Teyvon Myers: Kyser mówił: “weź kurtkę do Polski”
- Gdy agent przekazał mi informację, że King ponownie złożył ofertę, to nie obchodziły mnie ani pieniądze, ani sytuacja. Cieszę się, że mam w składzie Andrzeja Mazurczaka, który jest wielką inspiracją. Rozmawiam z nim każdego dnia. Pochłaniam jego energię i wiedzę - mówi Teyvon Myers, nowy koszykarz Kinga Szczecin.
Karol Wasiek: Wiem, że przyjaźnisz się z Michalem Kyserem, który grał w Kingu Szczecin w drugiej części minionego sezonu. Co ci powiedział na temat tego klubu i Polski?
Teyvon Myers, nowy koszykarz Kinga Szczecin: Graliśmy w jednej drużynie (Enosis Neon Paralimni - Cypr) podczas mojego debiutanckiego sezonu w Europie. Szybko złapaliśmy nić porozumienia i do dzisiaj jesteśmy w stałym kontakcie. Pamiętam, że Mike grał wtedy świetnie i w trakcie sezonu odszedł do innego zespołu.
Mike powiedział, że mi się tu spodoba, co nie było kłamstwem, bo już mi się tu podoba! Powiedział, żebym wziął ze sobą kurtkę, bo potrafi być tu zimno (śmiech).
Czy to prawda, że do Kinga Szczecin mogłeś trafić już w trakcie minionego sezonu?
- Tak. Rozmawialiśmy o transferze do Kinga w drugiej części sezonu, ale mój pracodawca TED Kolejliler Ankara nie chciał mnie od razu zwolnić, a King nie miał za to czasu czekać, bo na szybko potrzebował uzupełnić skład. Nie ukrywam, że kochałem moją drużynę w zeszłym sezonie, zbudowałem więź z niektórymi chłopakami na całe życie i nie zamieniłbym tego na nic, mimo że chciałem być w koszulce Kinga w zeszłym sezonie, szczególnie na fazę play-off. Myślę, że mocno bym pomógł drużynie.
Byłeś zaskoczony, gdy oferta z Kinga pojawiła się po raz drugi?
- I tak, i nie. Wierzę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Gdy agent przekazał mi informację, że King złożył ofertę, to nie obchodziły mnie ani pieniądze, ani sytuacja. Błyskawicznie porozumieliśmy się w sprawie warunków umowy. Ważny był fakt, że już wcześniej słyszałem same dobre rzeczy o Kingu, mieście i trenerze.
Arkadiusz Miłoszewski jest bardzo inteligentnym trenerem i jeszcze lepszą osobą, która ma mentalność koszykarza, ponieważ kiedyś nim był i uwielbiam to w nim. Można z nim porozmawiać na wiele tematów.
W sezonie 2024/2025 zadebiutujesz w Basketball Champions League. Jest nutka ekscytacji?
- To dla mnie duża scena i jestem podekscytowany grą w Lidze Mistrzów, ale nie chcę wywierać na siebie zbyt dużej presji, ponieważ to wciąż tylko koszykówka, coś, co robię przez większość mojego życia. Mam wiarę w swoje umiejętności i wierzę, że sobie poradzę na tym poziomie.
Jakie są twoje wrażenia z pobytu w Polsce?
- Bardzo dobre! Klub jest świetnie zorganizowany, mamy dobry zespół, a z innymi zawodnikami szybko złapałem nić porozumienia. Jak na razie wszystko się układa. Jest tylko jeden problem… Pogoda! Dlaczego tu jest tak zimno? (śmiech)
Bije od ciebie dobra energia. Koledzy z zespołu mówili mi, że uśmiech nie schodzi ci z twarzy.
- Jestem przekonany, że życie jest zbyt krótkie, by się smucić. Chcę żyć z radością, jakby to był mój ostatni dzień. Chodzę uśmiechnięty, ponieważ nigdy nie wiesz, kto potrzebuje twojego uśmiechu lub energii na lepszy dzień.
Jakim typem gracza jest Teyvon Meyers? Co możesz dać drużynie?
- Nie skupiam się na jednym elemencie. Nie chcę mówić, że to będą punkty, asysty czy obrona. Po prostu wychodzę na parkiet i gram. Zrobię to, czego drużyna potrzebuje w danym momencie. Chcę być jak najlepszą wersją siebie.
Podobno często rozmawiasz z Andrzejem Mazurczakiem w trakcie i po treningach. Korzystasz z jego dużego doświadczenia na pozycji rozgrywającego?
- Oj tak! Andy jest dla mnie ogromną inspiracją, mogę się od niego wiele nauczyć na pozycji rozgrywającego. Rozmawiam z nim przez cały dzień i jestem bardzo szczęśliwy, że mam takiego zawodnika w składzie. Mam szansę zebrać jego koszykarską wiedzę i uczyć się od niego w każdym momencie.
Na uczelni West Virginia studiowałeś razem z Tarikiem Phillipem i Maciejem Benderem. Teraz spotkasz ich w ORLEN Basket Lidze.
- Tarik jest jak mój brat, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, dosłownie nikt nie jest mi bliższy niż on, więc jestem bardzo zadowolony, że go zobaczę w Polsce. Podobnie jak Maćka Bendera. Nie widziałem go od czasów studenckich! Nie mogę się doczekać, jak przyjadę do Warszawy i go zobaczę.