Paul Scruggs: Byłem najlepszym obrońcą w OBL
- Jestem tego typu zawodnikiem, który może dać drużynie jakość po atakowanej stronie, zdobywać punkty, ale nie ukrywam, że najlepiej czuję się w obronie. Tam jestem sobą w 100 procentach. Uwielbiam uprzykrzać życie lepszym graczom. Oczywiście, że biorę pod uwagę powrót do Polski - mówi Paul Scruggs, zawodnik Trefla Sopot.
Karol Wasiek: Jak oceniasz swój pierwszy sezon w Europie?
Paul Scruggs, zawodnik Trefla Sopot: Był absolutnie wyjątkowy i wspaniały. Ostatnie tygodnie i miesiące były fantastyczne. Zaczęliśmy sezon od bilansu 2-4, było sporo krytycznych głosów na temat naszej gry, a kończymy wielkim sukcesem w postaci mistrzostwa Polski. Przeszliśmy wspaniałą drogę. Nasz zespół rósł z każdym tygodniem!
Nawet seria finałowa pokazała, że byliśmy zespołem, który nigdy się nie poddawał. Wierzyliśmy w siebie i w swoje umiejętności. Przy 1-3 nie zwątpiliśmy w to, że można pokonać Kinga Szczecin. Wiem, że nikt w historii OBL tego nie osiągnął. To ogromny sukces!
Transfer do Trefla Sopot był strzałem w dziesiątkę?
- Tak! Nie ukrywam, że moje życie sportowe wywróciło się do góry nogami i nabrało rozpędu. Teraz mogę z pełną świadomością powiedzieć, że podpisanie kontraktu w Sopocie było świetną decyzją. Jestem bardzo zadowolony z tego sezonu.
Choć początek wcale nie był taki łatwy…
- Racja. Na początku trudno było mi się dopasować do warunków panujących w Polsce. Chodzi mi oczywiście o aspekty koszykarskie. Potrzebowałem czasu, by się dopasować. Czasami popełniałem błędy, które wynikały przyzwyczajenia z gry w USA.
Także moje ciało potrzebowało czasu, by wrócić do dobrego rytmu po wielomiesięcznej przerwie. Ten sezon był jak proces. Step by step. Myślę, że w końcówce sezonu byłem wersją sprzed kontuzji. Czułem się znakomicie pod względem fizycznym.
Tutaj duże słowa uznania dla Tobiasza Grzybczaka, naszego trenera od przygotowania motorycznego, który wykonał kawał ciężkiej pracy. Wszystko świetnie rozpisał, a ja rzetelnie wykonywałem jego polecenia. Jestem mu wdzięczny.
Jak istotny dla twojego koszykarskiego rozwoju był trener Żan Tabak?
- Był bardzo istotny. Dał mi w trakcie sezonu wiele celnych wskazówek. Cieszę się, że trafiłem na takiego trenera w swoim pierwszym zawodowym roku gry w Europie. Był to trener wymagający, który narzucał dużą presją, rzucał wyzwania, ale tylko przy takim jesteś w stanie podnieść swoje umiejętności. Trener za każdym razem nam to mówił: "musicie teraz ciężko pracować, a efekty przyjdą później".
Trener Tabak powiedział mi: Paul Scruggs był najlepszym obrońcą w ORLEN Basket Lidze.
- Zgadzam się z nim. Uważam, że byłem najlepszym obrońcą w OBL w sezonie 2023/2024. Od zawsze byłem zdania, że defensywa wygrywa tytuły. Jestem tego typu zawodnikiem, który może dać drużynie jakość po atakowanej stronie, zdobywać punkty, ale nie ukrywam, że najlepiej czuję się w obronie. Tam jestem sobą w 100 procentach. Uwielbiam uprzykrzać życie innym graczom. Zwłaszcza tym, którzy mają duże umiejętności. Nie boję się starć z lepszymi i mocniejszymi rywalami.
Takiej mentalności nauczyłem się w czasach, gdy dorastałem i uczyłem się grać w koszykówkę. Trenerzy zawsze podkreślali: “graj mocno w obronie. To jest twoja droga”. To mnie ukształtowało jako zawodnika, choć nie była to łatwa droga.
Który zawodnik sprawił ci najwięcej problemów w ORLEN Basket Lidze?
- (chwila zastanowienia) Trudne pytanie! Każdemu starałem się rzucić wyzwanie.
Andrzej Mazurczak?
- Faktycznie. To mógł być on. Bardzo dobry rozgrywający, który jest w stanie dużo zrobić na boisku. Gracz o sporych umiejętnościach.
Jakie masz plany na przyszłość? Bierzesz pod uwagę powrót do Trefla na kolejny sezon?
- Oczywiście, że biorę takie rozwiązanie pod uwagę. To był dla mnie bardzo udany sezon, w którym wiele się nauczyłem, poprawiłem swoją grę. Pod wieloma względami czuję się tak samo dobrze jak przed kontuzją. Jestem przekonany, że po występach w finałach moja sytuacja na rynku znacząco się poprawiła. Z optymizmem patrzę w przyszłość.