Atlas Stal - Synthesia: Kluczowa trzecia kwarta
Ostrowianie zwyciężając na własnym parkiecie z Synthesią Pardubice 94:88 bardzo zbliżyli się do gry w finale rozgrywek CEBL.
Zawodnicy Atlasa powoli przyzwyczajają swoich kibiców do tego, że dopiero w trzeciej kwarcie włączają piąty bieg i przesądzają o losach meczu. W meczu z Synthesią Pardubice było podobnie jak we wcześniejszych spotkaniach ligowych. Po pierwszych dwudziestu minutach podopieczni Andrzeja Kowalczyka przegrywali różnicą 4 punktów. Trzecią kwartę wygrali 28:19, a później już tylko kontrolowali wynik spotkania.
Spotkanie było od pierwszych minut bardzo wyrównane. Trener Kowalczyk wypuścił na parkiet dość eksperymentalną piątkę, z Paulem Butoracem na pozycji centra. Goście przyjechali do Ostrowa w nieco okrojonym składzie, mimo to sprawili spory opór gospodarzom. W zespole z Pardubic pierwsze skrzypce grali Marian Pribyl, Jiri Novotny oraz siedemnastoletni Jan Spacek. To głównie dzięki tej trójce Czesi prowadzili po pierwszej kwarcie. W zespole Atlasa brylował Wojciech Szawarski, który trafił trzy razy zza linii 6,25.
W drugiej kwarcie na parkiecie pojawił się debiutujący w Atlasie Tommy Adams. – Oceniam jego występ bardzo pozytywnie, ale jest z nami zbyt krótko, żeby coś więcej powiedzieć – mówił po meczu Andrzej Kowalczyk. Po grze amerykańskiego rozgrywającego było widać brak zgrania, dlatego było nieco schowany w tle innych zawodników. Chociażby Marcusa Wilsona czy Rubena Boykina, którzy dwoili się i troili, aby wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Gra dwójki Amerykanów na niewiele się zdała przy bardzo dobrej postawie Novotnego i Philipsa, którzy trafiali z dość niewygodnych pozycji. – Czeska koszykówka tak właśnie wygląda. Pamiętam jak byłem trenerem kadry i grałem z ich reprezentacją. Też było dużo cwaniactwa i rzutów z nieprzygotowanych pozycji, które najczęściej dochodziły celu – komentował trener Atlasa.
Nieco szalona koszykówka Synthesii nie przynosiła efektu po przerwie. Zmotywowani gospodarze dość szybko objęli prowadzenie. Na parkiecie w zespole Atlasa pojawił się pierwszy raz tego dnia Brandun Hughes, który przyspieszył grę w ataku co od razu przyniosło efekt. W zespole gości częściej do głosu dochodzili gracze amerykańscy, którzy napsuli sporo krwi podopiecznym Andrzeja Kowalczyka. Po trzeciej kwarcie Atlas prowadził pięcioma punktami.
Na początku czwartej kwarcie gracze z Pardubic znów się zbliżyli do ostrowian. Przewaga Atlasa zmalała na jeden punkt. Jednak dość szybko wszystko wróciło do normy i do głosu ponownie doszli ostrowianie, za sprawą Kadziulisa, Szawarskiego i Boykina. Na pięć minut przed końcem meczu przewaga Atlasa wynosiła już ponad dziesięć punktów. W ostatnich minutach meczu Czesi jeszcze się zerwali na ostatni atak, ale na niewiele się to zdało. Podopieczni Andrzeja Kowalczyk kontrolowali wynik spotkania i bez większych problemów utrzymali prowadzenie do końca.
Tym samym po porażce Górnika Wałbrzych, Atlasowi wystarczy jedno zwycięstwo, aby zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie A ligi CEBL, które premiuje występem w finale rozgrywek.
Atlas Stal Ostrów Wielkopolski - Synthesia Pradubice 94:88 (26:29, 22:23, 28:19, 18:17)
Atlas Stal: Wilson 19, Boykin 19, Szawarski 17, Bennett 13, Kadziulis 10, Hughes 10, Butorac 2, Adams 2, Harrington 0, Sulowski 0
Synthesia: Novotny 20, Spacek 18, Pribyl 17, Williams 13, Phillips 12, Majerik 6, Harcan 2.