Niby jest mało dynamiczny, momentami mało zdecydowany, nad zwrotnością też mógłby popracować, a jak zawodnik typu Urkis odejdzie parę metrów od kosza i trafia z półdystansu, to center Astorii w obronie staje się bezradny. W sumie to bliżej kosza też rewelacyjnie nie broni, a jednak ciężko byłoby wytłumaczyć racjonalnie decyzję o pozbyciu się tego gracza z drużyny. Środkowy bydgoskiego zespołu jest szalenie poprawny. Można mieć pewność, że w określonych sytuacjach zrealizuje nakreślone zadania i nie należy wymagać od niego fajerwerków na parkiecie. Co ciekawe on również racjonalnie podchodzi do swoich umiejętności i możliwości stąd doskonale czuje się w Bydgoszczy, gdzie stawiane przed zespołem i poszczególnymi zawodnikami zadania są dla niego czytelne, a żadna ze stron nie udaje, że jej celem jest Euroliga.
Z kolei w drużynie gości wyróżnił się George Reese. Zdobywca 30 punktów w pojedynkę nie mógł przechylić jednak szali zwycięstwa na korzyść Stali, tym bardziej, że zaufanie ze strony kolegów wynikało chyba z tego, że całą odpowiedzialność za wynik chcieli zrzucić na jego barki. Co ciekawe Amerykanin bardzo długo grał z 4 przewinieniami na koncie czego bydgoszczanie nie chcieli, albo nie potrafili wykorzystać.
Nie wypada nie zauważyć też powrotu na polskie parkiety Grega Harringtona. Sporo błędów, które popełnił wynikało z braku zgrania z zespołem, ale 7 asyst na pewno świadczy o możliwościach jakie drzemią w tym graczu. A fakt, że debiutant w drużynie spędza na parkiecie najwięcej czasu świadczy o tym, że będzie to kluczowy koszykarz w ekipie Andrzeja Kowalczyka.
Godny odnotowania jest również występ Pawła Wiekiery, który do dorobku zespołu dodał 11 punktów, a ponadto zebrał z tablic 12 piłek.
Po meczu powiedzieli:
Kristjan Ercegovic (center Astorii): Życzyłbym sobie zawsze grać tak jak dzisiaj. Mecz rozstrzygnął się pod koszami, gdzie mieliśmy zdecydowaną przewagę. Im zabrakło klasycznego centra i typowych zawodników podkoszowych, co skrzętnie wykorzystaliśmy.
Greg Harrington (obrońca Stali): Jestem rozczarowany. Nie tak miał wyglądać mój debiut w barwach Stali. Zdecydowanie przegraliśmy pod koszami, co nie mogło pozostać bez wpływu na końcowy wynik.