1
Anwil Włocławek
33pkt
2
Trefl Sopot
30pkt
3
Górnik Zamek Książ Wałbrzych
30pkt
4
PGE Start Lublin
29pkt
5
King Szczecin
29pkt
6
Legia Warszawa
28pkt
7
WKS Śląsk Wrocław
27pkt
8
Energa Icon Sea Czarni Słupsk
27pkt
9
Arriva Polski Cukier Toruń
26pkt
10
Dziki Warszawa
26pkt
11
PGE Spójnia Stargard
25pkt
12
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski
25pkt
13
Orlen Zastal Zielona Góra
25pkt
14
Tauron GTK Gliwice
24pkt
15
AMW Arka Gdynia
23pkt
16
MKS Dąbrowa Górnicza
22pkt

David Brembly: Z bólu nawet płakałem. Dobra energia wróciła

Autor:
David Brembly: Z bólu nawet płakałem. Dobra energia wróciła
Przeczytasz w 6 minut

- Były momenty, gdy nawet środki przeciwbólowe nie pomagały. Najgorsze było to, że nie mogłem nic robić. Musiałem tylko leżeć, a ból doskwierał przez wiele dni. Czasami nie mogłem nawet zasnąć z bólu. Gdy leżałem na ziemi i było mi źle, to miałem wokół siebie ludzi, którzy podali mi rękę w trudnym momencie - mówi David Brembly, zawodnik Tasomix Rosiek Stali Ostrów Wielkopolski.

Karol Wasiek: Jesteś znany w środowisku z pozytywnego podejścia do życia i z tego, że uśmiech nie schodzi ci z twarzy. Jak było w ostatnich miesiącach po doznaniu bardzo poważnej kontuzji?

David Brembly, zawodnik Tasomix Rosiek Stali Ostrów Wielkopolski: Mogę się przyznać, że w pewnym momencie kontuzja - może to zabrzmi drastycznie - złamała mnie. Wiadomo że często powtarza się te slogany na zasadzie, że trzeba być twardym i pozytywnym, ale trudno o optymizm, gdy urazu doznałem w trakcie fazy play-off. Na przegraną serię ze Śląskiem musiałem patrzeć z boku. To było fatalne uczucie, zwłaszcza że wcześniej straciliśmy Damiana i Arunasa. “Ile można?” - każdy się zastanawiał.

Mentalnie to była dla mnie trudna sytuacja, bo uważam, że miałem bardzo udany sezon. Dołożyłem nowe elementy w treningu: pilates i jogę. Dużo pracy w to włożyłem. Wszystko szło po mojej myśli. Wyniki też były w porządku. Byliśmy na trzecim miejscu po rundzie zasadniczej, z szansami na udział w fazie medalowej. Uważam, że Śląsk był do pokonania w ćwierćfinale.

Nie ukrywam, że gdy byłem w szpitalu, to było mi cholernie ciężko, gdy sobie o tym wszystkim myślałem. Pod względem fizycznym też było ciężko. Były momenty, gdy nawet środki przeciwbólowe nie pomagały. A najgorsze było to, że nie mogłem nic robić. Musiałem tylko leżeć, a ból doskwierał przez wiele dni. Nie mogłem nawet zasnąć z bólu. O wiele rzeczy musiałem prosić moją dziewczynę, czy inne osoby, które były w pobliżu.

Wiele było takich momentów, że leżałem albo siedziałem na kanapie i nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Z bólu i tej frustracji zacząłem nawet płakać. Miałem takie wrażenie, że czas się zatrzymał, a ból narasta. To była masakra. Nie życzę tego nikomu…

Słyszałem, że dużo planów wakacyjnych uciekło…

- To kolejny temat. “Dlaczego akurat teraz?” - zastanawiałem się. Z moim przyjacielem Mateuszem Przytułą zbudowaliśmy boisko na plaży: Energa Basket Court. Mieliśmy zaplanowane fajne inicjatywy z tym boiskiem, niestety moja kontuzja pokrzyżowała część tych planów. Mój camp się odbył, ale też był wielki znak zapytania.

Leczyłeś się w specjalistycznej klinice “Guardian Clinic” w Koninie. To miejsce, w którym wcześniej leczyli się m. in. Bartosz Kapustka czy Aleksander Śliwka.

- Zgadza się. “Guardian Clinic” to miejsce, w którym są przeprowadzane operacje pod okiem fachowców, do tego jest bardzo dobra opieka rehabilitacyjna. Jest tam specjalistyczny sprzęt, który pomaga w dojściu do zdrowia. Obok jest hotel, z którego też korzystałem. To sprawia, że nie trzeba nigdzie jeździć i tracić niepotrzebnie czas. Wszystko jest w jednym miejscu.

Jak podchodziłeś do faktu, że latem nie miałeś klubu? Kolejni Polacy podpisywali kontrakty, a ty leżałeś w łóżku bez większej wiedzy na temat swojej przyszłości. Jak na to wszystko reagowałeś?

- Zacznę od tego, że ja nie jestem typem człowieka, który komuś źle życzy. Nie ma u mnie zawiści. Jeśli ktoś podpisuje super kontrakt, to ja się z tego cieszę i życzę mu powodzenia. Nasz zawód jest niestety taki, że jak masz kontuzję, to wiele osób o tobie zapomina. Gdy grasz, to wszystko jest super. Gdy pojawia się uraz, to wiele furtek jest zamkniętych. Wtedy twoja wartość jest niemal zerowa. Czy się tym martwiłem? Na początku jest to nieuniknione, ale z czasem zacząłem sobie zajmować myśli innymi tematami.  

