Avery Woodson: To było jak sen
- To było jedno z najlepszych koszykarskich doświadczeń, jakie przeżyłem w mojej karierze. Ta chwila. Ten rzut. Zwycięstwo. To było jak sen. Czuję się wspaniale, liczę na więcej - mówi Avery Woodson, bohater Kinga Szczecin w meczu z Treflem Sopot o Pekao S.A. Superpuchar Polski.
- Pewnie, że możemy pogadać. Jestem otwarty na różne pytania. Jedźmy z tym. Mam tylko jedna prośbę... - tak - dość nietypowo - zaczyna rozmowę Amerykanin Avery Woodson, ostatni nabytek Kinga Szczecin, który do zespołu dołączył na kilka dni przed rozpoczęciem sezonu 2023/2024.
- Chyba nawet wiem, co masz na myśli. Słyszałem, że nie lubisz, gdy zwraca się do ciebie: "Darryl". To prawda? - odpowiadamy pytaniem.
- Ha, ha! Zgadza się. Nie wiem, skąd to wiesz, ale masz dobre źródła. Tak, to prawda. Bardzo tego nie lubię. Nigdy w życiu nie nazywano mnie Darrylem. Niektórzy robili to, by mnie drażnić, więc stało się to denerwujące. Mam taką małą prośbę do wszystkich: "Jestem Avery, tak do mnie mówcie" - przyznaje z uśmiechem na twarzy.
Amerykanin - co słyszymy od innych osób w Kingu Szczecin - jest bardzo pozytywnym i uśmiechniętym człowiekiem. Szybko złapał kontakt z kolegami w szatni, którzy po 2-3 wspólnych treningach zdali sobie sprawę, że będą mieli sporo pożytku z jego gry. Woodson do Kinga trafił w miejsce zwolnionego Willa Richardsona, który nie sprawdził się pod kątem sportowym. 29-letni Woodson jest jego przeciwieństwem, jeśli weźmiemy pod uwagę zebrane doświadczenie na europejskich parkietach.
Swoją karierę na Starym Kontynencie rozpoczął w Grecji (Panionios Ateny). W kolejnych latach grał w Ura Basket (Finlandia), Kuovot (Finlandia), Boras Basket (Szwecja). W każdym z klubów średnio notował ponad 15 pkt na mecz. Dobra gra zaowocowała transferem do ukraińskiego BC Kijów, z którym wystąpił w międzynarodowych rozgrywkach FIBA Europe Cup (ponad 11 pkt na mecz, około 40-procentowa skuteczność z dystansu). W ostatnim sezonie był zawodnikiem belgijskiego Telenet Giants Antwerpia. Tam trenerem był Ivica Skelin, który - po transferze do Kinga - mocno komplementował jego umiejętności.
- Nie rozmawiałem z trenerem Skelinem na temat transferu do Polski, ale znam wielu ludzi, którzy grali w tej lidze. W tym gronie są m. in. Joey Brunk, który grał w Polsce w zeszłym roku. Również Kevin Johnson Jr., który jest obecnie na emeryturze, grał w Polsce przez wiele sezonów - wyjaśnia.
- Trudno mi powiedzieć, dlaczego tak późno podpisałem umowę na ten sezon. Rynek robi to, co robi i często nie ma na to wyjaśnienia. Czasami musisz uzbroić się w cierpliwość, a odpowiednia sytuacja cię po prostu znajdzie - komentuje Woodson.
"Jaka była twoja pierwsza reakcja, gdy usłyszałeś, że King, mistrz Polski, widzi cię w drużynie? - pytamy 29-latka.
- Moją pierwszą reakcją było podekscytowanie. Poczułem, że to świetna okazja, by zagrać dla mistrzów Polski i dostać szansę na grę w Lidze Mistrzów. O ile wiem, negocjacje były bardzo łatwe. Stało się to bardzo szybko i podpisałem kontrakt, zanim zorientowałem się, co się stało - śmieje się Woodson.
Próbkę jego umiejętności zobaczyliśmy w meczu z Treflem Sopot o Pekao S.A. Superpuchar Polski. Amerykanin - po kilku treningach z drużyną - zagrał 20 minut, notując w tym czasie 10 punktów (4/7 z gry) i 7 asyst (eval 16). Wymowny jest fakt, że na parkiecie spędził więcej czasu niż kreowany na lidera zespołu Jhonathan Dunn (14 minut - 6 pkt). To właśnie Woodson przeprowadził najważniejszą akcję w tym spotkaniu. Amerykanin trafił z półdystansu na 0,9 sekundy przed końcem, dając Kingowi Szczecin Superpuchar Polski. Podkoszowy rywali, Andy Van Vliet, nie dał rady go zablokować.
- To było jedno z najlepszych koszykarskich doświadczeń, jakie przeżyłem w mojej karierze. Ta chwila. Ten rzut. Zwycięstwo. To było jak sen. Czuję się wspaniale. Jestem naprawdę wdzięczny Bogu, że jestem tutaj i jestem częścią tej drużyny. Czasem piłka wpada do kosza, kiedy tego potrzebuję i tak się właśnie stało w tym przypadku - mówi z podekscytowaniem na twarzy.
- Spodziewałem się, że zagram. Trenerzy i moi koledzy z drużyny wykonali naprawdę dobrą robotę, pomagając mi przyswoić wiedzę na temat naszych zagrywek w ataku i systemu defensywnego. Byłem gotowy do gry. Starałem się wnieść dobrą energię - komentuje Woodson.
29-latek mówi, że w zespole Kinga będzie łączył funkcję grania na obu pozycjach obwodowych: rozgrywającego i rzucającego. Amerykanin nie ukrywa, że uwielbia zdobywać punkty, to jego naturalna twarz, ale potrafi też grać jako kreator gry.
- Zawsze grałem jako strzelec, ale ciężko pracowałem nad tym, aby moja gra stała się bardziej wszechstronna, by móc występować zarówno na pozycji "jeden", jak i "dwa". Tak naprawdę wszystko zależy od tego, czego potrzebuje ode mnie drużyna. Czuję się komfortowo w obu przypadkach, ponieważ myślę, że moja umiejętność rzucania mi na to pozwala - tłumaczy Avery Woodson.
King Szczecin w 1. kolejce ORLEN Basket Ligi zagra z Sewertronics Sokołem Łańcut. Początek meczu w niedzielę o 20:00. Transmisja na Emocje.TV.