Polpak - Kotwica: Bez Danielsa ani rusz
Świetna gra w drugiej połowie meczu pozwoliła Polpakowi odrobić straty i wygrać z Kotwicą 93:83.
Kołobrzeżanie od pierwszych minut przeważali, ale tylko do momentu gdy doszło do bójki pomiędzy Chrisem Danielsem i Nenadem Suloviciem. Obaj zostali ukarani przewinieniem dyskwalifikującym i od tego czasu gra się wyrównała, chociaż to Kotwica wygrała pierwszą połowę różnicą siedmiu punktów.
Jednak po przerwie to Polpak całkowicie przejął kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Gospodarze opanowali grę pod koszem, a w ważnych momentach trafiali również z dystansu. Kotwicy nie pomogła doskonała gra rzucającego Alvina Snowa, który zdobył w tym meczu 38 punktów, co jest rekordem tego sezonu.
Po meczu trener Koniecki mówił, że to nie jest dobrze, kiedy jeden zawodnik zdobywa blisko 40 punktów, a zespół przegrywa mecz. Dodał, że jego drużynie trudno będzie grać bez rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. A co na to Alvin Snow? Zgodził się w pełni z trenerem dodając, że jako rozgrywający w Kotwicy występuje w zasadzie z przymusu, a tak naprawdę jego naturalną pozycją jest rzucający. I faktycznie, dziś w roli rzucającego zaprezentował się kapitalnie. Polpak nie potrafił zatrzymać gracza Kotwicy i kto wie jak potoczyłyby się losy spotkania gdyby nie bójka, jaka wywiązała się na parkiecie w drugiej kwarcie.
Wydawało się, że Sulović sprowokował Danielsa zagrywając nieczysto pod koszem, a ten postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość. Doszło do rękoczynów i awantury, w której brali udział też inni zawodnicy (niektórzy próbowali brać stronę swoich kolegów, inni występowali w charakterze rozjemców), a której skutkiem było przewinienie dyskwalifikujące dla wspomnianych graczy. I nie da się ukryć, że Kotwica słono zapłaciła za ten incydent. Mimo że koszykarze Arkadiusza Konieckiego pierwszą połowę jeszcze wygrali (48:41) to później wszystko się już posypało. Doskonale grał Snow, który trafiał większość rzutów.
Po przerwie nie było już prostych skutecznych akcji gości. Te, które były, może i owszem prostymi można nazwać, tyle tylko, że często irytowały bezmyślnością a i skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Tak jak do przerwy Kotwica miała dobry stosunek przechwytów do strat (7/4) w przeciwieństwie do gospodarzy (2/10!) tak w drugich dwudziestu minutach te statystyki były odwrotne.
Nie zmieniło się natomiast to, że trafiał dalej Snow. – I co z tego? – skwitował swoje trafienia Amerykanin. Polpak natomiast rozwinął skrzydła. Obrona zaczęła funkcjonować, obudził się Dixon (18 punktów w drugich 20 minutach), a Hicks, w obliczu braku Danielsa, w pełni korzystał ze swobody pod koszem. Swoje minuty w efekcie dostał nawet Karol Dębski, a wcześniej szansę na debiut otrzymał Łukasz Ratajczak. I obydwaj wypadli lepiej od Jareda Newsona, którego póki co na pewno nie można zaliczyć do wzmocnień Polpaku.