Oczko akademików
Aż dwadzieścia jeden miesięcy musieli czekać fani AZS na wyjazdowe zwycięstwo swojej drużyny w sezonie zasadniczym PLK. Doczekali się go w pojedynku derbowym. Akademicy pokonali beniaminka rozgrywek, zespól Kotwicy Kołobrzeg 82:71.
-Doznaliśmy porażki, bo przegraliśmy walką pod tablicami – powiedział chwilę po zakończeniu meczu Krzysztof Sidor, kapitan Kotwicy. – Tuż przed meczem zespół opuścil Denis Mims, a na dodatek kontuzja nie pozwoliła na dalsza grę Marko Djuriciowi i zmuszeni byliśmy do rozgrywania naszych akcji na obwodzie i rzutów z dystanu – dodał Sidor. – Mims wyjechał nagle z przyczyn osobistych – informuje Janusz Lubiński, prezes Kotwicy. – Klub definitywnie zrezygnował z usług tego zawdnika – dodał. Na dodatek zawiódł w drużynie Kotwicy duet rozgrywających Monvids Pirsko i Mantas Ignatavicius.
Koszalinianie mecz w kołobrzeskiej hali Milenium rozpoczęli wręcz koncertowo - po pięciu punktach Bradforda i dwóch Radwana prowadzili 7:0. Nieco spięci gospodarze, których mocno dopingowali kibice potrzebowali trochę czasu na dojście do siebie. Djurić i Hamilton wyrwali jednak kolegów z marazmu. Dzięki ich dobrej grze po 10. minutach Kotwica przegrywała tylko 18:19 (w czym duża zasługa Hamiltona, który zdobył w tym czasie 10 punktów). W 12. minucie za sprawą trafienia za trzy Sidora udało się Kotwicy objąć pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie. W szesnastej minucie kołobrzeżanie wygrywali już 31:23 i wydawało się, że to dopiero początek ich show. W pojedynkach pod koszem Kowalczuk nie mógł znaleźć recepty na duet Djurić- Hamilton. Nieco lepiej w defensywie radził sobie testowany przez akademików Cory Underwood. Zupełnie z kolei zawodził w akcjach ofensywnych, w których bardziej niż koszykarza przypominał… boksera. – To był chyba ostatni występ tego zawodnika w barwach naszej drużyny. Underwood nie zagrał źle, ale poszukujemy zawodnika o nieco innych umiejętnościach – ocenił jego postawę trener Baran.
Na 58 sekund przed końcem pierwszej połowy Djurić faulując Bradforda upadł plecami na parkiet. Doznał poważnej kontuzji, która wykluczyła go z tego spotkania. To był kluczowy dla losów pojedynku moment. Kotwica pozbawiła się bowiem drugiego swojego wysokiego zawodnika. Jego zmiennik, Wojciech Pietrzak nie był w stanie podjąć skutecznej walki z Kowalczukiem, Underwoodem i wchodzącym na zmiany Robakiem.
Od początku trzeciej odsłony trwał napór akademików. Gospodarze od 23 do 27 minuty nie potrafili zdobyć punktu. W tym czasie stracili ich aż dziesięć. Tą strzelecką niemoc przerwały dopiero celne wolne Hamiltona. Kotwica pozbawiona wysokich zawodników próbowała zdobywać punkty z dystansu. Ale tego dnia najwyraźniej jej graczom rzut nie siedział. Gospodarze przegrali tą część wyraźnie 10:18 i znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji.
I mimo to podjęli wyzwanie w ostatniej kwarcie. Długo nie potrafili jednak przebić się przez koszalińską defensywę, która z akcji na akcję grała coraz lepiej. Akademicy wyprowadzali także kontrataki, które najczęściej…. nie przynosiły im kolejnych punktów. Zawodziła skuteczność. Ale zbierając piłkę ponawiali swoje ataki. W rezultacie w 34 minucie wygrywali już 70:55. Później za przewinienia parkiet musieli opuścic kolejno: Kowalczuk, Gray i Underwood. Wydawało się, że dojdzie do emocjonującej końcówki. Tym bardziej, że trener Kotwicy, Wojciech Krajewski zdecydował się wprowadzić na parkiet młode wilki, czyli Marcina Juszczaka i Pawła Kikowskiego. Obaj jednak mimo olbrzymiej ambicji zawiedli. W tej sytuacji celny rzut Mrożka zza lini 6.25 m nie był już w stanie odwrócić losów meczu. Koszalinianie pokonali w Kołobrzegu Kotwicę 82:71 odnosząc pierwsze od 21 miesięcy wyjazdowe zwycięstwo.
Po meczu powiedzieli:
Piotr Baran, trener AZS: Przed tym meczem ustaliliśmy z trenerem Dolińskim, że jeżeli uda nam się zastopować Kotwicę przed siedemdziesięcioma punktami to wygramy. Nie udało nam się to. Kotwica wywalczyła 71 punktów, a my mimo to wygraliśmy. W zwycięstwie trochę pomogło nam szczęście. Kontuzja wyeliminowała bowiem z walki Djurica i to osłabienie zmusiło kołobrzeżan do zmiany taktyki.
Grzegorz Radwan, skrzydłowy AZS: Bardzo dziękuję w imieniu swoim oraz Dawida Witosa kołobrzeskim kibicom za przyjęcie nas. Nie spodziewaliśmy się tak ciepłego powitania. Kluczem do zwycięstwa była nasza dobra gra w obronie.
Wojciech Krajewski, trener Kotwicy: Na porażkę miał duży wpływ niespodziewany wyjazd Mimsa oraz kontuzja Djuricia. Gdyby moi zawodnicy przyłożyli się bardziej do walki pod tablicami wynik z pewnością byłby inny. Przeciwnik zebrał nam aż 31 piłek, a my tylko 22. Zabrakło nam także armat… bo dziś wyjątkowo nie siedział nam rzut. Dobra postawa Łukasza Wichniarza i Krzysztofa Sidora to za mało do tego by wygrać mecz.
Krzysztof Sidor, rzucający Kotwicy: Próbowaliśmy walczyć obwodem, bo pod koszem nie mieliśmy większych szans. Nie można jednak walczyć obwodem, gdy popełniamy 23 straty. To jest co najmniej dziesięć punktów i w tym elemencie upatrywałbym także powód naszej porażki.