Jednym z takich tematów był mój wakacyjny camp. Nie wiedziałem, czy będę mógł pełnić rolę trenera-mentora, mając w świadomości fakt, że wszystkie miejsca (32) były już wykupione. Były myśli: “cholera, cała praca z poprzedniego sezonu może pójść na marne”. 

Był u mnie moment załamania. Ja jestem gościem, od którego zawsze dostaniesz szczere emocje. Gdy jest czas, by się cieszyć, to robię to. I pewnie tak jest w 80-90 procentach mojego życia, bo uwielbiam się uśmiechać i ten pozytywny vibe. Ale gdy mam się popłakać czy krzyknąć, to nie wstydzę się tego.

Jaka była druga edycja David Brembly camp?

- Mieliśmy około 7-8 chłopaków z poprzedniego roku i widziałem u nich duże postępy. To było budujące, że poszli do przodu i pewne ćwiczenia, które wcześniej sprawiały im problemy, robili bez większych kłopotów. Mogliśmy przez to szybciej przerobić założony materiał.

Tym chłopakom przekazałem - przed rozpoczęciem campu - specjalne gwiazdki. Oczekiwałem od nich, by pokazywali nowym zawodnikom, w jaki sposób pracujemy u mnie na campie. Chciałem, by czuli tę większą odpowiedzialność. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym budować te campy z roku na rok i widzieć coraz więcej tych samych twarzy. Tożsamość i systematyczna praca są bardzo istotne.

Nie biorę więcej niż 35 osób, bo zależy mi na utrzymaniu jakości. Chcę mieć czas dla każdego dziecka, by z nim porozmawiać i doradzić. 

Wróćmy do tematu Tasomix Rosiek Stali i spraw kontraktowych. Czy prawdą jest, że Paweł Matuszewski, właściciel klubu, podszedł do ciebie w momencie kontuzji i powiedział: “David, nie martw się o swoją przyszłość. Jesteś częścią naszej ostrowskiej rodziny”.

- Taka sytuacja faktycznie miała miejsce w naszej szatni. I cieszę się, że o to zapytałeś, bo uważam, że te słowa powinny pójść w świat.

Nie będę ukrywał, że różne myśli przewijały się wtedy w mojej głowie. O tej rozmowie i kontuzji szeroko mówiłem w podcaście “Kontrwywiad”. Chciałbym wszystkich serdecznie zaprosić do tej rozmowy. Uważam że warto posłuchać, bo to naprawdę była szczera i otwarta rozmowa (link do rozmowy)

I te słowa nie były rzucone na wiatr, bo David Brembly - mimo kontuzji - podpisał nową umowę z zespołem z Ostrowa Wielkopolskiego.

- Cieszę się, że nadal jestem częścią “Stalówki”. Zbudowałem także dobrą relację z trenerem Andrzejem Urbanem. Dobrze mi się mieszka w Ostrowie Wielkopolskim. Atmosfera podczas meczów jest kapitalna, kibice są za nami na dobre i na złe. Mało jest takich miast w Polsce, gdzie ludzie tak żyją koszykówką. Ostatnio byłem na meczu U19 Pucharu Polski. Był klub kibica, który jest u nas na meczach ekstraklasy! Coś niesamowitego. Ludzie tu kochają “Stalówkę” ponad życie.

Opowiem ci fajną anegdotę.

Zamieniam się w słuch.

- Niejednokrotnie, gdy siedzę w restauracji, ludzie dosiadają się do mojego stolika i zaczynają pytać o Stal, moją formę i wyniki. Czy mi to przeszkadza? W żadnym wypadku! To przychodzi z tym, co robimy jako sportowcy. Jeśli jesteś zawodowym sportowcem bądź osobą publiczną to po prostu musisz się z tym liczyć. Jest to miłe, że mogę fanom koszykówki umilić dzień, a ja zawsze uwielbiam rozmawiać na temat koszykówki! “All day, all night”!

Też chciałbym powiedzieć o tym, że tuż po doznaniu urazu otrzymałem mnóstwo wiadomości od kibiców. Mój telefon był rozgrzany do czerwoności. Nigdy w życiu czegoś takiego nie doświadczyłem. Otrzymałem też sporo rysunków od dzieci, które wisiały na mojej lodówce. Coś pięknego. Fajnie było otrzymać tę dobrą energię z powrotem, którą staram się zaszczepiać u ludzi. Gdy leżałem na ziemi i było mi źle, to ktoś podał mi rękę w trudnym momencie.

Dwuletni kontrakt idealnie wpasowuje się w strategię budowania tożsamości.

- Pełna zgoda. To daje perspektywę budowania czegoś w dłuższym wymiarze czasowym. Uważam, że taki trend powinien być w całej lidze. Mam na myśli to, że każdy klub powinien mieć osobę / zawodnika, z którym kibic mógłby się utożsamiać przez kilka sezonów, a nie tylko przez kilka miesięcy. To jest istotne do budowania bazy kibiców i frekwencji na meczach.

 

Sportowy ORLEN

Najnowsze aktualności

Najnowsze multimedia

65 zdjęć11.02.2025

King Szczecin - AMW Arka Gdynia

Zobacz także
Zapisz się do newslettera

Przed każdą kolejką ORLEN Basket Ligi wysyłamy do kibiców i dziennikarzy newsletter, który zawiera ważne informacje o nadchodzących wydarzeniach oraz linki do najciekawszych wiadomości.

Dziękujemy za zapisanie się do newslettera!

Dziękujemy za zapisanie się na nasz newsletter ORLEN Basket Ligi! Teraz będziesz na bieżąco z najważniejszymi informacjami o nadchodzących wydarzeniach i najciekawszymi wiadomościami. Cieszymy się, że jesteś z nami!

Śledź nas w mediach społecznościowych